O ile, na swój sposób, Kiku dobrze znosił blisko dwustuletnią izolację, znaną jako Sakoku, o tyle Sakura nie bardzo mogła ją przeboleć. Wiedziała, oczywiście, ze w praktyce nie jest odcięta od świata; na papierze może i owszem ale w rzeczywistości, teoretycznie, mogła kontaktować się z innymi krajami jednak wyłącznie za pośrednictwem siogunatu i wyznaczonych klanów.
Sakura, z natury głodna wiedzy, obeznana z magią, jednocześnie ceniąca swoją kulturę oraz niezależność a przy tym zainteresowana nowymi nurtami, filozofiami i przekonaniami, czuła się spętana. Wcześniej z zaciekawieniem ale też niepokojem obserwowała poczynania Anglików i Holendrów na morzu, przysłuchiwała się wieściom o chrześcijańskich misjonarzach, obserwowała uważnie wpływy hiszpańskie i portugalskie, mogące zagrażać jej zastanej rzeczywistości; po powstaniu na półwyspie Shimabara, w przeciwieństwie do Kiku, nie opowiedziała się z całego serca za decyzją władz, by ograniczyć rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa oraz hiszpańsko-portugalskiej strefy wpływów; rozumowo przyjęła to do wiadomości ale gdzieś w duchu pragnęła spokojnego poznawania nowinek, zacieśniania więzi z nowymi znajomymi.
Z tego powodu, przez dwieście osiemnaście lat izolacji, najbardziej lubiła u siebie jedno miejsce; mianowicie, wyspę Dejima, blisko Nagasaki. Na rzeczonej wyspie funkcjonowała holenderska misja handlowa, bowiem Kyan nie przeoczył okazji do zdobycia swoistego monopolu na japońskie towary, w Europie cholernie rzadkie i drogie. Na Dejimę można było się dostać od strony lądu tylko jednym mostem, wyłącznie za pozwoleniem sziogunatu, a Holendrzy nie mogli wyspy opuszczać. Sakura, ledwo usłyszała o takim przedsięwzięciu, postanowiła się tam wkraść; musiała, ku własnemu zawstydzeniu, przebrać się za prostytutkę, ponieważ tylko one mogły się dostać do faktorii bez większych problemów.
Właśnie tam poznała Kyana; na początku przyglądała mu się, jak zresztą jego rodakom, raczej z daleka, myśląc, że jest zwykłym śmiertelnikiem. Przez długie lata nie odważyła się z nim porozmawiać, dopóty nie pojęła, że ten jeden mężczyzna, w przeciwieństwie od całe reszty, nie zestarzał się ani o dzień; świadoma, że przybysze nie mają prawa uczyć się japońskiego, przysłuchiwała się im rozmowom, kręcąc się pośród magazynów niczym duch. Dopiero, poczuwszy się w miarę pewnie z obcym językiem, zagadała Kyana. W pierwszej chwili zdziwił się, słysząc miejscową "prostytutkę" mówiącą w jego ojczystym jednak, samemu walcząc z pokusą, by wymknąć się z Dejimy i zobaczyć, jak wygląda Japonia, zadał jej parę pytań. Co prawda, kilkanaście rozmów polegała na wymianie nieco pokaleczonych czasowników, po pewnym czasie Holandia zaczął lubić tajemniczą, uroczą dziewczynę, pojawiającą się wraz z paniami lekkich obyczajów ale unikającą mężczyzn i gotową rozmawiać tylko z nim. Przybywał do faktorii z rzadka, jeśli sprawy w metropolii oraz rzeszy kolonii mu na to pozwalały; dlatego też zorientował się, że ma do czynienia na pewno nie ze zwykłą kobietą, ponieważ Sakura, choć bywało, że widział ją raz na dziesięć lat, nigdy się nie zmieniała.
Nauczył się od swojej nowej znajomej podstaw japońskiego; kiedy na wyspie, w umówionych dniach, zjawiały się nierządnice, parka razem skrywała się w magazynach, by móc spokojnie porozmawiać. Kyan chętnie opowiadał o morzu, wyprawach handlowych, co się dzieje w Europie, kto komu podkłada w polityce świnie; za to słuchał jak zaczarowany, gdy Sakura, ośmieliwszy się nieco, rozpoczynała opowieść o swoich sprawach, kulturze, historii, stworach. Po jakimś czasie ich relacja- chociaż żadne, za cholerę, by się do tego nie przyznało ani przed samym sobą, ani przed innymi personifikacjami- przeniosła się na przedziwny grunt, coś pomiędzy romansem, a zażyłą przyjaźnią. Ilekroć Kyan wypływał z Batawii, siedziby Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, niecierpliwie czekał na dopłynięcie do Dejimy; ile razy Sakura słyszała, że za jakiś czas do faktorii wróci zagraniczny statek, szukała sposobu, aby spotkać się z Holandią. W zależności od aury towarzyszącej spotkaniu, dochodziło do różnych ciekawych czynności ( Kyan nauczył Sakurę całowania się w zachodnim tego rozumieniu; w Japonii pocałunek uchodził za element gry wstępnej) albo kończyło się na złapaniu się za ręce przy kolejnej porcji wieści ze świata.
Gdy nadeszła restauracja Meiji oraz próby dogonienia Europejczyków i Amerykanów, zniknął element zakazanego owocu. Wyspa Dejima straciła na znaczeniu, Holendrzy obrali inne kierunki w wyprawach handlowych. Sakura, co leżało w jej naturze, cieszyła się z modernizacji, otwarcia na nowe wynalazki ale gdzieś w głębi serca, przebywając w okolicach Nagasaki, wypatrywała na horyzoncie holenderskiej bandery. Po pewnym czasie, zajęta problemami wewnętrznymi, polityką, zdawała się zapomnieć o przelotnej a jednak trwałej znajomości z Kyanem; to Kiku odpowiadał za stosunki międzynarodowe, więc Sakura, zajmując się tym, co na własnym podwórku, długie lata nie opuszczała Japonii. Minęło prawie stulecie zanim, gdy jej męski odpowiednik lizał rany po drugiej wojnie światowej, wyruszyła na spotkanie ogólnoświatowe.
Własnym oczom nie wierzyła, widząc po drugiej stronie sali Kyana we własnej osobie; nosił się inaczej niż w dniu, w którym ostatni raz z nim rozmawiała, wyglądał na chorego ( podnosił się po zniszczeniach wojennych) ale poza tym nic się nie zmienił. Zagadała do niego po obradach; zdębiał na jej widok, a potem, co rzadkie, uśmiechnął się i przyznał, że ją całkiem nieźle pamięta.
Od tego czasu, choć przy reszcie krajów udają, że znają się z widzenia, regularnie ze sobą piszą, raz listy, raz SMS-y. Ostatnimi czasy Kyan nawet rozważał, czy nie zaprosić Sakury na spacer ( co by na potencjalną randkę nie wydawać za wiele hajsu) ale plany pokrzyżował ogólnoświatowy lockdown.
Odkryłam ten ship dziś rano i już go uwielbiam dzięki fanartom!
Elementy związane z historią są na podstawie Wikipedii, mogą zaistnieć jakieś skróty myślowe, przeinaczenia etc. Chętnie coś poprawię, jeśli znajdzie się ktoś lepiej zorientowany i mi wytknie błędy.
CZYTASZ
Zbiór Hedcanonów z „Hetalii"
RandomDaruję sobie opisy, bo przecież nie przyszliście tutaj za ładnymi obrazkami, a informacją, że to hedcanony z „Hetalii" i to część pierwsza! Z „Hetalią" pożegnałam się 24.02.2022, bo, po pewnych zdarzeniach i pewnym czasie, nie da się, choćby się...