Wiem, że liczba sto osiemdziesiąt dwa jest dość... brzydka. Wiecie, lubię liczby kończące się na "0" lub "5", bo zawsze zapamiętam końcówkę. To bardzo ułatwia czytanie książki bez zakładek.
Jednak ja nie o tym. Serio, gdybym miała pisać dzisiejszą notkę o liczbach, byłoby tu znacznie weselej.
W dużym skrócie- jest ze mną marnie. Spokojnie, jeszcze żyję, żadna śmiertelna choroba mnie nie dorwała, nie rozjechał mnie samochód, nie wypadłam z okna na dziesiątym piętrze...
Niemniej, jest ze mną słabo. Uwierzcie mi, chciałabym napisać jeszcze parę odcinków o Wielkanocy, żartach i wiośnie, ale trudno jest bazgrać coś pogodnego, jak w środku jest dokładnie odwrotnie. Wyszłoby sztucznie, cukierkowo i durnie, a ja staram się tak nie robić- mam nadzieję, że mi się udaje, drodzy Czytelnicy.
Najchętniej zwiałabym gdzie pieprz rośnie, ale trzeba być twardym, a nie miętkim, jak to mawiają. Dlatego to piszę.
Policzyłam, pobawiłam się kalkulatorem i wychodzi na to, że w sumie, do moich hedcanonów- licząc część pierwszą, drugą, trzecią i ten "zbiór"- zajrzano ponad sto czterdzieści osiem tysięcy razy! Niezła liczba.
Powinnam napisać jakieś pozdrowienia, czy podziękowania, obawiam się, że wyszłoby jednak niezbyt szczerze i drętwo, a wypadałoby, by ważne słowa zostały napisane prosto od serca i z polotem.
Inaczej- dziś, dziesiątego kwietnia roku dwa tysiące dziewiętnastego kończę swoją przygodę z hedcanonami z "Hetalii". Więcej tego nie zobaczycie.
Jeśli kogoś przeraziły słowa sprzed paru akapitów, uspokajam- dam sobie radę. Zawsze daję.
CZYTASZ
Zbiór Hedcanonów z „Hetalii"
AcakDaruję sobie opisy, bo przecież nie przyszliście tutaj za ładnymi obrazkami, a informacją, że to hedcanony z „Hetalii" i to część pierwsza! Z „Hetalią" pożegnałam się 24.02.2022, bo, po pewnych zdarzeniach i pewnym czasie, nie da się, choćby się...