Pottertelia #1

1K 72 25
                                    

Krótka piłka: spora część z tych pomysłów wzięła zgniła jak pozostawiona za długo w lodówce ryba i teraz cuchnie, więc co mogę– przeredaguję, punkt lub dwa usunę, bo, z ręką na sercu, „Harry Potter" wisi mi do tego stopnia, że niezbyt pamiętam założenia świata przedstawionego, a najbardziej mi się kojarzy z piórnikami, zeszytami, gumkami do ścierania, ołówkami, koszulkami, gadżetami, termosami i innym plastikowym badziewiem sprzedawanym w Empiku (ach, komercjalizacja!), więc fajerwerków tutaj nie będzie.

1. Pewnego dnia, a raczej wieczoru, dwóch Gryfonów– Nikolai(Nyo!Białoruś) i Feliks znalazło,  u wejścia do lochów, szykując na następny dzień „niespodziankę" dla pewnego nieprzyjemnego typa ze Slytherinu, śpiącego Krukona, Tolysa. Obudzili biedaka, który opowiedział, że dostał wyzwanie od pewnej uroczej Ślizgonki, że ta go wpuści do pokoju wspólnego i może nawet da się zaprosić na spacer, jeżeli ten wypije flaszkę „domowej nalewki" przysłanej na Boże Narodzenie przez jej krewnych. Sęk w tym, że starcie skończyło się wynikiem 1:0 dla „nalewki", więc nieco zdziwieni Gryfoni, chyba z litości, odprowadzili kolegę do jego pokoju wspólnego, pomstując po drodze na rzeczoną pannę.

2. Na zajęciach z eliksirów, chcący albo i nie, Feliks wyprodukował niezły bimber. Od dawna ciułając szmal na zakupowy szał w Hogsmeade, namówił Iwana i Tino do pomocy w sprzedaży trunku najstarszym rocznikom i, może nawet, woźnemu (dyrekcji nie udało się ustalić, na ile był świadom procederu i tego, co na niepozornym stoisku rozprowadza trzech cwaniaczków). Musieli zwinąć interes po trzech godzinach, bo jakaś skarżypyta poleciała po nauczycieli. Większym problemem okazało się to, że uzbierali parzystą sumę pieniędzy... do podzielenia na trzech.

3. Na Rodericha połowa szkoły woła „Znicz", czego on szczerze nie znosi, bo przypomina mu o pewnej żenującej sytuacji.
Z czystej bezmyślności (lub prokrastynacji) dzień przed meczem quidditcha przypomniał sobie o tym, że powinien pouczyć się transmutacji, więc, nie zważając na wydarzenie sportowe następnego ranka, kuł i kuł calutką noc. Nie wyspał się, przez co spadł z miotły dwanaście metrów nad ziemią... w porę złapała go, na oczach wszystkich kibiców, szukająca przeciwnej drużyny, Elizabeta. Zaraz po meczu jakiś dowcipniś stwierdził, że Elizabeta jest jedynym szukającym w całej historii dyscypliny, który złapał dwa znicze w ciągu jednego meczu, stąd Roderich zdobył ksywkę. Przyjęła się tak bardzo, że nawet grono pedagogiczne, rozmawiając o uczniu między sobą, mówiło na niego w ten sposób.

4. Yao, z okazji chińskiego Nowego Roku, postanowił odpalić fajerwerki na jednym z zamkowych dziedzińców– problem w tym, że nie docenił pomysłowości jakiegoś psotnika, bo, zamiast niemagicznych sztucznych ogni (jak je przemycił– diabli wiedzą) odpalił takie czarodziejskie, ze sklepy Weasleyów.
Pół dziedzińca pokryła paskudna, czarna maź, drugie pół– spalenizna, a jeszcze dobry tydzień po tym incydencie uczniowie skarżyli się na jakieś czerwone, paskudne, ogniste iskierki, rozmiłowane w podpalaniu rąbków mundurków i peleryn każdego, kto zbliżył się do miejsca zdarzenia.

5. Trudno powiedzieć jak do tego doszło– wezwani na dywanik spanikowany Antonio, trawiony przez wyrzuty sumienia Francis i śmiertelnie przerażony Gilbert podali trzy różne wersje wydarzeń, a u nauczyciela eliksirów akurat nie było veritaserum na zbyciu– ale, w wyniku wybryków młodszego brata i jego dwóch koleżków, prefekt Hutlepuffu, Ludwig, na pół roku został zmieniony w...  drewniany wieszak, w którym jedynym śladem po nastolatku był ogromny sęk pośrodku w kształcie twarzy zamarłej w grymasie złości.
 Po pół roku udało się gronu pedagogicznemu przywrócić go do poprzedniego stanu ale do szkoły już nie wrócił. Opiekun Beilschmidtów argumentował, że Ludwig po czymś takim potrzebuje pomocy psychologicznej i medycznej, a, jak na razie, bracia mają serdecznie dość magii, więc pozostały osiągnięcia mugolskiej psychiatrii.
Z cyklu– pani Rowling wymyśliła coś magicznego tylko nie przewidziała implikacji. Serio, jestem gotowa się założyć, że tym dzieciakom spetryfikowanym po spotkaniu z Bazyliszkiem przydałaby się terapia.

Zbiór Hedcanonów z  „Hetalii"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz