Rzym i Germania

2.1K 107 16
                                    

Germania dobrze pamięta czasy, kiedy po jego okolicy nie pałętał się irytujący osobnik zwany Rzymem: a na pewno nie zapomniał ich pierwszego spotkania.
Pewnego letniego, dusznego wieczoru Germania polował- a raczej już zbierał się do siebie, wiedząc, że musi zdążyć przed zmierzchem- i celował z łuku do zwierzyny, gdy ujrzał ruchliwego, żywiołowego człowieczka budującego z wielkim zapałem chałupkę oraz drącego przy tym jadaczkę z bliżej nieznanych powodów. Ledwo zauważył nieco zdziwionego myśliwego, już mu niespodziewanie mocno przylał w samoobronie kijem, co rozpoczęło pierwszą w historii bijatykę pomiędzy Germanią a Rzymem. Skończyło się na sińcach i utracie jednego zęba (kroniki milczą, kto tego dnia postradał górną lewą trójkę), adwersarze ruszyli w swoją stronę, bluzgając niemiłosiernie i pytając swoich bogów, co to za kiep się napatoczył oraz co porabiał akurat w tym lesie.

Jakiś czas później Germania, chcąc zawczasu przetrzepać skórę paru sąsiednim plemionom, z którymi tłukł się od niepamiętnych czasów, postanowił ruszyć kawałek na wschód. Rzecz jasna, bez zapowiedzi„ przyłączył" się do  niego Rzym, zauważywszy, że w sumie wypadało by wpaść „do tej ładnej laski, od której kupuję bursztyny". Po przedzieraniu się przez puszcze, prędkim braniu nóg za pas po spotkaniu z pewną rozsierdzoną południcą(przyszły dziadek Włoch, nie wiedząc, że nie ma do czynienia ze zwykłą kobietą, a przynajmniej z taką żywą, zaczął zarywać do napotkanej istoty, co ją porządnie wnerwiło) i nałykaniu się ryb w Odrze, natknęli się na Słowiańszczyznę Zachodnią, która, jak już wspomniana przybyszka zza grobu, nie ucieszyła się na najpierw mało subtelne, a potem stanowczo zbyt nachalne umizgi Romulusa. Panowie bliżej zapoznali się z cepem i prasłowiańską pałką, nasłuchali się starosłowiańskich wiązanek, więc pozostało im tylko spierniczać, wyklinając jeden na drugiego.

Z innej beczki, lub amfory, co kto woli, prędko okazało się, że ulubionymi tematami- lub jedynymi, bo Germania mógłby na palcach jednej ręki zliczyć rozmowę związaną z czymkolwiek innym- Rzymu były ( i nadal są!) polityka, wino i panienki. W przypływie geniuszu- albo i głupoty zesłanej z jakiegoś powodu przez bogów- Germanię pokusiło dobitnie pokazać rozmówcy, ile krwi potrafi napsuć swojemu słuchaczowi. Niestety, całkiem udane parodiowanie Dziadzia Rzyma dało efekt odwrotny od zamierzonego: ta cholerna pleciuga się rozkręciła, nawijała stokroć szybciej, a przodek Niemiec od tego czasu codziennie, tak na wszelki wypadek(„ A nuże się uda...!") prosił każdego boga skłonnego wysłuchać jego modlitw, aby Romulusa coś zżarło, ubiło lub przynajmniej pozbawiło możliwości mówienia.
Niemniej, znając życie, Rzym potrafiłby go doprowadzać do szału nawet na migi.

Odświeżam headcanony- nie będę zmieniać(zbytnio) ich treści, po prostu poczynię korektę błędów ortograficznych, interpunkcyjnych lub językowych. Mój język zmienił się przez sześć(?) lat od publikacji pierwszego headcanonu: skoro chcę, by to dziełko nieszczęsne nadal wisiało na Wattpadzie, niech chociaż nie przynosi mi wstydu. Okazjonalne błędy edytorskie(sieroty, wdowy itd.) to sprawka Wattpada, przed publikacją mogę popoprawiać ile wlezie, a i tak pomarańczka pewnie spłata mi jakiegoś figla.

Zbiór Hedcanonów z  „Hetalii"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz