Pierwsze co poczułem po przebudzeniu się to straszne wyrzuty sumienia i wstyd przez to co wczoraj odjebałem. Jestem pojebany
Zawinąłem się w mój żółty koc w lisy po czym zwlokłem sie z łóżka kierując do kuchni. Chuj mnie obchodzi czy ktoś się mnie wytraszy
Wyszedłem z pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Tetsuro stojący pod pokojem Kenmy
-Atsumu! Wystraszyłeś mnie!- pisnął brunet przykładając sobie dłoń do miejsca w którym powinno znajdować się serce
A nie mówiłem?
-Co robisz?- zapytałem mijając chłopaka
-Czekam aż Kenma się przebierze. Wreszcie udało mi się namówić go na randke- odpowiedział dumny Kuroo posyłając mi szeroki uśmiech
-To miłej randki w takim razie- mruknąłem schodząc ze schodów
Bardziej zawinąłem się w koc czując zimno ciągnące od płytek przez które przechodziłem w samych skarpetkach
-Co to za depresujące zawiniątko?- usłyszałem śmiech Suny
-Atsumu wszystko okej?- dopytała Hitomi lekko uderzając swojego chłopaka w rękę
-Właśnie Atsumu. Wyglądasz na chorego. Dobrze się czujesz?- wtrącił Bokuto
-Ta. Nie wyspałem się poprostu- skłamałem
No może tylko połowicznie. Do niewyspania dołączyło zażenowanie tym co odjebałem i to cholernie nieprzyjemne uczucie przeszywające moje serce za każdym razem kiedy pomyślałem o Sakusie który mnie odepchnął. Zapewne czułem się gorzej niż wyglądałem
-Jesteś pewny? Jeśli chcesz to możemy umówić cie do lekarza czy coś. Nie masz gorączki?- szarowłosa podeszła do mnie kładąc mi dłoń na czole -Bez sensu. Przecież tak tego nie ocenie- dodała zabierając rękę
-Kaca mam- skłamałem
Na szczęście nie wypiłem na tyle dużo. Gdyby do tego wszystkiego doszedł jeszcze wkurwiający kac myślę że nie wstałbym nawet z łóżka
-W sumie możliwe. Wczoraj wrócił pijany. Współczuje stary- mruknął Rintaro -Wody?- dopytał wystawiając w moim kierunku butelkę
-Dzięki- odpowiedziałem odbierając ją od starszego -Gdzie Osamu?- zmarszczyłem brwi zdając sobie sprawę z tego że jeszcze go dzisiaj nie widziałem
-Pojechał z Akaashim po Sakuse. Chłop chyba poszedł w twoje ślady i totalnie się najebał- zakpił Bokuto
Czy to moja wina?
-Okej. Wracam spać- oznajmiłem wychodząc z kuchni
-Atsumu. Jak się czujesz po wczoraj?- zapytał Kenma którego spotkałem na schodach
-Dobrze- ponownie skłamałem
-Jestem gotowy! Możemy iść!- pisnął podekscytowany Kuroo podbiegając do nas
-Nie wydzieraj się tak idioto- warknął Kozume -Później możemy o tym pogadać jak chcesz- dodał patrząc na mnie z jakby przejęciem
-Jasne. Dzięki- wymusiłem uśmiech ponownie kierując się do mojego pokoju
-O czym?- dopytał Tetsuro
-Nie twój interes. Idziesz czy zostajemy w domu?- odsyknął niższy
-Ide!- odpowiedział brunet
Więcej nie słyszałem. Zatrzasnąłem drzwi żałując że nie mam do nich klucza. Potrzebuje się teraz od wszystkich odciąć. A przede wszystkim od Sakusy któremu pozwoliłem wyrwać swoją dusze w pięknym stylu
Przecież to kurwa nawet sensu nie ma. Dlaczego mnie wtedy przelizał? I dlaczego to że mnie odepchnął tak bardzo mnie boli? Zauroczyłem się w nim? O zakochaniu nie ma nawet mowy. Jak już mówiłem nigdy nie zakochałbym sie w kimś z tak okropnym charakterem
Napiłem się łyka wody po czym zrzuciłem z siebie koc podchodząc do szafy z której wyjąłem szare dresy i za dużą o conajmniej dwa rozmiary czarną koszulkę. Chwyciłem jeszcze bokserki kierując się do łazienki. Jak dobrze że mam ją w pokoju i jest w niej zamknięcie
Ponownie zatrzasnąłem drzwi rzucając czyste ubrania na szafeczke stojącą obok nich
Rozebrałem się po czym wszedłem pod prysznic puszczając ciepłą wodę. Z westchnięciem zsunąłem się po ścianie chowając twarz w dłoniach
Błagam niech ktoś zabierze to zjebane uczucie. Czemu nie potrafie przestać myśleć o tym zjebanym fuck boyu?
Czemu doprowadził się do takiego stanu że aż dwie osoby musiały po niego jechać? Może nie wyglądam na takiego ale ja też się czasem o kogoś martwie.
Chwyciłem żel do ciała którym próbowałem zmyć z siebie resztki wstydu. Czemu do cholery musiałem sie przed nimi rozpłakać? To takie żałosne. I po chuj o wszystkim powiedziałem Osamu? Jeśli miałby trzymać stronę moją albo Sakusy myślę że bez zastanowienia wziąłby jego. W końcu zna go od ośmiu lat przez które nie znał mnie.
A raczej nie poznawał. Pewnie sprawiłem że kolejna osoba poczuła się źle. Sakusa to jego przyjaciel a ja jestem jego bratem. Chyba każdy czułby się rozerwany. Pierdole to życie
Po dokładnym umyciu mojego ciała jak i włosów wreszcie zakręciłem wodę i wyszedłem z pod prysznica. Wytarłem się, ubrałem, umyłem zęby
I co teraz?
Wszedłem do pokoju w którym poprostu padłem na łóżko sięgając po telefon
Osamu:
Wstałeś już? Jak się czujesz? Jesteś głodny? Musimy chyba porozmawiaćMoje ciało opanował stres. Porozmawiać? O czym niby? Rezygnuje z bycia moim opiekunem prawnym i oddaje mnie do domu dziecka? Nie zdziwiłoby mnie to. W końcu sprawiłem że jego najlepszy przyjaciel poczuł się źle
Atsumu:
O czym?Odpowiedź dostałem od razu co tylko wzmocniło mój stres.
Osamu:
Dowiesz się jak wrócę. Już jedziemyCzyli czeka nas poważna rozmowa? Przecież to Sakusa pierwszy mnie pocałował. Czemu po tym nie miał takiej rozmowy? Co za jebana dyskryminacja
Usiadłem na łózku modląc sie o to żeby były korki czy coś. Ponownie włączyłem telefon próbując chociaż na chwilę o wszystkim zapomnieć co oczywiście nie wyszło. Przeglądałem instagrama rozmyślając nad tym czy ucieczka nie byłaby lepszym rozwiązaniem niż ta cała ,rozmowa,
Wreszcie niestety się doczekałem
Osamu:
Jestem. Mógłbyś zejść do kuchni?Odłożyłem telefon wstając z łóżka. Czułem jak ze stresu drżą mi nogi. To chore
Szybkim krokiem zszedłem ze schodów po to aby chwile później stanąć w kuchni przed Osamu i co dziwne Sakusą
A ten tu czego?
Czy zaraz dostane jakiś zakaz zbliżania się czy coś w tym stylu?
-T-to o czym chciałeś porozmawiać?- zapytałem przerywając tym tą niezręczną cisze
-O wczoraj- odpowiedział szarooki
Wiedziałem kurwa...
*
*
*
*
*
*
*MIŁEGO DNIAA
CZYTASZ
Stop Fighting | SakuAtsu
FanfictionAtsumu po śmierci matki wyprowadza się do USA gdzie mieszka jego starszy brat Osamu którego nie widział od 8 lat. Okazuje się że szarowłosy nie mieszka sam a ze swoimi znajomymi z którymi założył gang. Jak bardzo zmieni się życie Atsumu po tej przep...