29

567 48 30
                                    

Dobiegliśmy na miejsce. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to walczący ludzie. Niektórzy leżeli nieprzytomni albo martwi na ziemi a inni byli bici przez przeciwników. Zszokowało mnie kiedy zobaczyłem Liama. Mimo że chłopak dobrze sobie radził moje serce na moment się zatrzymało

-Suna!- pisneła szarowłosa bezmyślnie rzucając się w tłum

Rintaro miał sie dobrze. To sie nie dzieje

-Hitomi nie idź tam! Oni chcieli nas tu ściągnąć. Wracamy!- krzyknąłem

-Atsumu kurwa lepiej żebyś miał dobry powód do bycia tu!- wrzasnął Kenma uderzając chłopaka który chyba miał zamiar rzucić się na mnie z nożem trzymanym w ręce

-Nie mogłem zostawić Hitomi. Kenma oni tego chcieli. Musimy uciekać- odpowiedziałem czując zbierające się w moich oczach łzy

-Tak. Ja to wiem. Ale ona chyba niezbyt. Jak na razie to ty jesteś ważniejszy. Osamu nie przeżyłby twojej śmierci idioto- odwarknął niższy rzucając się na kolejne osoby próbujące się do mnie zbliżyć -Dlatego musisz ją zostawić i uciekać. Liczy się twoje życie Atsumu. Osłonie cie ale błagam zrób co powiedziałem- dodał

-Nie... Nie mogę jej tu zostawić- mruknąłem

-Jeśli nie chcesz zginąć to rób co mówi- wtrącił Semi dołączając do nas

Co powinienem zrobić? Strach totalnie mnie sparaliżował. Nie potrafiłem się ruszyć

Z tego dziwnego transu wybudził mnie krzyk który był o wiele głośniejszy od tych innych

Spojrzałem przed siebie. Zobaczyłem Hitomi we krwi i klęczącego przy niej Sune

-Hitomi!- pisnąłem rzucając się biegiem w ich kierunku

-Atsumu- szepnął szatyn -Idziemy z nią do szpitala. Szybko- dodał już głośniej podnosząc szarowłosą

Czy to moja wina że pozwoliłem jej iść?

-Uważaj idioto!- usłyszałem krzyk Sakusy. Nic nie zrozumiałem aż do momentu w którym zobaczyłem przed sobą zdyszanego bruneta

-Omi!- pisnąłem nie trzymając dłużej łez

-C-co ty tu r-robisz?- zapytał padając na kolana

-Omi! Co ci jest!?- zapytałem klękając przed czarnookim

-Sakusa!- krzyknął Rintaro -Wziął to na siebie- dodał patrząc na mnie

Zdezorientowany wstałem na równe nogi. Nie... To nie może dziać się przez mnie

-Bierz Hitomi ja biorę Sakuse!- rozkazał szatyn

Jaki on jest cholernie silny. Ja już dawno straciłbym zdrowy rozsądek

Chwyciłem dziewczynę po czym ruszyłem za Suną w stronę szpitala. Zobaczyłem nóż w plecach Kiyoomiego. Poświęcił sie dla mnie?

-O-oni przeżyją, tak?- dopytałem

-Nie widzę innej opcji- odpowiedział Rintaro

-Atsumu- usłyszałem szept szarowłosej

-Wytrzymaj jeszcze chwile. Zaraz będziemy w szpitalu- wyszlochałem patrząc na jej słaby uśmiech

-Hitomi! Jestem tutaj. Wszystko będzie dobrze- wtrącił Suna podchodząc bliżej nas

-Kocham cie Rin- wyszeptała przymykając oczy

-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie. Przestań mówić tak jakbyś miała tego nie przeżyć- odpowiedział szatyn patrząc na nią z przerażeniem w oczach

Szarowłosa nie odpowiedziała

-Słyszałaś co powiedziałem?! Zaraz będziemy w jebanym kurwa szpitalu! Wszystko skończy się dobrze słońce- dodał przyspieszając kroku co uczyniłem również ja

Nadal czułem się jakby to wszystko się nie działo. Jakbym był na jakimś filmie i wcale tego nie doświadczał. Nie czułem bólu ani zmęczenia. Chwilowo nie czułem nic

Z moich oczu wreszcie na nowo wypłynęły łzy kiedy poczułem jak zimna zrobiła się Hitomi

-Suna... Przykro mi ale ona...- zacząłem

-Zamknij się kurwa!- chłopak przerwał mi patrząc na mnie ze łzami w oczach

I tak był już za bardzo silny

-Patrz. Szpital. Już niedaleko. Słońce wytrzymaj- wyszlochał

Popatrzyłem przed siebie. Rzeczywiście znajdował się tam wspomniany budynek

-Atsumu. Jesteś naprawdę głupi- syknął Sakusa

-Przepraszam- wyjąkałem

Omi żyje

-Boże... Co się stało dzieciaki?!- po przekroczeniu wejścia szpitala od razu podbiegła do nas pielęgniarka

-Nie wiem. Niech pani ich ratuje- wyszlochał Rintaro

Wszystko leciało aż za szybko. Lekarze, mało wygodne krzesełka, operacje, płacz Suny, przekonywanie pielęgniarki żeby nie wzywała policji, aż w końcu sama policja

-Przepraszam ale ja naprawdę nie wiem co się wydarzyło- skłamałem. A może tylko w połowie?

-Jak pan się znalazł na miejscu bijatyki?- dopytał jeden z mężczyzn

-Nie pamiętam- mruknąłem

-Przepraszam ale jakim prawem państwo go teraz przesłuchują? Proszę zostawić go w spokoju. Nie widzą panowie że chłopak jest w szoku? Przez jakichś gówniarzy jego przyjaciele mogą zginąć- usłyszałem groźny ton głosu Osamu

-Jest pan rodzicem?- dopytał mężczyzna

-Jestem opiekunem prawnym- odpowiedział szarowłosy podchodząc do mnie

-Rozumiem. Skoro chłopak nie był w to zamieszany i nawet nie wie jak sie tam znalazł to wykluczamy go ze sprawy. Równie dobrze ten drugi mógł go wezwać. Nie wiemy jak było. Brak dowodów- dodał drugi

Nawet nie wiem kiedy odeszli

-Atsumu. Okej jest?- zapytał Osamu siadając obok mnie

-Nie? To wszystko moja wina- odpowiedziałem

-Nie obwiniaj się. To wina Karasuno. I tak byś jej nie powstrzymał- stwierdził starszy obejmując mnie

-Suna mnie nienawidzi- dodałem

-To Hitomi miała pilnować ciebie. Nie na odwrót. Wiedziała z czym to sie wiąże- mruknął szarowłosy -Kageyama, Hinata, Tsukishima, Yamaguchi, Nishinoya i Daichi zostali aresztowani razem z trzema osobami od nas. Udało się bez żadnych konsekwencji dla nas. No oprócz Hitomi i Sakusy- dodał

-Pan Sakusa będzie żył. Myślę że jak się obudzi to możecie iść go odwiedzić. Nie więcej niż dwie osoby, dobrze?- zapytała pięgniarka która do przyjścia Osamu była dla mnie jedynym wsparciem

-Tak. Dziekujemy- odpowiedział Osamu

-Widzisz? Będzie dobrze- dodał patrząc na mnie

-Czy to co mi napisał było prawda?- zapytałem

-Nie wiem co ci napisał ale on nie kłamie- szarooki uśmiechnął się wyciągając telefon na którym przeczytał coś po czym jego mina zmieniła się na przygnębioną

-Coś nie tak?- dopytałem

-Hitomi... Nie przeżyła tego. Nikt nie chce powiedzieć Rinowi co się z nią dzieje. Jej rodzice tu jadą a on napisał że stąd wychodzi- odpowiedział

Nie żyje... Przeze mnie?

*
*
*
*
*
*
*

Miłego dniaa<33

Stop Fighting  | SakuAtsuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz