Aktualnie szedłem z Liamem który jak sie okazało był w sklepie po fajki do jego mieszkania. Osamu ucieszył się że znalazłem kolejnego znajomego a sam szatyn kupił nam jeszcze jakiś alkohol. Chuj że wczoraj dopiero piłem
-Już niedaleko. Może być trochę burdel więc od razu przepraszam- oznajmił posyłając mi swój uroczy uśmiech
To zdecydowanie jest osoba w której mógłbym się zakochać. Miły, przystojny, pomocny a nie zjebany, głupi i fuck boyowy
Po chwili wszedłem za szatynem do klatki dosyć nowego bloku. Windą wjechaliśmy na czwarte piętro po czym staneliśmy przed jego mieszkaniem które otworzył
Jedyne co czułem to lekki zapach papierosów który wątpie żeby komuś przeszkadzał. Pewnie Liam pali w mieszkaniu. Wiele osób tak robi
Ściągnęliśmy buty po czym skierowaliśmy się do salonu. Wyższy od razu padł na kanapę otwierając nowo kupioną paczkę papierosów a ja po chwili namysłu co powinienem zrobić po prostu usiadłem obok niego
-Palisz?- zapytał wyciągając w moim kierunku otwartą paczkę
-Normalnie bym wziął ale przez długi czas nie palilem i pewnie bym sie udusił- zaśmiałem sie
-Bywa. Jeśli chcesz to powinieneś wziąć. Ja widziałem w życiu już wszystko więc spokojnie- mruknął wyciągając wolną ręką z kieszeni czarną zapalniczke
-Dobra. Przekonałeś mnie- chwyciłem jedną fajke
Chłopak walnął resztę na stolik stojący przed nami po czym odpalił swojego papierosa podając mi zapalniczke
I stało się. Odpaliłem go od razu się zaciągając. Tak jak się spodziewałem zacząłem kaszleć
-To tak jakbym pierwszy raz to robił. Tęskniłem- zaśmiałem się
-Ale nie zjebałem twojego postanowienia że nie będziesz palić czy coś?- dopytał przejęty szatyn
-Nie. Przez przeprowadzke przestałem. Zresztą Osamu pewnie byłby zły gdyby się dowiedział- odpowiedziałem
-Aj Osamu sam potrafi czasami wypalić trzy paczki na dzień. Ale jeśli chodzi o ciebie to bym się nie zdziwił. Zależy mu na tobie- stwierdził kiepując fajke
-Też racja- przyznałem -Mieszkasz sam?- dopytałem
-Tak. Nawet nie wiesz jakie to cholernie wygodne- odpowiedział uśmiechając się
Zaciągnąłem się drugi raz. I drugi raz zacząłem kaszleć. Przejebane
-Chociaż nie. Nie mieszkam sam- dodał
Posłałem mu pytające spojrzenie na co jedynie zachichotał
-Kicikicikicikicikicikici-
Szeroko się usmiechnałem widząc kotka wbiegającego na kolana szatyna który złapał go pod łapki wystawiając w moją stronę
-Swinks- dodał -Nazywa się puszek- dodał poszerzając swój głupkowaty ale jednocześnie uroczy uśmiech
-Puszek?- powtórzyłem
-Puszek- przytaknął -I chyba cie polubił- dodał stawiając kota obok mnie
Puszek wskoczył mi na kolana a ja poprostu go pogłaskałem
-Swinksy są śliczne. Nie rozumiem czemu tyle ludzi ich nie lubi- mruknąłem
-Ja tak samo. A! Mieliśmy pić- przypomniał sobie wrzucając niedopałek papierosa do popielniczki
-Ile masz wogóle lat?- zapytałem zdając sobie sprawę z tego że nadal nie wiem
-Jeszcze osiemnaście. Urodziny mam dopiero pod koniec roku. A ty masz siedemnaście, nie?- dopytał kierując się do kuchni po lampki do wina
Tak. Kupiliśmy wino twierdząc że będzie romantycznie. A raczej ja zacząłem się z tego śmiać i dlatego też wylądowaliśmy tu z jakże prestiżowym winem jakim była amarena
-Tak- odpowiedziałem na jego wcześniejsze pytanie
-Czemu mieszkasz już sam?- zapytałem
Szatyn wrócił z kuchni z dwoma lampkami
-Przepraszam! Jesli nie chcesz to nie odpowiadaj- dodałem szybko
-Spokojnie jest okej. Poprostu średnio dogadywałem sie z rodzicami od kąd w wieku szesnastu lat oznajmiłem im że...- przerwał -Mogę cie o coś spytac?- popatrzył na mnie sięgając po kolejnego papierosa
-Jasne. Pytaj- spuściłem wzrok na dalej głaskanego przeze mnie kota
-Masz coś do osób nie hetero?- zapytał
-Nie! Jasne że nie- odpowiedziałem ponownie patrząc w te brązowe oczy
-To przestaliśmy się dogadywać od kąd powiedziałem im że jestem gejem. Znalazłem pracę w klubie znajomego jako barman i dosyć dobrze płacą. Plus to mieszkanie jest po mojej ciotce która po kupieniu go zmarła. Dalej nie wiem jakim cudem tak wyszło ale jestem zadowolony że tu mieszkam- dodał nalewając nam amareny do lampek
-Rozumiem. Nie czujesz się czasami samotny? Ja chyba nie umiałbym mieszkac sam- stwierdziłem
Ponownie nasze spojrzenia się spotkały a ja zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało
-Kurwa przepraszam! Jesteś mega przystojny i pewnie masz chłopaka o dużo znajomych i nie czujesz się sam. Jestem głupi sorki- pisnąłem
-Przecież nic sie nie stało. Blagam nie przepraszaj mnie za takie głupoty. I nie mam chłopaka jak coś- zaśmiał się
Cholera chce się w nim zakochać. Rok starszy ode mnie, przypominający Saku... To znaczy przystojny, miły, mieszkający sam i z uroczym kotkiem. Gdybyśmy byli razem byłoby nam zapewne dobrze
Zaciągnąłem się ostatni raz papierosem którego zgasiłem o popielniczke chwytając od Liama jedną z lampek. Tym razem kaszlu było mniej ale jednak był
Chłopak skiepował swoją fajke po czym ponownie padł obok mnie
-To opowiadaj o co chodziło z tymi problemami uczuciowymi- szatyn oparł się o kanapę odchylajac głowę w tył ukazując przy tym swoją podkresloną żuchwe. No hot i co
-Sam nie wiem. Chyba zauroczyłem się w pierdolonym fuck boyu- wyjąkałem upijając łyk alkoholu
-Czyli też nie jesteś hetero- stwierdził
-Nie jestem- westchnąłem -Wątpie że czuje do niego coś poważniejszego. Raz mnie przelizał a kiedy ja najebany go pocałowełem to mnie odepchnął i to mnie jakoś dziwnie zabolało. Za każdym razem jak o tym myśle to czuje sie źle. Nie wiem jak inaczej mam nazwać to uczucie- kontynuowałem
-Mhm rozumiem. Zauroczenia bez wzajemnosci potrafią wykończyc- stwierdził -Tutaj akurat nie mam żadnej mądrej rady. Sam tak kiedyś miałem i to poprostu samo przeszło- dodał
-Mam nadzieje że to przeminie- syknąłem przypominając sobie o tych jego dzisiejszych ,przeprosinach,
-Więc zauroczyłeś się w Sakusie Kiyoomim?- dopytał
-He? Skąd wiesz?- mój wzrok ponownie spoczął na szatynie
-Zgaduje. Nie znam innego fuck boya- zaśmiał sie -Mimo że Sakusa rani to przyjacielem jest zajebistym. Pewnie zobaczył w tobie tylko kolejną osobę do ruchania. Przepraszam że to powiedziałem. Nie chciałem cie obrazić w żaden sposób ale wiem jaki on jest- westchnął
-Ta. Tyle to już zauważyłem. Wkurwił mnie i tyle- warknąłem
-Oh widze- zakpił szatyn
-Co to niby miało znaczyć?- syknąłem
-Nic nic- odpowiedział -Wcale nie to że do siebie pasujecie a skoro on nie odwzajemnia twoich uczuć to jest idiotą- dodał
-Nie pasujemy do siebie! Ja jestem zajebisty, miły i nie rucham wszystkich blondyn z okolicy- pisnąłem
-Mhmm. Przeciwieństwa się przyciągają- zasmiał się
*
*
*
*
*
*MIŁEGO DNIAA<3
CZYTASZ
Stop Fighting | SakuAtsu
FanfictionAtsumu po śmierci matki wyprowadza się do USA gdzie mieszka jego starszy brat Osamu którego nie widział od 8 lat. Okazuje się że szarowłosy nie mieszka sam a ze swoimi znajomymi z którymi założył gang. Jak bardzo zmieni się życie Atsumu po tej przep...