1.

311 9 1
                                    

Stoję przed tablicą korkową na szkolnym korytarzu. Ogłoszenie zachęcała studentów uniwerku do wzięcia udziału w imprezie na Beach Avenue. Pożegnalna impreza. Piątek, godzina 19:00. Beach Avenue. Wyciągam telefon, by przejrzeć zapiski w kalendarzu. Przeciągam palcem po ekranie i zamieram nad jednym słowem pod sobotnią datą. 

- No nie mów, że nie idziesz - słyszę za sobą. Zamykam szybko kalendarz w telefonie i włączam Instagram. Moja przyjaciółka Chloe wymija mnie i zbliża się do tablicy z ogłoszeniem.

- Ty i ja. Beach Avenue. Piątek wieczór – podkreśla, odwracając się do mnie. Jej wzrok natychmiast pada na telefon.

- Kto to? - zanim zdążę zamknąć aplikację, Chloe wyrwa mi urządzenie z ręki. Bez trudu otwiera ostatnią przeglądaną aplikację i przesuwa palcem w dół ekranu.

- Callie Rider, czy to jest... - zaczyna Chole, ale przerywam jej, chrząkając znacząco. Obie podnosimy wzrok w tym samym momencie, gdy grupka chłopaków mijała nas na korytarzu. Jeden z nich, wysoki blondyn o kręconych włosach, odłącza się od pozostałych i pochodzi do nas.

- Jesteśmy już po treningu. Podwieźć was? - pyta, przeczesując dłonią włosy.

- Niezły tekst na podryw – rzuca Chloe.

- Tak? A działa? - śmieje się chłopak, nachylając się w stronę Chloe.

- Jesteście okropni – jęczę. Przyspieszam, pozostawiając parę z tyłu. Gdy zatrzymuję się przy samochodzie przyjaciółki, słyszę jej głos za sobą:

- Przekonaj ją, że musi iść.

Blondyn przenosi wzrok z Chloe na mnie.

- Nie mam ochoty nigdzie wychodzić – oznajmiam sztywno. Chloe wyrzuca ręce w powietrze.

- Jeśli Callie nie chce, to nie powinniśmy jej zmuszać – stwierdza chłopak. Dziękuję mu cicho.

- Ryan, mówimy o Callie Rider – jęczy Chloe. Chłopak patrzy na dziewczynę, nie rozumiejąc. 

- Co to za zbiegowisko? - tuż zza Chloe wyłania się rudowłosa dziewczyna w okularach przeciwsłonecznych. Audrey.

- Próbujemy przekonać Callie do piątkowej imprezy – odpowiada Chloe z entuzjazmem.

- Ty próbujesz – mówimy jednocześnie ja i Ryan. Spoglądamy na siebie i w cichym porozumieniu przybijamy sobie piątkę.

- Chyba nigdy was nie zrozumiem – rzuca obrażona nieco Chloe. Audrey obejmuje nas i oznajmia:

- Ja chyba wiem, co może pomóc.

Wskazuje głową przeciwległy koniec parkingu. Nagle wszystko wydaje się jasne.

 - Nie ma mowy – burczę. W tym samym momencie jakby za sprawą jakiejś magii, osoba, którą wskazują moje przyjaciółki, podnosi głowę i dostrzega, że mały tłum studentów się na nią patrzy.

- Kiedyś nam podziękujesz – stwierdza Audrey i z całej siły wypycha mnie do przodu. Nie ma już odwrotu. Ciemnowłosy chłopak właśnie idzie w moją stronę.

- Cześć – rzuca, zatrzymując się metr od mnie. Przez chwilę wpatruję się w jego włosy, zanim cokolwiek mówię.

- Twoje włosy są jeszcze ciemniejsze niż zwykle. Chociaż nie wiem, czy może być coś ciemniejszego niż czarny... - mówię, co nie ma najmniejszego sensu. 

Chłopak odwraca się na pięcie. Śmieje się pod nosem, po czym znów na mnie patrzy. Zdejmuje okulary przeciwsłoneczne, pod którymi skrywa siniaka pod lewą powieką. Czuję ścisk w żołądku, przypominając sobie, że to przeze mnie.

The daughter of the crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz