40.

29 0 0
                                    

Drzwi od pomieszczenia zamykają się na klucz. Spoglądam na przestrzeń, w której zostałam zamknięta. W jej centrum przy ścianie znajduje się tylko niewielki materac, na którym siadam. Zerkam przez kraty oddzielające mnie od Fiore. Wygląda na zrelaksowanego. Położył się już na swoim materacu. 

- Wyglądasz na dziwnie spokojnego - oznajmiam po dłużej chwili ciszy. Chłopak otwiera oczy i posyła mi chłodne spojrzenie. 

- Na twoim miejscu wykorzystałbym ten czas na przemyślenia... Na przykład o tym, co jeszcze złego może nas spotkać... Albo chociaż o tym, do czego doprowadzą konsekwencje twoich nieprzemyślanych działań - mówi. Obracam się bokiem, by lepiej go widzieć. 

- Co masz na myśli? - pytam. Wyciąga dłoń przed siebie i zaczyna wyliczać:

- Zacznij od tego, że wtajemniczasz swojego przyjaciela agenta w sprawy, które wcale nie są proste i oczywiste... Albo choćby to, dlaczego mimo sytuacji, w której się znajdujemy, ten człowiek wyciąga z łatwością z ciebie najważniejsze informacje. Czy to, że zamierzasz nawiać, gdy tylko zrobi się gorąco...

Czasem nawet zapominam, jak bardzo ten człowiek mnie irytuje. 

- Po pierwsze: to nie jest mój przyjaciel... Po drugie: jak widzisz chwilowo nigdzie się nie wybieram, a po trzecie: czy uważasz mnie za idiotkę? Serio? W ogóle mnie nie znasz? - odpowiadam.

- Jak widać najwyraźniej nie - burczy pod nosem. Mam nieodpartą ochotę mu przyłożyć. Żałuję tylko, że oddziela nas metalowa część klatki. 

- Mam ci przypomnieć o tym, co wydarzyło się w windzie? Jeśli ktoś tu kogoś nie zna, to najwidoczniej ja wcale nie znam ciebie - przypominam mu. 

Nie reaguje od razu. Przez to mam wrażenie, że zabrnęłam za daleko. Oboje jesteśmy zmęczeni i zestresowani. Może lepiej byłoby w ogóle się nie odzywać. 

Kiedy już mam zamiar się poddać i zakończyć tę krótką wymianę zdań, zauważam, że Fiore wstaje. Powoli podchodzi do oddzielającej nas części klatki i wsuwa ręce przez szczeliny między prętami. 

- Jesteś najbardziej chaotyczną osobą, jaką w życiu poznałem - stwierdza cicho. Nie ruszam się, bo nie jestem pewna, czy tego ode mnie w tej chwili oczekuje. 

- Pozostawiasz po sobie tylko bałagan, gdziekolwiek się pojawiasz. W przenośnym i dosłownym tego słowa znaczeniu. Przez większość czasu sprawiasz, że mam ochotę wrzeszczeć, ale też jeden dzień bez ciebie jest prawdziwą torturą... Powoli doprowadzasz mnie do szaleństwa, a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że w sumie mi to nie przeszkadza. 

- Długo nad tym myślałeś...?

- Przestań.

- Co przestań?

- Znowu wszystko utrudniasz.

- Ja?

- W porządku. Cofam wszystko, co powiedziałem. 

Podnoszę się z materaca i podchodzę do niego. Gdyby chciał, mógłby mnie dotknąć. Ale nie robi tego. Pozostawiam między nami przestrzeń. 

- Co się między nami zmieniło? - pytam w końcu. Odwraca wzrok, zwlekając z odpowiedzią. 

- Co się, do cholery, między nami zmieniło? - powtarzam. 

Po dłużej chwili milczenia Fiore odzywa się cicho:

- To głupie.

- Powiedziałeś mi, że w tym mieście nie mam już czego szukać... Nie zatrzymałeś mnie na lotnisku. Zrobił to Drew... A ja wciąż oszukuję samą siebie, że to chwilowe. Że wyjedziemy stąd razem i wszystko wróci do normy - oznajmiam. 

The daughter of the crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz