Albo przynajmniej jej część.
Wpatruję się w znajomą karteczkę, którą jakiś czas temu podał mi w barze Connor. Zapisano na niej koślawym pismem kilka słów.
Mogłam ją zniszczyć tamtego dnia.
- Cals - ponagla mnie Ryan. Przygryzam nerwowo wargę.
Carlo zerka raz na mnie, raz na mojego przyjaciela.
- Może to liścik od nowego wielbiciela - mówi z przekąsem. Fiore posyła mu chłodne spojrzenie. Korzystając z małego zamieszania, zabieram karteczkę i rozrywam ją na mniejsze części.
- Co do... - mruczy Ryan pod nosem.
- Może jednak sprawdzę co z tymi napojami - rzucam i czym prędzej wybiegam z pokoju.
- Jak zwykle - słyszę Ryana.
- Cals! - woła za mną Carlo. Lekceważę to i zbiegam na parter. Dopiero, gdy znajduję się poza zasięgiem ich wzroku, opieram ramiona o wyspę kuchenną i powoli wypuszczam wstrzymywane powietrze.
- Będę w stanie pomóc, jeśli powiesz mi, o co w tym wszystkim chodzi - dobiega zza moich pleców męski głos. Zaciskam dłonie w pięści i obracam się twarzą do ochroniarza. Splata ramiona na klatce piersiowej i opiera się o przeciwległą szafkę. Muszę mocno ugryźć się w język, by nie spytać o jego powiązania z Hazel. Albo o to, czy on też chciałby mnie zabić.
- Nie rozumiem tylko jednej rzeczy - stwierdza.
- Jakiej? - pytam. Kącik jego ust unosi się w zaczepny sposób.
- Dlaczego nie prosisz mnie o pomoc, gdy najwyraźniej jej potrzebujesz - odpowiada.
Kręcę głową, nerwowo wyginając palce lewej dłoni. Próbując zapanować nad głosem, wyjaśniam:
- Gdyby tak było, na pewno bym powiedziała.
Śmieje się cicho.
- Od kiedy Fiore pojawił się w naszym życiu... Jesteś jakaś inna.
- Co to znaczy?
Na chwilę Andrew wbija wzrok w sufit, ale później dodaje:
- Nie umiem tego wyjaśnić... W jednej minucie jesteś tą samą osobą, która prawie rozjechała mnie przy bramie, a w drugiej... biegniesz za uzbrojoną dziewczyną.
W tym momencie nawet przełykanie śliny wydaje mi się być zbyt oczywistym znakiem.
- Całe życie otaczam się takimi ludźmi. Bronią. Wariatami i tym podobnym - oznajmiam.
- I przy każdej okazji zgrywasz nieustraszoną? - dopytuje.
- Nie zawsze - odpowiadam. Andrew odpycha się od szafki i pokonuje kilka kroków w moim kierunku. Zatrzymuje się kilka centymetrów od mojej twarzy.
- I całkiem nieźle kłamiesz. Całkiem... - nachyla się do mojego ucha - Gdybyś jednak zdecydowała się powiedzieć prawdę, wiesz gdzie mnie znaleźć.
Odwraca się na pięcie i odchodzi. W progu obraca się jeszcze przez ramię i dodaje:
- Daniel kazał zamontować w twoim aucie urządzenie śledzące. Mówię to tak na wszelki wypadek. No wiesz.
Nie czekając na moją reakcję, wychodzi. Wyciągam z kieszeni telefon i otwieram listę kontaktów. Wybieram jeden z numerów i czekam na sygnał połączenia. Odzywa się poczta głosowa. Wzdycham przeciągle i rozłączam się. Odkładam telefon na ladę i podchodzę do szafki. Wyciągam z jednej popielniczkę, a z drugiej zapalniczkę. Podpalam fragmenty kartki i obserwuję jak się spalają.
CZYTASZ
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.