5.

94 3 0
                                    

Ryan mierzy mnie surowym wzrokiem. W jednej chwili jestem w stanie stwierdzić, jakie myśli kumulują mu się w głowie.

- Czy wy... Czy ty i on... - zaczyna cicho. Kręcę głową, nie dowierzając.

- To głupie – mruczę.

- Co jest głupie? - słyszę znajomy głos za sobą. We troje odwracamy się gwałtownie.

- Drzwi były otwarte – oznajmia mój ojciec, trzymając w dłoniach małe pudełko.

- Tato, co tu robisz? - wysuwam się do przodu, starając się zasłonić pudło. Daniel Peterson spogląda na mnie z zaskoczeniem i odpowiada:

- Przecież miałem cię porwać na urodzinowe śniadanie.

Zerka na Andrew, wzruszając ramionami.

- Tak... Wczoraj... musiało mi to wypaść z głowy – szepcze do mnie chłopak. Ojciec rozgląda się po kuchni.

- No trudno. Widzę, że już zjedliście. To może przygotuję jakąś kolację na wieczór? Ryan, ty też wpadnij – proponuje mężczyzna. Kiwam głową.

- No nic – rusza w moją stronę, podaje mi pudełko i obejmuje mnie sztywno – Wszystkiego dobrego.

Nagle jednak spina się jeszcze bardziej i odsuwa ode mnie.

- Co to jest? - warczy, wskazując prezent od Nicolasa.

- To... - zaczynam, starając się szybko wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie.

- Prezent od dziewczyn – wtrąca szybko Ryan, obejmując mojego ojca ramieniem – Trochę przesadny, nie sądzi pan? Właśnie dyskutowaliśmy na ten temat. Chociaż takie urodziny ma się raz w życiu, co nie, panie Peterson? A swoją drogą... widział pan ostatni nabytek mojego ojczulka?

I zaciąga go do salonu. Oddycham z ulgą.

- Kocham tego wariata – mruczę. Andrew zerka na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

- Ryana, za jego pomysłowość – sprostowuję. Następuje niezręczna cisza.

- Zanieść to do samochodu? - pyta po chwili Andrew.

- Tak. Zamierzam mu to oddać – oznajmiam. Chłopak zamyka pudło i podnosi je. Zanim jednak znika, dodaje:

- Nie musiałaś tego robić.

- Czego?

- Tłumaczyć się.

- Owszem, musiałam.

Jeszcze przez chwilę patrzy prosto w moje oczy, a potem wychodzi. Upewniam się, że ojciec dalej rozmawia z Ryanem i bezgłośnie przemykam do wyjścia.

Zauważam go dopiero przy samochodzie. Zamyka właśnie bagażnik. Po chwili wyciąga z kieszeni telefon i odbiera połączenie. Obserwuję go przez cały czas. Rozmawia bardzo swobodnie, co wzbudza moje zaciekawienie. Nagle, nie wiadomo skąd, chcę wiedzieć z kim tak dobrze mu się rozmawia. Czy to ktoś z rodziny? Dziewczyna? Ta myśl nie daje mi spokoju, więc gdy Andrew obraca się i mnie zauważa, dalej się w niego wpatruję. Mruży oczy i zaciska szczękę. Kończy rozmowę i wsuwa urządzenie do kieszeni. Wzdycham cicho i ruszam w jego stronę.

- Coś się stało? - pyta, gdy zatrzymuję się przed nim. Nie wiem, jak najlepiej wypowiedzieć te słowa, więc milczę.

- Callie – dlaczego moje imię wypowiadane przez niego brzmi tak dobrze?

- Możesz mnie odwieźć do domu? - rzucam.

Nim docieramy do rezydencji, odwozimy pudełko pod dom Nicolasa. Najłatwiej jest zostawić je pod drzwiami z karteczką z jego imieniem bez żadnych wyjaśnień. Choć podejrzewam, że na tym się nie skończy. Ale to może poczekać.

The daughter of the crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz