Wpatruję się czarny za duży T-shirt. Wkładam czarne spodnie dresowe i przeglądam się w lustrze. Ciche pukanie do drzwi sypialni przykuwa moją uwagę.
- Wyglądasz w nich lepiej niż ja - stwierdza Fiore, opierając się o drzwi.
- Nie wydaje mi się - mówię, spoglądając w stronę swoich brudnych ubrań zwiniętych na łóżku. Otwieram usta, by coś dodać, ale Fiore wtrąca:
- Już to przerabialiśmy. Nie puszczę cię do domu obok, ryzykując, że tym razem nie wrócisz.
Splatam ramiona na klatce piersiowej, posyłając chłopakowi chłodne spojrzenie.
- Ten, którego imienia wolałbym nie wypowiadać, pewnie właśnie odkrył, że uciekłaś z Sage' s - oznajmia.
- Masz szczęście... - mówię, wychodząc z pokoju. Gdy go mijam, zatrzymuje mnie ręką. Jednak nim zdąży cokolwiek powiedzieć, splatam nasze palce ze sobą i zaciągam go do kuchni.
- Myślisz, że dlaczego spędziłam tyle czasu w naszej kuchni? Żeby tylko wpatrywać się w te cannoli?
Fiore śmieje się pod nosem.
- Wiem, że je uwielbiasz - odpowiada.
***
Wsuwam talerz pod strumień wody, dokładnie go przepłukując. Odstawiam go na suszarkę do naczyń, wyczuwając za plecami ruch. Fiore obejmuje mnie od tyłu i opiera brodę na moim ramieniu.
- Mógłbym się do tego przyzwyczaić - stwierdza. Śmieję się pod nosem. Po chwili obracam się i zarzucam mu dłonie za kark.
- Co dokładnie masz na myśli? - pytam.
Fiore uśmiecha się zaczepnie.
- Ciebie, mnie... W końcu razem. Tutaj - odpowiada. Chwyta mnie rękoma w pasie i unosi by, posadzić na blacie. Nie przestając się bawić rogiem ciemnej koszulki, wpatruje się we mnie intensywnie. Odsuwam mu znad czoła zabłąkane przydługie kosmyki włosów.
- Nie zrozum mnie źle... Nie chcę, by zabrzmiało to dziwnie, ale... Co się stało z człowiekiem, którego spotkałam na balu L.A. Compresal, tego który towarzyszył mi podczas konferencji czy uratował od krzyków Daniela, przynosząc mało istotne papiery do podpisania? - pytam. Przez chwilę wydaje mi się, że może powinnam to przemilczeć. Obserwuję, jak Fiore przygryza dolną wargę i od razu chcę cofnąć swoje słowa.
Chłopak odwraca wzrok i wbija go w przestrzeń. Mija kilka długich minut, nim znów na mnie spogląda. Wtedy w jego oczach dostrzegam ten znajomy błysk. Wyciąga rękę, by odgarnąć mi z twarzy kosmyki włosów za ucho.
- Cariño, ten facet budzi się codziennie rano, walcząc ze wszystkich sił, by nie uprowadzić cię z domu Petersona i zabrać jak najdalej od tego popapranego miejsca - oznajmia cicho. Za każdym razem, gdy to robi, mam dreszcze. Zeskakuję z blatu, zmniejszając odległość między nami.
- Chcesz, żebym oszalała? Nigdy więcej tak do mnie nie mów - mówię.
- Cariño - powtarza Fiore. Raptownie chwytam go za przód koszulki i przyciągam do siebie. Nasze oddechy mieszają się ze sobą. Kiedy mamy się pocałować, słyszymy chrząknięcie.
- Mierda - syczy Fiore, opierając czoło o moje ramię. Unoszę wzrok, by spojrzeć na stojącego po drugiej stronie pokoju chłopaka.
- Nie przeszkadzajcie sobie - rzuca Carlo, między kęsami jabłka.
- Co ty tu robisz? - pytam, posyłając mu gromiące spojrzenie.
- Mieszkam... W przeciwieństwie do ciebie - odpowiada. Wyrzuca ogryzek do śmietnika. Fiore odsuwa się ode mnie. Kątem oka dostrzegam, że unosi w powietrze dłoń. Zanim zdąży zrobić coś absurdalnego, wślizguję się przed niego.
CZYTASZ
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.