Wybieram cztery cyferki na klawiaturze telefonu i po raz drugi wysłuchuję nagraną wiadomość na skrzynce głosowej:
Postanowiłem nagrać ci wiadomość... Naprawdę chciałem powiedzieć ci to w twarz, ale... najwidoczniej tak miało być...
Wsiadam do taksówki i podaję taksówkarzowi adres docelowy podróży.
...Myślałem nad tym długo... Ale to wciąż nie dawało mi spokoju... W głowie wielokrotnie odtwarzałem wydarzenia ostatnich tygodni... Analizowałem każde twoje słowo, każdą zmianę... Jest coś, o czym powinienem powiedzieć ci już dawno temu...
Płacę taksówkarzowi za przejazd, gdy parkuje przed wskazanym wcześniej przeze mnie budynkiem.
...Spotkaj się ze mną, byśmy mogli w końcu wyjaśnić sobie wszystko... Cécile...
Wysiadam z auta w tym samym czasie, gdy latarnia przed domem zapala się automatycznie. Wypuszczam gwałtownie wstrzymywane powietrze i robię kilka kroków przed siebie. Unoszę rękę, by użyć kołatki, ale drzwi otwierają się od razu. Mrużę oczy, by dokładniej przyjrzeć się postaci czekającej w progu.
- Co znowu? - rzucam z irytacją. Popycham lekko drzwi i wchodzę do budynku.
- Nie będzie żadnego tekstu typu, że się stęskniłaś? - podsuwa chłopak wycofując się w głąb korytarza. Ruszam za nim, a po chwili opadam na granatowy fotel stojący w staromodnie urządzonym salonie.
- O co chodzi? Przerwałeś mi dobrze zapowiadający się wieczór - oznajmiam. Chłopak nachyla się, by otworzyć szufladę małego stolika. Wyciąga z niej jakiś pakunek i rzuca go w moją stronę. Podnoszę kopertę, by zajrzeć do środka.
- Dwadzieścia tysięcy dolarów... na początek - mówi chłopak. Unoszę brew, niedowierzając.
- I? - dodaję.
- Szef podbija trzykrotnie stawkę, jeśli dasz nam coś wartościowego - wyjaśnia. Parskam śmiechem. Odkładam kopertę na stolik, jakby była jednym śmieciem.
- Możesz powiedzieć swojemu szefowi, że nie interesuje mnie ta oferta - mówię. Chłopak splata ramiona na klatce piersiowej i posyła mi znaczące spojrzenie.
- Na pewno możemy się jakoś dogadać - stwierdza. Kręcę głową.
- Cécile - mówi z naciskiem.
Przechylam głowę.
- Carlo - warczę ostrzegawczo - Powiedziałam raz nie i więcej powtarzać się nie będę... Ta kwestia nie podlega dyskusji.
Chłopak wzdycha przeciągle. Gdy mruży oczy, dostrzegam charakterystyczne zmarszczki na jego twarzy. Tak, jakby robił to zbyt często.
- Co ze sprawą Hazel? - pyta.
Posyłam mu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Ustaliliśmy już, że sama się tym zajmę - przypominam mu. Carlo sięga do szafki i po chwili wyciąga z niej jakąś teczką. Unosi ją wysoko. Drugą rękę zatapia w kieszeni, by odnaleźć w niej zapalniczkę. Przykłada ją do teczki.
- Czyli mówisz, że to ci się nie przyda - stwierdza. Podnoszę się raptownie, wyciągając ku niemu rękę. Odsuwa się.
- Cała przeszłość drużyny pierścienia Hazel... Aż szkoda było marnować tyle papieru... - mówi.
- Skąd to masz? - pytam. Gasi zapalniczkę i zerka na mnie z uwagą.
- Czyli jednak jesteś zainteresowana? - rzuca.
CZYTASZ
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.