18.

40 0 0
                                    

Otwieram walizkę w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym założyć na poranne spotkanie i po chwili zamieram. No nie do wiary! 

- Ryan! - wrzeszczę. Mija kilka sekund, a potem chłopak, jeszcze zaspany, wpada do mojego pokoju.

- Co się dzieje? - pyta, rozglądając się dookoła. 

- Co to ma być? - rzucam, wskazując walizkę. Jego wzrok podąża w tamtym kierunku. 

- Walizka - odpowiada niemrawo. 

- To widzę - prycham. 

- W czym więc problem? - pyta, ziewając. Sięgam do środka i wyciągam czarną sukienkę mini. 

- W co ja mam się ubrać? - pytam. Ryan wybucha gwałtownym śmiechem. 

- Racja... Nie moja wina... Przecież miał przyjechać z tobą Andrew - tłumaczy się. Wzdrygam się. W głębi duszy nie chcę się przyznać przed samą sobą, że odkąd zobaczyłam Hazel zamiast ochroniarza, nie pomyślałam o nim ani razu. 

Bezwładnie opadam na łóżko. Ryan przybliża się do walizki.

- Na pewno znajdzie się tu coś odpowiedniego - mówi, wyciągając obcisłe topy i kilka spódnic. 

- Zamorduję cię - ostrzegam go, wbijając wzrok w sufit. 

- Dobra, poproszę Fiore, by coś ci kupił - stwierdza Ryan, zawracając. 

- Nie! - reaguję zbyt gwałtownie, przez co Ryan robi się podejrzliwy. Opiera się plecami o drzwi i splata ze sobą ramiona. 

- Coś mnie ominęło? - pyta. Nie patrzę na niego. 

- Cals... - zaczyna. 

Wypuszczam wstrzymywane powietrze.

- To Fiore. Co mogłoby się stać? - mówię nieco zbyt głośno. 

- Fiore - mówi przeciągle Ryan. Piorunuję go spojrzeniem. 

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wy... - zaczyna, ale przerywam mu:

- Nic z tych rzeczy. 

Ryan mruży oczy.

- No więc? - dodaje.

Gdy nie odpowiadam, kontynuuje:

- Znów naopowiadał ci jakichś kłamstw?

Wzdycham przeciągle.

- Nie o to chodzi... - przez sekundę się waham, czy wyznać Ryanowi prawdę. Ale to w końcu mój najlepszy przyjaciel. Dlaczego więc miałabym coś takiego przed nim ukrywać? - Mamy się spotkać ze Staruszkiem. 

Ryan blednie.

- Co? - rzuca cicho. 

- Jest w Atlancie - dodaję. 

Ryan pociera dłońmi kark.

- Chyba nie mówisz tego poważnie?! - unosi głos.

- Nie krzycz na mnie - warczę. 

Podchodzi i uderza dłonią w ścianę. Raz, drugi, trzeci. 

- Ryan - przywołuję go. Obraca się gwałtownie, podnosząc palec.

- Nie... zgadzam... się - wykrztusza. 

Prycham z poirytowaniem.

- Za wiele nie masz do powiedzenia, Ryan... Spotkam się z nim - oznajmiam. 

Ryan jeszcze przez chwilę patrzy na mnie wściekle, po czym obraca się na pięcie i wychodzi z pokoju. Gdy drzwi się za nim zamykają, słyszę jak wrzeszczy. 

The daughter of the crimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz