Słońce widnieje już na horyzoncie, gdy otwieram oczy. Musi minąć chwila, nim przypomnę sobie wydarzenia z poprzedniego wieczora. Przeciągam się, jednocześnie wyczuwając na sobie obcy ciężar. Spoglądam w dół i dostrzegam, że to ciężar ręki mnie przygniata. Bezszelestnie próbuję się obrócić o sto osiemdziesiąt stopni. Poprawiam koc i uświadamiam sobie, że leżę w łóżku Ryana, w którym teraz znajduje się śpiący Fiore. Musiałam zasnąć, gdy go obserwowałam.
Włosy Fiore są w całkowitym nieładzie. Powstrzymuję się, by nie zatopić w nich palców. To byłoby niewłaściwe. Na prawym policzku widzę ślady odciśniętej poduszki. Wygląda zupełnie bezbronnie. Jednak nie wolno mi zapomnieć do czego w rzeczywistości jest zdolny.
A gdyby ktoś przyłapał go wczoraj w magazynie? A gdyby coś mu się tam stało?
Nie powinnam o tym myśleć. Unoszę delikatnie koc, gdy w tym samym momencie Fiore się porusza. Jego ręka przesuwa się, spoczywając teraz na moim lewym biodrze. Nie ma szansy, bym wydostała się z tej klatki.
- Fiore - szepczę. Nie reaguje. Poprawia tylko poduszkę pod głową. Ręka ani drgnie.
- Fiore - mówię głośniej. Żadnej odpowiedzi. Jego dłoń z większym naciskiem styka się z moim biodrem. To przypomina mi scenę z najgorszego koszmaru... Próbuję zapanować nad oddechem.
- Wyluzuj - odzywa się nagle Fiore - Chciałem tylko się upewnić.
- Co? - rzucam, odpychając jego rękę. Powraca w to samo miejsce z jeszcze większym naciskiem. Fiore otwiera oczy. Jego zielone tęczówki zaczynają mnie hipnotyzować. Uśmiecha się, zatapiając twarz w poduszce. Korzystając z jego rozproszenia, wyślizguję się z klatki i opatulam się kocem.
- Nie ma tam nic, czego bym już nie widział - śmieje się. Prycham z irytacją i wychodzę z pokoju.
***
Wpadam do kuchni, gdy cała rodzina Ryana siedzi przy stole.
- Coś się stało - stwierdza Ryan bez cienia wątpliwości.
- To po prostu Fiore - odpowiadam złośliwie i wychodzę do salonu. Siadam na kanapie i odpalam telewizor. Najchętniej pojechałabym do domu. Po co w ogóle się nim przejmuję?
Kilka minut później w salonie pojawia się Ryan z miską popcornu.
- Popcorn na śniadanie? - proponuje.
- A masz większą miskę? Bo najchętniej bym go w nim utopiła - rzucam. Ryan zajmuje miejsce obok na kanapie.
- Wiedziałem, że tak będzie - stwierdza między ziarenkami popcornu. Posyłam mu wrogie spojrzenie.
- Od kiedy znów go zobaczyliśmy... Wiedziałem, że tak będzie - precyzuje. Wzdycham przeciągle.
- Mam ochotę wrócić do domu - oznajmiam. Ryan wywraca oczami.
- Tchórzysz? - pyta. Zabieram mu miskę z popcornem.
- Popcorn na śniadanie? Serio? - mówię.
***
Po maratonie dwóch części "101 Dalmatyńczyków" Ryan wyłącza telewizor. Sięgam po pudełko chusteczek i podaję je przyjacielowi.
- Wzruszyłeś się? - pytam.
- Nie, coś mi wpadło do oka - odpowiada. Śmieję się pod nosem. Z kuchni dobiegają nas śmiechy. Po chwili do pokoju wpadają bracia Ryana z zabawkowymi plastikowymi pistoletami. Gdy w nas celują, Ryan zaczyna panicznie wrzeszczeć.
- Nie, oszczędźcie nas! - przyłączam się.
- Dajcie nam coś w zamian - mówi jeden z braci. Ryan rozgląda się dookoła.
CZYTASZ
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.