Ryan nie ukrywa swojego śmiechu, gdy wyciągam z apteczki waciki. Nalewam trochę wody utlenionej i sięgam po zestaw plastrów. Całe szczęście obejdzie się bez szycia.
- Możesz przestać? - warczę, gdy Ryan skręca się ze śmiechu.
- Normalnie jak dzieci - dodaję pod nosem, opuszczając pomieszczenie. Gdy wchodzę do salonu, wyczuwam w powietrzu panujące napięcie. Obaj siedzą przy długim stole, uparcie się ignorując. Podchodzę do Andrew i kładę obok niego na stole tackę z wacikami i plastrami. Wślizguję się w przestrzeń między jego kolanami i przykładam nasączony wacik do łuku brwiowego chłopaka. Wzdryga się.
- Ryan, gdzie ten lód?! - krzyczę w stronę kuchni. Po chwili mój przyjaciel zjawia się z dwoma torebkami. Naklejam plaster na niewielkie rozcięcie na twarzy ochroniarza i przywołuję Ryana. Podchodzę do śmietnika, by wyrzucić zużyte waciki. Idę do kuchni po nowe i po chwili wracam do salonu.
- W porządku? - zwracam się do Fiore, gdy Ryan po drugiej stronie stołu zajmuje rozmową Andrew.
- W porządku - wyłapuję gniew w głosie chłopaka. Wślizguję się w przestrzeń między jego kolanami i przykładam wacik do jego warg.
- Nie poszło nam chyba najlepiej - dodaję szeptem.
- No co ty nie powiesz - warczy cicho. Dociskam mocniej nasączony wacik do jego rany. Wzdryga się, jęcząc z bólu.
- To nie moja wina - oznajmiam, bo jego gniew zaczyna mi się udzielać.
- Nic, co się wokół ciebie dzieje, nie jest twoją winą - zauważa z ironią.
Ryan odchrząkuje znacząco.
- Lód w drodze - mówi i podchodzi do Fiore. Przykłada torebkę do jego twarzy.
Wychodzę do kuchni, by wyrzucić śmieci. Opieram się o blat kuchenny i wzdycham. Najpierw spotkanie z Victorem i zdjęcia, a teraz to.
Wyczuwając ruch za plecami, mówię:
- Nie chcę się kłócić.
Obracam się, jednocześnie będąc pewna, że to Fiore. Udaje mi się ukryć zaskoczenie na widok Andrew.
- Ja też nie - odpowiada. Podchodzi do mnie powoli. Ponad jego ramieniem dostrzegam Ryana krzątającego się po salonie.
- Przepraszam. Nie powinienem był - mówi Andrew, przyciągając ponownie moją uwagę.
To moja wina - dodaję w myślach. Wzruszam ramionami. Ochroniarz obejmuje dłońmi moją twarz, wpatrując się w nią z uwagą. Przyłapuję się na tym, że szukam w jego spojrzeniu znajomych zielonych oczu. Kręcę głową.
- To prawda. Nie powinieneś był - rzucam - Jesteś moim ochroniarzem, nie niańką.
Andrew przybliża się do mnie. Wyczuwam na policzku jego ciepły oddech.
- Tylko ochroniarzem? - pyta - Może chodziło ci o inne słowo? Na przykład: chłopakiem?
Na sekundę tracę czujność, przez co nie pomogę powstrzymać tego, co się dzieje. Drew przysuwa się do mnie i nasze usta się spotykają. Pocałunek trwa wieczność. A gdy w końcu chłopak się odsuwa, ponad jego ramieniem dostrzegam rozwścieczonego blondyna.
- Ehm - mruczę, wyswobadzając się z jego objęć - Mógłbyś zapytać na dole czy nie mają jakichś zapasowych wacików? Bo te się już skończyły.
Andrew podejrzliwie mruży oczy, ale mówi:
- Jasne.
Całuje mnie w policzek i wychodzi z apartamentu.
CZYTASZ
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.