Problem z prawdą jest taki, że nigdy nie kłamie. Problem z błędem jest taki, że nigdy nie ma racji. Więc kładę swoją głowę na Twojej światłości. Problem z pokojem jest taki, że nigdy nie walczy. Problem z miłością jest taki, że zawsze jest ślepa(...). Klęczę na kolanach, bo jesteś wszystkim, czego potrzebuję. Robiąc bałagan sam sobie. Leżę na twarzy i wzywam Cię. Nie ucieknę ponieważ jestem w domu*
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
(Optimus)
Byłem wściekły. Wtedy w spalonej części lasku, zwanego przez nas kiedyś bazą. Wiedziałem, że sam nie postąpiłem uczciwie. Ba, dotarło do mnie, że zrobiłem okropne głupstwo. Mój ojciec od początku nie chciał współpracować. Był cichy, tajemniczy, obcy. Czy ktoś go kontrolował? Manipulował nim?
Ehh, znowu to robię. Próbuję za wszelką cenę znaleźć dobre usprawiedliwienie zamiast stawić czoła faktom. Selen i Ratchet mieli pewnie przeczucia, a ja jak zwykle szedłem po swojemu. Zwykle intuicja mnie nie zawodziła jednak teraz... ostatnimi czasy jedyne co robiłem, to zawodziłem.
Nie dało się ukryć, że żadna z moich decyzji nie była dobra. Każda niosła ze sobą konsekwencje i niestety widzieli to także inni. Moje autoboty widziały moje błędy i pochopne działanie, mogli wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Sęk w tym, że ja już sam nie wiedziałem czego chcę. Okazałem się beznadziejnym liderem, przyjacielem też jestem takim sobie, a kochankiem... cóż.
Nie ma jej tu. Poza tym, może i nawet lepiej.
Byłem wzburzony, jak zwykle mógłbym powiedzieć o jedno zdanie za dużo. A to dolałoby jedynie oliwy do ognia, który już i tak był wystarczająco porządnie wzniecony. Związek z Selen zawsze był burzliwy. Ani ja ani ona nie ukrywaliśmy, że nasze charaktery mocno się różnią. Czasem były zgrzyty, ale umieliśmy to jakoś naprawić, a teraz... Mam dziwne wrażenie, że oboje się w tym pogubiliśmy i potrzebujemy czasu aby się odnaleźć. Jakiejś przerwy, odpoczynku. Nie byłem ostatnio sobą i to również przelało się na to jaki byłem dla niej. Jednak jakikolwiek bym nie był... ukrywać, że zna się lokalizację conów? Tych samych które ją krzywdziły, biły, kopały, Primus jeden wie co jeszcze...
Wiedziałem dobrze, że nie skończyło się na biciu. Wiedziałem, że to wszystko moja wina. Byłem zazdrosny o Waysa i nie raz dawałem jej to odczuć, ale tego jednego dnia powiedziałem coś, za co dostałem od niej w twarz. Tego dnia widziałem ją też w ramionach czerwonookiego, co dało mi potwierdzenie, że mieli ze sobą romans. Jakim głupcem trzeba było być, by nie dostrzec nic podejrzanego w tym, że prócz nich stał tam też Starscream? Zapłaciłem za to, jednak najwięcej wycierpiała ona. Przekazana z łap psychopatycznego Barricade'a prosto do paszczy naszego wroga. Pokręciłem głową na myśl o tej wizji. Nie wiem kiedy zacząłem podejmować tak okropnie nierozważne decyzje. Słynąłem z logicznego myślenia tak pożądanego wśród młodych przywódców. Nie poznawałem siebie. Czy jeszcze kiedyś to odzyskam czy nadal będę tak kompletnie bezużytecznym tworem?
Właśnie, Barricade. Żył i zapewne miał się lepiej ode mnie. A Selen zupełnie nieświadoma prawdy żyła sobie z myślą, że pozbyła się problemu.
Trzymanie sekretów nam obu nie wychodzi na dobre – z tymi słowami zostawiłem ją w lesie.
Od tamtej pory nie zamieniliśmy ani słowa.
Owszem, sekrety nigdy nie są dobre. Ale ja zdaje się miałem ich jeszcze więcej. Byłem wzburzony, lecz emocje opadły i mimo tego, że nie rozumiałem powodu, dla którego Selen zachowała dla siebie tak ważną informacje jak lokalizacja mojego zdradzieckiego brata, to nie mogłem winić ją za trzymanie sekretów, skoro sam ukrywałem przed nią już dwa, wcale nie małe.
CZYTASZ
Transformers 4: The Betrayal
FanfictionJednostka wojskowa miała być azylem dla zamieszkałych tam Autobotów, jednak z czasem przestała pełnić należytą funkcję. Miłość wymyka się spod kontroli, strach zaczyna brać górę, a bohaterowie boleśnie przekonują się, że nikomu nie można ufać. Kole...