Rozdział 40: The memories never end when gravity pulls you in

152 10 75
                                    

~ Obiecałam sobie, że jeśli zdam kolokwium z gramatyki to wstawię rozdział. I zdałam! I to nawet na 80% <3  A że trzeba dotrzymywać słowa... oto rozdział :D

Hollywood Undead -Gravity

___________________

(Optimus)

Sytuacja zaczęła się normować. Bumblebee odzyskał sprawność niemal całkowicie. Skarżył się jedynie na nieprzyjemne piszczenie w aparacie słuchowym, czyli na dłuższą metę, nic groźnego. Czułem ulgę wiedząc, że nie ma już żadnego zagrożenia. Moja przyjaciółka sprawnie zajęła się postrzeloną ręką żołnierza, a część energonu została już przeniesiona do wozów. Podszedłem do dziewczyny, która pakowała do swojej przenośnej apteczki używany wcześniej ekwipunek.

- I co, wygląda na to, że wam się jednak przydałam. Szkoda tylko, że znów jako pielęgniarka...

- Popełniliśmy błąd, że nie przewidzieliśmy ataku i od początku nie wzięliśmy cię na misję. Gdyby nie ty, Matt mógłby się wykrwawić. Sprawnie się wszystkim zajęłaś - powiedziałem szczerze - Arsen, jesteś świetna w tym co robisz, ale to nie znaczy, że tylko w tym. Jesteś zdolna, masz ducha walki i umiesz posługiwać się mieczem. Gdy tego wymaga misja - jak najbardziej możesz się nam przydać jako dodatkowa siła, jednak nie zawsze los wymaga od nas władania bronią. W takich chwilach warto jest potrafić coś więcej.

- Wow, dobra - odparła, masując swoje ramię - nie spodziewałam się takiej motywacyjnej gadki, dzięki.

- To w końcu, Prime - zaśmiał się Jazz - bez motywowania nas wszystkich nie byłby sobą.

Uśmiechnąłem się pod nosem, a po chwili wstałem z klęczek. Autoboty wraz z ludźmi zapakowywali zdobyty energon do samochodów, przeznaczonych na transport sześcianów. Kierujący samochodami żołnierze z plutonu Davida przyjechali do nas okrężną drogą, którą zdecydowaliśmy się wrócić. Pomogłem załadować auta energonem do końca, a potem wydostać się z zapadliska, wzbogaconego w ślady świeżo stoczonej walki.

- Czas wracać, załogo - powiedziałem rozglądając się po zniszczeniach, jakie dotknęły zapadlisko. Czeka nas trochę wyjaśnień u generała... - pomyślałem dodatkowo, przygotowując się do drogi powrotnej.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(Selen)

- Muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że liderek puści swoje "oczko w głowie" na imprezę z tyloma mężczyznami - Knockout szturchnął mnie ramieniem, starając się dotrzymać mi kroku. Byliśmy już niedaleko klubu, który był naszym dzisiejszym celem. Mimo iż wolałam być teraz na misji, gdzie zapewne wylądowała Arsen, wiedziałam, że w kwestii brzucha nie mogę się spierać z Primem, Ratchetem, moją przyjaciółką i całą zgrają "dobrych wujków", którzy pilnują mnie na każdym kroku...

Czy aby oddycham prawidłowo...

Siadam prawidłowo...

Jem prawidłowo...

Pragnę zauważyć, że jest to dopiero czwarty miesiąc... jeszcze nie muszę...eh, nieważne, z nimi i tak nie było dyskusji.

- Nie jest już tak zaborczy, jak na samym początku naszej relacji - przyznałam przypominając sobie jego napady zazdrości, gdy choćby wspomniałam imię mojego decepticońskiego przyjaciela - radzi sobie całkiem dobrze.

- Nie leje mnie już po twarzy - przyznał Ways, który szedł tuż za mną, ubrany w czarny t-shirt z panoramą amerykańskiego miasta, przykryty ciepłą kurtką w kolorze khaki. Zaśmiałam się słysząc jego słowa.

Transformers 4: The BetrayalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz