Posmarowałam chleb majonezem i dodałam szczyptę soli. Tak przygotowane kromki chleba ułożyłam na talerzu. Obok nich położyłam także natkę pietruszki, ćwiartki cebuli i pomidora. Odgarnęłam włosy z czoła i podparłam się po bokach. No. Kuchareczka Selen przygotowała zajebistą kolację! Brawa dla mnie. Teraz potrzebuję chwili aby zabrać się z tym do salonu i pochwalić się talentem dekoracyjno-kulinarnym.
- Długo jeszcze? Głodny jestem - głos mojego brata rozszedł się po domu, a ja przewróciłam oczami. No jasne, przynieś, wynieś, pozamiataj. Ale czego się dziwić, po tak długiej nieobecności w domu? Musiałam nadrobić zaległości w obowiązkach domowych.
- A bozia rączek nie dała? - zawołałam w odpowiedzi, kręcąc głową. Po chwili chwyciłam tacę z kanapkami i szklankami pełnymi soku jabłkowego i ruszyłam w stronę salonu, gdzie czekała na mnie mama i brat. Wolnym, ostrożnym krokiem szłam przez odmalowany przedpokój, który podobał mi się o wiele bardziej niż stary. Szare ściany idealnie komponowały się z lawendowymi dodatkami i meblami w kolorze dębu sonoma. Po śladzie krwi na ścianie przy schodach nie było już śladu. Przez ułamek sekundy przed oczami miałam rannego Optimusa, który dzielnie chronił naszą lasagne przed głodnym Grindorem. Swoją drogą ja miałam wtedy starcie z człowiekiem-hakiem, który polował na All Spark - czyli prawdziwy cel ich napaści. Całe szczęście wszystko potoczyło się dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Był to bowiem dzień, w którym Optimus i ja poszliśmy do łóżka po raz pierwszy i tym samym zacieśniliśmy więzy naszej relacji... kurwa, jak mi go brakuje...
Położyłam kanapki na stole, ku uciesze wygłodniałej rodzinki. Od razu chwycili za chleb i zaczęli zajadać, a ja usadowiłam się na kanapie, w wygodnej i bezpiecznej dla dziecka pozycji. Jaden, który koczował na dywanie, podał mi kanapkę i kawałek cebuli. W telewizji leciał jeden z tych konkursów muzycznych, które lubiliśmy oglądać. Na podłodze leżały rozgrzebane puzzle z podobizną jednego z super bohaterów Marvela. W takie seksowne rajtuzy mógł się wbić tylko Kapitan Ameryka. Nie mówcie Optimusowi, że mam udawany romans z tym panem... chociaż, może nie pogniewałby się jakbym powiedziała mu, że uważam iż Steve Rogers jest niemal kopią mojego liderka? Halo, jestem w ciąży, hormony mi skaczą. Argument nie do przebicia.
- Jak się czujesz, skarbie? - padło kolejne już dziś pytanie od zatroskanej mamy. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie, po przełknięciu kawałka kanapki.
- Poza tym, że od kilku dni ukrywam się przed światem, bo zwyczajnie nie mam odwagi pojawić się w wojsku po tym co się stało, to dobrze - odparłam wzdychając ciężko. Tak, to już piąty dzień odkąd nie opuszczam mojego domku, czyli bezpiecznego miejsca. Ze światem zewnętrznym komunikuje się jedynie przez telefon. Częste konwersacje z Optimusem i Arsen, raz na jakiś czas jakaś dziwna złota myśl od Waysa (daje słowo, że pomyliłam go z jakimś spamowskim smsem od czterocyfrowego numeru...), albo memy z kotkami od Ratcheta (Arsen i Roger nauczyli go korzystać z ziemskiego telefonu i rozpętali tym samym piekło. Dobrze, że nie ma facebooka) - tak właśnie to wyglądało. Arsen ograniczyła swoje wizyty w wojsku, jednak była moją, tak zwaną, wtyczką. Zdawała relacje z tego co zdołała zobaczyć i nie wyglądało to dobrze. Co ja wygaduje. Wyglądało to fatalnie.
- Byłaś na pogrzebie Generała Philipsa, tego nikt nie może ci zarzucić. A to, że chwilowo masz wolne od wojska wyjdzie ci na dobre. Dzwoniłam do szkoły, masz usprawiedliwiony ten tydzień. Dzięki Bogu zaraz będą ferie zimowe, więc dasz sobie jakoś radę.
- I próbna matura - pacnęłam się w głowę. Ach, trygonometria to moje życie, jednak ostatnio jesteśmy trochę w separacji. Żartuję. W sensie, z tym pierwszym, bo akurat serio mam od niej przerwę. I tak zawsze wolałam bardziej algebrę. Ale najlepiej to jednak nic.
CZYTASZ
Transformers 4: The Betrayal
Fiksi PenggemarJednostka wojskowa miała być azylem dla zamieszkałych tam Autobotów, jednak z czasem przestała pełnić należytą funkcję. Miłość wymyka się spod kontroli, strach zaczyna brać górę, a bohaterowie boleśnie przekonują się, że nikomu nie można ufać. Kole...