- Gościu, mogę wiedzieć, co ty właściwie robisz? - Rozbawienie Ironhide'a sięgnęło zenitu, gdy próbując uderzyć worek treningowy, czerwonooki chłopak przywalił nim sobie w twarz. Decepticon mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i rozmasował obolały policzek... i nos.
- To bez sensu - warknął - tylko się tutaj upokarzam.
- No nie chcę ci wjeżdżać na ambicję, czy co ty tam masz - powiedział niedbale - ale twoje upokorzenie zaczyna się od tego, że jesteś chłop, a nie umiesz się bić.
- Przymknij się.
- Oj bo się wystraszę - Hide zaśmiał się szybko - nie gadaj, tylko uderzaj.
Sideways przewrócił oczami i wytarł pot z czoła, jednocześnie odgarniając włosy, które opadły mu na oczy. Chłopak był ubrany w czarną koszulkę na ramiączkach i szare szorty. Jego mięśnie spięły się po raz kolejny, by wymierzyć cios w wypchany worek. Siłownia była niemalże pusta o tej porze. Większość żołnierzy jadła w tej chwili obiad, jednak umięśniony autobot wyraźnie oznajmił, że decepticon zje dopiero po solidnym wycisku. Waysowi było to zupełnie obojętne. Nie odczuwał głodu, a jedynie determinację, by w końcu nie czuć się tak bezużytecznie.
Worek treningowy zachwiał się pod wpływem uderzenia, lecz zaraz powrócił do swojej pozycji dając chłopakowi do zrozumienia, że cios był dla niego jedynie łaskotką. Decepticon chwycił się za rękę i syknął.
- Źle ułożyłeś rękę! - Ironhide skrzyżował ręce na torsie i spojrzał na niego krzywo - a mówiłem, abyś uderzał wierzchem dłoni! Nie słuchasz mnie, robisz po swojemu, a potem dostajesz workiem po buźce.
- Bo ten worek jest jakiś taki zbyt twardy, no! - krzyknął czując coraz większy wstyd - dawno już powaliłbym jakiegoś wroga, gdybym miał okazję!
- Ta, no klasycznie załatwiłeś Starscreama, smarku - odparł Hide ironicznie, co spowodowało wściekłe spojrzenie Waysa.
- To już nasz trzeci trening - zauważył czerwonooki - robię postępy.
- Tak - zauważył autobot - tydzień temu prawie zemdlałeś po pierwszym uderzeniu w worek.
- Nie od uderzenia w worek, tylko wciąż byłem słaby po walce ze Screamem!
- Wmawiaj sobie dalej, smarku - zarechotał po czym pokręcił głową - zbyt twardy worek... tego jeszcze nie słyszałem.
Mięśniak odepchnął decepticona, natomiast sam ustawił się na wprost do celu. Złapał gardę i wymierzył kilka ciosów gołymi pięściami. Worek latał w tę i z powrotem od ciągłych uderzeń autobota. W końcu czarnowłosy zatrzymał go gwałtownie, by pozostał w bezruchu i odwrócił się do brązowowłosego decepticona w milczeniu. Ways stał i przyglądał się prezentacji ze zgaszonym wzrokiem.
- Tak mniej więcej powinno to wyglądać w twoim wykonaniu - wytłumaczył Ironhide - specjalnie uderzałem leciutko, by nie narobić ci więcej wstydu.
- Bardzo zabawne - skwitował.
- I jak wam idzie, kochani? - żeński głos wyrwał ich z kąśliwej konwersacji i zmusił do odwrócenia się. Czarnowłosa dziewczyna stała nieopodal nich z torebką pełną świeżo wypieczonych, aromatycznych ciastek. Ich zapach sprawił, że w brzuchu decepticona rozległ się wyraźnie słyszalny warkot. Selen zaśmiała się cicho i wręczyła upominek brązowowłosemu. Chłopak niemal natychmiast się do nich dorwał.
- Mówiłeś, że nie jesteś głodny - westchnął Hide patrząc na dziewczynę w wyczekiwaniu. Dziewczyna od razu wiedziała co oznacza jego wzrok i z rozbawieniem zaczęła poszukiwania w torbie. Niedługo potem wyjęła z niej pojemnik z kolejną porcją.
CZYTASZ
Transformers 4: The Betrayal
FanfictionJednostka wojskowa miała być azylem dla zamieszkałych tam Autobotów, jednak z czasem przestała pełnić należytą funkcję. Miłość wymyka się spod kontroli, strach zaczyna brać górę, a bohaterowie boleśnie przekonują się, że nikomu nie można ufać. Kole...