Rozdział 12: Niekoniecznie miłe spotkanie

182 16 76
                                    


- Czy zwiedzanie obejmuje chodzenie po tych, pełnych istot ludzkich, miejscach ze szmatami? - zapytał mnie, kiedy akurat przyglądałam się jednej z białych sukienek. Była idealnie wyprofilowana, na plecach miała artystyczne wcięcie przypominające trójkąt. Naprawdę mi się podobała. Spojrzałam się w stronę chłopaka z umęczoną miną - typową dla niemal każdego mężczyzny, który jest zmuszony wyjść z dziewczyną do sklepu z ciuchami. Uśmiechnęłam się do niego. Był oparty o ścianę, znudzony, nieco podirytowany, a w ręku trzymał kilka toreb, w których były rzeczy kupione wcześniej. Nowe kosmetyki, perfumy, dla mnie i Optimusa. Lider bardzo chciał je mieć, gdy ostatnim razem wyszliśmy chodzić po sklepach - wtedy jeszcze nasze miasto nie było w połowie pogorzeliskiem, pragnę wspomnieć. Nie miał pieniędzy, bo było to przed wypłatą. Pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę. Poza tymi zakupami, były też ciuchy. Uwielbiałam koszulki na ramiączkach, więc kolejne trzy w siatce, bardzo mnie cieszyły. Sideways był tak dobry, że zaoferował mi pomoc w niesieniu nabytków (Wcisnęłam mu je).

- Ways, byliśmy już w zabytkowym kościele, bo mocno nalegałeś. Swoją drogą na prawdę nie wiem co cię tam ciągnęło... - mruknęłam - teraz, skoro już wykorzystujemy okazję bycia w mieście, które może nam zaoferować coś więcej niż gruz, trzeba zrobić małe zakupy. Ostatnio wypłacili mi pieniądze. Muszę kupić trochę jedzenia, potrzebne środki czystości, no i tą piękną sukienkę.

Sideways spojrzał się na ubranie. Po chwili chwycił za zwisającą z niego metkę.

- Spora suma - zauważył.

- Raz na jakiś czas muszę pozwolić sobie na coś droższego. Dziewczyny tak mają - wytłumaczyłam - muszę przymierzyć.

Chwyciłam mój rozmiar. Niezawodne S, a potem udałam się w stronę przymierzalni. Sideways za mną. Moją uwagę przykuła koszulka w dziale męskim. Miała czarny kolor, a nadruk przedstawiał fioletową kulę, przypominającą tą, którą posiadają wróżki i wieszcze. Wokół niej unosiły się delikatne płomyki światła, również barwione na fiolet. Od razu pomyślałam o moim przyjacielu.

- Sam nie wiem - odparł zmieszany - jest ładna ale...

- Przymierzasz. Bez dyskusji - odparłam wciskając mu w ręce wieszak z ubraniem. Miała rękawy długości do łokci, w dodatku jasne barwy fioletu idealnie pasowały do głębokiej czerni jakim było tło ubrania. Dałam mu także jedną parę jeansów, w odcieniu grafitu, z nadzieją, że będą na niego dobre i zmieni je zamiast tych, obdartych w trakcie walki, które aktualnie miał na sobie. Dałam mu czas na przebieranie się. W tym czasie ja oglądałam biżuterię stojącą obok. W końcu po kilku minutach zasłona przymierzalni przesunęła się gwałtownie i moim oczom ukazał się Sideways. Zaniemówiłam. Idealnie. Wyglądał idealnie. Znaczy... wróć! Ciuchy na nim wyglądały idealnie. Nie dość, że dobrze trafiłam w rozmiar, to ubrania pasowały do niego wprost doskonale. Pozwoliłam mu samemu ocenić swój wygląd. Ways również odebrał go pozytywnie.

- Wezmę ci te ubrania - powiedziałam jednocześnie wchodząc do przymierzalni. Sideways wrócił do swojej, by zmienić ciuchy, a ja przystąpiłam do zakładania sukienki. Z początku było ciężko, ale za chwile wygładzałam ją na sobie i przyglądałam się w lustrze. Sięgała mi do połowy ud, czyli tak jak lubię. Miała fason tak zwanego "ołówka". Ostatnia kiecka, jaką kupiłam była falowana, przewiewna, więc dziś chciałam postawić na klasyczną, elegancką sukienkę.

- I jak? - rozległ się głos zza zasłony. Odsunęłam ją na bok, po czym wyszłam, by zaspokoić jego ciekawość. Przy okazji mogłam obejrzeć się w większym lustrze jakie stało obok przymierzalni - OCH...

Transformers 4: The BetrayalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz