Bardzo szybko skontaktowałem się z Ratchetem, by poinstruować go w kolejnych krokach jakie podjęliśmy. Po drodze, wciąż połączony do komunikatora wbudowanego w mój panel, opowiedziałem zdziwionemu przyjacielowi kim naprawdę jest dziewczyna. Przeklął z wrażenia. Jechaliśmy dość szybko, jednak wydawało mi się, że podróż ta trwa w nieskończoność. Tak na prawdę, to tylko moja niecierpliwość dawała się we znaki. Bałem się. Byłem też podekscytowany tym, co mogło się stać, ale w zasadzie najbardziej się bałem. Zaparkowałem przed szpitalem, tam też spotkałem Ratcheta. Kobieta szła przodem, ja wraz z moim kompanem tuż za nią trzymając kapsułę w rękach. Gdy byliśmy już w środku placówki, poczułem charakterystyczny zapach leków. Nie umiałem tego wyjaśnić, ale właśnie z nimi skojarzyła mi się owa woń. Matka Selen pytała o lokalizację dziewczyny, a potem, gdy już uzyskała wszelkie dane, prosiła o pilną rozmowę z ordynatorem. Udaliśmy się na OIOM. Mimo iż zabronili wchodzić do środka ja po prostu musiałem. Odsunąłem od siebie upartą pielęgniarkę i pchnąłem drzwi od sali. Były szklane. Wszystko było przez nie widać, ale ja musiałem z bliska...
Dziewczyna zabandażowana od szyi w dół. Nie widziałem do której części, ponieważ była przykryta kołdrą. Do jej ręki i ust poprzyczepiane były różnej wielkości rurki. Leżała z zamkniętymi oczami, a mnie po prostu wstrząsnęło. Taki widok cholernie mnie przybił. Niepewnie dotknąłem jej dłoń, tą, na której nie miała żadnych urządzeń. Ucałowałem ją czując bezradność.
- Zostawiam cię w rękach Ratcheta. On wie co robić - oznajmiłem jej cicho, nie wiedząc jednak czy słyszała.
Gdy się odwróciłem, by spojrzeć na towarzyszy, zauważyłem, że są pochłonięci rozmową z starszym facetem ubranym w biały kitel. Ze zdziwieniem odkryłem, że stoi z nimi Arsen, której nie zauważyłem wcześniej. Była smętna, choć nie byłem zaskoczony. Ona również przeżywała stan swojej najlepszej przyjaciółki. Ratchet wraz z ordynatorem (strzeliłem, że to właśnie on) uścisnęli sobie ręce. Po chwili Ratchet dostał plik papierów, zapewne dotyczących stanu zdrowia mojej ukochanej. Wyszedłem na korytarz, gdzie znajdowali się moi towarzysze.
- Czyli działamy - oznajmił Ratchet wpatrując się w dokumenty. Po chwili zrobił specyficzną minę. Bardzo zdziwioną i spojrzał na mnie tym samym wzrokiem. Nie zrozumiałem tego, ale, gdy próbowałem się dowiedzieć na czym polega jego problem, zbył mnie szybko. Pogodziłem się z niewiedzą, czując, że jeśli byłoby to istotne, powiedziałby mi.
Musiałem skupić się na tym, że jest szansa dla Selen. To było w tej chwili najważniejsze. Tak więc łóżko z nieprzytomną dziewczyną było zabrane na salę operacyjną. Pomogłem wnieść komorę z ciałem femme, jednak po jakimś czasie, byłem brutalnie zmuszony, by wyjść. Zrobiłem to wiedząc, że nic tu nie wskóram. Usiadłem na krześle. Obok siedziała Arsen i matka mojej ukochanej. Milczeliśmy. Poczułem senność. Starałem się jednak powstrzymać to uczucie. Nie wyobrażałem sobie zasnąć w takiej chwili. Spojrzałem na zegarek. Jednak tylko przelotnie. Nie wyłapałem godziny. Potem na inne przedmioty znajdujące się nieopodal. Automat z napojami, wejście do bufetu, mnóstwo drzwi, na ścianach obrazy ludzkiego ciała, tkanki, układ kostny, nerwowy, erytrocyty. Nie przywiązywałem do nich większej uwagi. Zamknąłem oczy. Otworzyłem je dopiero po dłuższej chwili. Ziewnąłem leniwie zakrywając usta ręką. Potem znowu przymknąłem powieki. Poczułem jak moja ociężała głowa opada mi na ramię. Potem nie miałem już siły na to, by ją podnieść. Nawet na to, by otworzyć oczy. Zasnąłem. Nie wiem na jak długo. W każdym razie zostałem obudzony dopiero przez Arsen, która mocno walnęła mnie łokciem w ramię. Gdy się ocknąłem, zdecydowanie niewyspany, zauważyłem jak Ratchet zmierza w naszą stronę.
Wyprostowałem się gwałtownie. Potarłem oczy szybkim gestem.
- I co z nią? - zapytałem niemal w tym samym czasie co Arsen. Ratchet przez moment zwlekał z odpowiedzią.
CZYTASZ
Transformers 4: The Betrayal
FanfictionJednostka wojskowa miała być azylem dla zamieszkałych tam Autobotów, jednak z czasem przestała pełnić należytą funkcję. Miłość wymyka się spod kontroli, strach zaczyna brać górę, a bohaterowie boleśnie przekonują się, że nikomu nie można ufać. Kole...