13

3 0 0
                                        

- Rodzice - mówimy jednocześnie.
- Ja tam nie idę - mówię ciszej.
- Kami musimy są tam nasi znajomi - łapie mnie za rękę - razem damy radę.
Wysiadamy z samochodu Kamil idzie przodem, a ja tuż za nim. Wchodzimy do domu i już słyszę kłótnie naszych rodziców z naszymi przyjaciółmi.
Kurwa nie potrafią być normalni..
Wchodzimy do salonu, gdzie rozgrywa się całą szopką.
- Kim jesteś gówniaro, żeby mi rozkazywać - krzyczy moja matka na Karo
No nie miarka się przebrała.
- Jest moją dziewczyną - odzywa się Kamil - i nie jest gówniarą.
Uśmiecham się, gdy widzę ze Kamil podchodzi do Karoliny i ją całuje w skroń.
- Wielki wybawca się znalazł - mówi moja matka.
- Nie pasuje to wypierdalać wiecie, gdzie są drzwi - mówię głośno a wszystkie oczy są skierowane na mnie - Nie rozumiecie po polsku? A może mam do was mówić metodą prezenty zamiast opieki.
- Kamila us..
- Nie Kamil tego już za dużo. Przyjechali sprawdzić, czy dom stoi, tak stoi a teraz wypieprzać stąd - czuje ból w brzuchu i delikatnie się za niego łapię - kurwa mać.
Kamil od razu do mnie podchodzi.
- Kami spokojnie musisz się uspokoić - mówi bardzo spokojnym tonem.
Za nim odzywa się matka.
- Co dałaś dupy temu bogatemu prezesowi jak mu tam było Brakford? I teraz w ciąży jesteś.
- Ohh kobieto zamknij pysk - odzywa się ojciec - to nasza córka i powinniśmy jej pomóc.
Ojciec do mnie podchodzi i bierze mnie na ręce po czym niesie do samochodu, jedziemy do szpitala.
- Córciu, ale potem musimy pogadać..
- Siedzi w pierdlu za gwałt - przerywam mu wypowiedź.
- A-ale to znaczy, że..
- Tak ja byłam ofiarą - zerkam w okno mówiąc obojętnie - W dodatku nie mogę mieć dzieci oprócz tego jego chociaż chętnie bym je usunęła.
Ojciec zerka na mnie i myśli.
- Dam Ci kasę na leczenie - wzdycham - i zadbam, aby on nie wyszedł z więzienia.
- Na razie musimy o to zadbać, żeby matka z Kamilem się nie zabili.
- Kamil miał jechać za nami - zerkam za siebie, ale nie widzę samochodu.
Dojeżdżamy do szpitala i nagle się dowiaduje, że nie musze usuwać dziecka, ja je poroniłam. Przez moją wagę i przez stres. Ojciec ma opłacać leczenie.

 
Wiozą mnie do sali 205, zajebiście teraz Dawid będzie pytał co się działo. Wjeżdżamy na szczęście Dawid śpi, uff.
Zostawiają mnie z Dawidem w pokoju zakrywam się tak że widać mi tylko włosy i leże tyłem do Dawida. Po paru minutach zasypiam.
Budzę się dopiero rano i cicho wstaje, żeby wyjść do toalety. Wracam po paru minutach i zakrywam twarz włosami, nagle słyszę jego głos.
- Wie Pani nie warto się głodzić moja dz... znaczy moja przyjaciółka to robi i wygląda identycznie jak Pani. Niech pani się nie głodzi, nikt nie powinien. Każda kobieta jest śliczna - uśmiecha się a ja się kładę do łóżka - a nie widziała dzisiaj Pani jeszcze tutaj nikogo?
Mruczę że nie a on zauważa, że jestem mało rozmowna dzisiaj. Gdy przynoszą mu i mi jedzenie nie biorę nawet kęsa, czuje dziwny smutek, bardzo mocny smutek..
- Niech pani coś zje dla kogoś bliskiego. Dla dziecka, rodziców, rodzeństwa, chłopaka.
- Nie mam już dziecka - mruczę cicho zmienionym głosem i stają mi łzy w oczach.
- Bardzo mi przykro, a da mi Pani radę?
- Mhm.
- Czy jakby pani była ofiarą gwałtu a pani przyjaciel, któremu podoba się pani by był synem pani gwałciciela, czy pani by usunęła dziecko z gwałtu i jakby ten przyjaciel pani też się podobał. Byłaby pani z nim?
- Dziecko zapewne bym usunęła, jeśliby była opcja mieć z kimś innym dzieci. I zapewne bym była z tym przyjacielem.
- A jakby była opcją, że on chciałby opłacić leczenie za swoją kasę zgodziłaby się pani jakby tylko przy tym mogłaby pani mieć dzieci kiedyś?
- Zapewne bym nie dała za siebie zapłacić przez niego, bo czułabym, że go wykorzystuje.
- A jeśli byłby anonimowym darczyńcą?
- Szukałabym kto mógł opłacić.
- Umm dobrze dziękuję bardzo - widzę, że posmutniał - A jak się pani nazywa?
- Kamila, Dawidzie - mówię z lekkim uśmiechem.
- Czekaj ską... - przerywa - Kamiś co tutaj robisz - widzę, że próbuje się podnieść a to mu sprawia ból.
- Dawid leż proszę - odwracam się przodem do niego.
- Dobrze, ale zjesz teraz wszystko i opowiesz mi co się stało.
- Uhh mogę najpierw opowiedzieć?
- Najpierw zjesz.
Powoli siadam i zaczynam jeść a Dawid mnie obserwuje. Zjadam wszystko i kładę się z powrotem.
- Rodzice przyjechali - mówię cicho - zaczęła się kłótnia i moja waga... Poroniłam..
Leci mi łza z oka, a Dawid znowu próbuje wstać i udaje mu się to. Siada ja moje łóżko i mnie przytula.
- Cichutko, już nie płacz. Pomogę Ci we wszystkim.
- Ojciec opłaca mi leczenie.
- Dobrze, ale i tak pomogę Ci w dużej ilości spraw piękna - cmoka mnie w szczękę.
- Dobrze przystojniaku.
Cmoka mnie w usta i przygryza mi dolna wargę.
- Niedawno stąd pojechałaś, a teraz wróciłaś i leżysz koło mnie. Hmm czy to przeznaczenie? - szepcze mi do ucha a ja przymykam oczy.
Drzwi się otwierają, a Dawid szybko się odsuwa. Uhh to ojciec..
- Dzień Dobry - podaje mojemu tacie rękę.
- Dzień Dobry, a Pan to?
- Przyjaciel Kamili i Kamila. Dawid miło mi pana poznać - uśmiecha się.
- A dlaczego siedzisz przy mojej córce?
- Bo chciałem ją pocieszyć i sprawić, żeby coś zjadła.
- Jak to, żeby coś zjadła?
- Oh Pan nie wie - zerka na mnie, a ja macham głową na nie.
- Tato nie przejmuj się zawołaj Kamila proszę.
- Mhm - wychodzi zapewne po Kamila.
- Czemu mu nie powiedziałaś?
- Zaraz i tak wyjadą i znowu prezenty zamiast opieki - wzruszam ramionami.
- Moja biedna - przytula mnie a ja przymykam oczy.
Do sali wchodzi Kamil i uśmiecha się na nasz widok.
- Co tam moje gołąbeczki chciały?
- Co ojciec ode mnie chce, jest zbyt miły.
- Też się zastanawiam. Ale Kamila oni planowali gdzieś cię wziąć. Podsłuchałem ich rozmowę.
- Nigdzie się nie wybieram - mówię ciszej - zostaję z wami.
Kamil siada i mnie przytula.
- Nie damy ciebie zabrać, to jest pewne.
Gadamy tak jeszcze parę godzin do kiedy nie kończy się godzina odwiedzin, wtedy Kamil wychodzi a my zostajemy łapiąc się za rękę. I kładąc na jednym łóżku.
Gdy już jestem w połowie zasypiania czuje jak Dawid mnie całuje w czoło i szepcze.
- Kocham cię Kamila.

Rano
Budzę się delikatnie obolała.

No tak minusy szpitalnych łóżek.

Biorę głowę delikatnie do góry i zauważam, że Dawid spał ze mną całą noc, delikatnie dotykam jego policzka i uśmiecham się.
- Dzień Dobry - patrzy mi w oczy i mówi z chrypką.
- Dzień Dobry - delikatnie się uśmiecham.

Do sali wchodzi z impetem... 

Zatracona w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz