25

3 0 0
                                        

Jaka ta myśl była zgubna, ale jaka prawdziwa...

Dawid zaczął mną potrząsać chcąc mnie wybudzić z mojego letargu myśli.

- Kamilś błagam spójrz na mnie - łapie mnie za policzki i odwraca moją twarz w swoją stronę - kochanie nie myśl o tym.
- Ja chcę do pokoju - mówię bardzo cicho.
- Dobrze, ale nie możesz się w nim zamknąć - całuje mnie w głowę i prowadzi do mojego pokoju - a zjesz coś tam?
- Ja nie chcę - mówię z trudnością.
- Kochanie, ale nie jadłaś cały dzień - przytula mnie - proszę zjedz.
Macham głową na nie i odsuwam się od Dawida czując obrzydzenie do swojej osoby. Gdy to zauważa od razu mnie łapie za rękę.
- A po smarujemy ranki? - macham głową na tak i jak wchodzimy do pokoju pyta - sama posmarujesz, czy ja mam posmarować?
- Ja... nie wiem - przy mówieniu łamie mi się głos - ja chcę umrzeć.
Od razu zakrywam twarz rękoma. Dawid zdejmuje mi ręce z twarzy i przytula mnie bardzo mocno.
- Nawet tak nie mów - całuje mnie w czoło - nigdy tak nie mów. Co my byśmy bez ciebie zrobili?
- Żyli normalnym życiem - mówię ledwie słyszalnie - nie z takim czymś jak ja.
- Teraz żyjemy normalnym życiem z tobą, bez ciebie już nie byłoby normalnego życia - mówi w moje włosy, nie przestając mnie przytulać. Już się nie odzywam i lekko odsuwam się od Dawida, zerkam na maść, którą trzyma.
- Może ty mi je posmaruj - zaczynam się jąkać.
- Dobrze to zdejmij koszulkę i zajmiemy się tym - gdy to mówi zdejmuje koszulkę i spuszczam wzrok, ale on podnosi mi głowę za podbródek - moja piękna dziewczyna.
Przy każdym momencie, gdy ma posmarować moje rany daje tam najpierw buziaka i dopiero nakłada krem przez co się czerwienie i dostaje dreszczy. Gdy kończy smarowanie każe mi na razie nie zakładać koszulki, bo krem musi się wchłonąć. Spuszczam wzrok na posmarowane rany, a Dawid widząc to próbuje wymyślić sposób, żeby mnie rozśmieszyć. Jak nie udaje mu się to to zaczyna mnie łaskotać, w momencie, gdy mu się wyrywam siadam mu na kolana i łapie za ręce, a on udaje, że nie może ich zabrać.
- I co teraz? - śmieje się trzymając dalej jego ręce.
- A nie wiem, zablokowałaś mi ręce - uśmiecha się i przybliża twarz do mojej, a ja się odsuwam.
- Nie ładnie - śmieje się, a on przewraca mnie tak że leże pod nim. Dawid trzyma mnie za ręce i wisi nade mną z twarzą blisko mojej.
- I co teraz kochanie? - mówi z uśmiechem, a mi głos grzęźnie w gardle. Puszcza mi ręce i układa swoje po obu stronach mojej głosy, po chwili mnie całuje z delikatnością. Oddaje pocałunek układając swoje ręce na jego karku. Dawid jedną rękę kładzie na moim brzuchu i mnie po nim głaszczę, przez co wydaje z siebie ciche mruknięcie. Odsuwamy się od siebie dopiero jak zabraknie nam powietrza.
- Jesteś przepiękna - daje mi buziaka w nos, policzek i czoło - i ciało też masz piękne, nawet z tymi ranami.
Patrzę mu w oczy zaskoczona jego słowami i jeżdżę kciukiem po jego szyi. Dawid kładzie się koło mnie na boku i głaszczę mnie po brzuchu, nie zwracając uwagi czy mam te ranki.
- Chyba nie mam serca zabić tego co jest we mnie - wyszeptuje i stają mi łzy w oczach, przez co ręka Dawida sztywnieje - mogę oddać je komuś, ale nie dam rady go zabić.
- Już cichutko, damy sobie radę - przysuwa mnie bliżej siebie i cmoka w skroń - pomogę ci we wszystkim, nawet jak będziesz chciała go wychować.

Bękarta
Mój syn będzie wychowywał bękarta, takiego jak ty

- Dawid, ale wiesz, że nie musisz tego robić? - pytam szybko, a on marszczy brwi na moje pytanie.
- Ale chcę kochanie, nie ważne czy to jest mojego ojca - patrzy mi w oczy - będę je kochał jak swoje.
- Ale... - spuszczam wzrok - będzie bękartem dla ciebie.
- Kochanie - podnosi mi głowę - będzie z twojej krwi, a więc będzie naszym dzieckiem. Nie jego
Całuje mnie i głaszczę po policzku, drzwi do pokoju się otwierają i wchodzi przez nie mój ojciec. Dawid od razu wstaje na proste nogi, a ja się śmieję pod nosem.
- Dzień dobry córeczko, Dawidzie - podchodzi do mnie i całuje mnie w czoło, a Dawidowi skina głową.
- To ja może was zostawię samych - Dawid szybko wychodzi, speszony, że ojciec widział, jak się całujemy.
- Co tam tato? - patrzę na niego.
- To chyba ja powinienem o to zapytać - siada koło mnie - jak się czujesz córuś? Nic cię nie boli? Jadłaś coś dzisiaj?
- Nic nie jadłam, nie mam apetytu - spuszczam wzrok - A czuję się chyba znośnie. Dalej nie mogę wymazać niczego z pamięci, a do momentu urwania filmu, obrazy pokazują mi się w głowie. W tym to nacinanie skóry, poplamiłam mu całą pościel krwią.
- Nie przejmuj się słoneczko - przytula mnie - poradzimy sobie ze wszystkim.
- A co, jeśli nie? - bawię się palcami - co, jeśli oni wszyscy się mnie brzydzą? Jestem zużytym towarem.
- Nie jesteś zużytym towarem i nawet tak nie mów, nie możesz nim być. Jesteś człowiekiem nie rzeczą - patrzy mi w oczy i łapie mnie za ręce - I nikt się ciebie nie brzydzi, każdy jest zadowolony, że wróciłaś do nas.
Wtulam się w tatę bardzo mocno bojąc się, że to wszystko co mówi jest tylko moją wyobraźnią, a on mnie głaszczę po plecach.
- Wszystko będzie dobrze królewno - uśmiecha się do mnie - a teraz Dawid wróci i zjesz chociaż jedną zapiekankę, dobrze?
- Tak tato - mówię cicho. Tata wstaje czochrać mi włosy i wpuszcza Dawida do pokoju, ten szybko do mnie podchodzi i uśmiecha się lekko do mnie. - Dawid zjem zapiekankę, ale na razie jedną.
- Dobrze kochanie - Dawid bierze talerz z zapiekankami i podaje mi żebym sobie wzięła jedną.
- Ale ty też zjedz, też nie jadłeś nic - zerkam na niego i biorę gryza.

Po jednak 3 zjedzonych zapiekankach kładę się w łóżku i zerkam ja Dawida, który sobie przysuwa fotel, żeby na nim zasnąć.
- Ale możesz się koło mnie położyć - mówię cicho.
- Ale może nie chcesz - mówi patrząc na mnie - Dobrze to położę się z tobą tylko najpierw zaniosę talerz na dół.
Wychodzi z pokoju z pustym talerzem, a ja przebieram się w krótkie spodenki i koszulkę, na ramiączka która nie będzie drażnić mojej skóry. Układam się z powrotem wygodnie w łóżku i przymykam oczy, czując ogromne zmęczenie tym dniem.

David pov.
Gdy wróciłem do pokoju Kamili zauważyłem, że śpi. Zdjąłem spodnie i koszulkę, założyłem luźne krótkie spodenki dresowe. Kładę się za Kamilą i przytulam ją od tyłu, przyciągając do siebie. Całuje ją w szyję i głaszczę ją po brzuchu.

Nie rozumiem czemu ją tak skrzywdził.
Co chciał tym zystać?

Miesiąc później
Kamila pov.
Dzisiaj idę do przyjaciela Dawida tego Kuby na badania. Blizny, które zostały po ranach powoli znikają, nie całkowicie, ale trochę mniej je widać. Dawida dzisiaj ze mną nie ma i idę sama, bo musieli pracować. Ja powinnam iść jeszcze do szkoły, ale nie miałam na to siły psychicznej. Wchodzę do szpitala i podchodzę do recepcji.
- Dzień dobry, ja do Pana Jakuba - zerkam na recepcjonistkę.
- Dzień dobry, zapraszam do sali nr. 18. Pan Jakub na panią czeka - uśmiecha się miło.
Idę w stronę sali 18 i lekko pukam w drzwi, gdy słyszę ciche "Proszę" wchodzę do środka.
- Witaj Kamilo, jak się czujesz? - mówi na wejściu.
- Witaj, oh o wiele lepiej niż miesiąc temu - bawię się rękoma - Blizny też po części giną
- Dobrze, zobaczę je - odwraca wzrok - zdejmij koszulkę i usiądź na kozetce.
Zdejmuje koszulkę i siadam tam, gdzie mi kazał, po chwili podchodzi i zaczyna oglądać miejsca, gdzie jest lepiej, a gdzie gorzej. Odwracam wzrok, gdy przejeżdża jakimś urządzeniem po moich plecach i wzdrygam się.
- Spokojnie nic ci nie zrobię - po badaniu odchodzi i siada w fotelu - ubierz się i usiądź proszę
Siadam po chwili ubrana już w moją koszulkę i patrzę na niego.
- A więc tak, wszystko ładnie się goi, a gdybyś chciała usunąć blizny to możemy przeszczepić skórę, ale to droga usługa - zerka na kartkę - połowy z blizn nie będziesz miała, na dekolcie są o tyle płytkie, że same znikną. Na plecach i brzuchu gdzieniegdzie zostaną, ale nie całe napisy. A jak postanowiłaś z dzieckiem?
- Uh postanowiłam, że je urodzę. Najwyżej oddam do jakiegoś ośrodka, ale dziecko nie jest niczemu winne tego co zrobił ON - mówię cicho - Nie zabije czegoś co się we mnie rozwija
- Dobrze to skieruj się do gabinetu 24, tam będzie Pani, która ostatnio ciebie badała - bierze telefon i coś w nim wystukuje - zadzwonię do niej i od razu ciebie weźmie.
- Dziękuję - uśmiecham się - Dawid pewnie da ci znać co i jak. Do widzenia
- Do widzenia Kamilo
Po chwili wychodzę z sali 18 i kieruje się do 24 gdzie czeka na mnie już lekarka, która ostatnio mnie badała.
- Dzień dobry, Kuba już do mnie dzwonił. Idziemy zobaczyć jak z fasolką, która się w tobie rozwija? - uśmiecha się delikatnie.
- Tak chodźmy - wchodzę za nią do gabinetu i zamykam drzwi.
Lekarka podczas badania, krzywi się i obserwuje obraz na monitorze.

- Pani Kamilo pani... 

Zatracona w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz