20

4 0 0
                                    

Oh gdybym wtedy wiedziała, ile mam racji w tym co powiedziałam...

A miałam ogromną, zeszliśmy na dół koło siebie, Dawid mnie wspierał psychicznie, bo wiedziałam, że tego nie wytrzymam.

Schodząc na dół zauważyłam od razu swoją matkę, która cała kipiała ze złości.
- Chyba sobie ze mnie żartujecie, nie będą się tu takie rzeczy wyprawiały - krzyczy oburzona, gdy słyszy moje kroki od razu wybucha - No i przyszła najgorsza.
Mój ojciec stoi ze spuszczoną głową, a Kamil spogląda na mnie.
- Co najgorsza? Gdyby nie ty bym nie musiała się z nim spotykać - mówię wściekła, aż kipie ze złości - myślisz, że ktokolwiek z nas tego chce, co? Ciebie to nawet na oczy nie chcę widzieć.
- Oh złotko myślisz, że kogoś to obchodzi? - prycha - Prześpisz się z nim i od razu będę miała spokój od ciebie. A jeśli twój ojciec znowu sprowadzi taką pokrakę jak ty do domu to osobiście wepchnę ciebie w jego ręcę z uśmiechem.
- Nawet nie spróbujesz - syczy Kamil - Nie tkniesz jej.
- Oh zajmij się dwoją dziwką - od razu ruszam z miejsca i strzelam jej z liścia.
- Nawet nie waż się tak mówić o Karolinie - syczę w jej stronę - zajmij się lepiej swoimi sprawami, a nie innych. A jakbyś chciała wiedzieć sama jesteś kurwą. Oh zabolało, miało.
Odchodzę od niej zadowolona i idę w stronę Dawida.
- Najpierw stary, a potem syn - śmieje się - mnie nazywasz kurwą, a sama nie lepsza.
- Zamknij pysk stara wariatko - sztywnieje słysząc głos ojca - Myślisz, że nikt nie wie, że się puszczasz?
Ona prycha pod nosem niby rozbawiona, ale jednak patrzy na ojca z pogardą.
- Jednak o tym wiesz, ale nic z tym nie robisz - uśmiecha się - jesteś pizdą
Odwracam się w jej stronę słysząc obrazę ojca i lekko się śmieje.
- No psychiczna - odzywa się.
- Niby ja jestem psychiczna? Spójrz na siebie, jedno wielkie gówno, które lata z kąta w kąt - śmieje się - Brakfordowi też tak do łóżka się pchałaś? Oh nie wiedziałaś, że wiem. Sam mi to idiotko powiedział.
Czuję wzrok Dawida na sobie, Kamil też patrzy wystraszony.
- Po powrocie do łóżka, gdy ja nie spałam powiedział słowa, które zostaną w mojej głowie na zawsze "Ciekawe czy jesteś tak samo dobra jak matka". Z palca sobie tego nie wyssał - patrzę na nią z uśmiechem - Dlatego chciał mnie sprawdzić, bo jego miłość do ciebie nie wygasła. Wiedział, że jesteśmy rodziną!
Z jej ust zszedł podły uśmiech, którym się karmiła, jak harpia.
- Co języka w gębie zabrakło? - wzdycham cicho i gdy chce podejść do Dawida to ciągnie mnie za włosy, po czym uderza mnie w nos. Tak że się wywracam.
- Matka - prycham pod nosem i gdy chce mnie kopnąć, ojciec ją odciąga. Ale nikt inny się nie rusza, po chwili Dawid podchodzi do mnie i delikatnie mnie podnosi patrząc mi na twarz..
- Aż tak źle jest? - pytam cicho widząc jego skrzywienie na twarzy.
- Może nie aż tak źle - mówi cicho i patrzy na moją twarz - ale możliwe, że masz uszkodzony lekko nos.
Dotykam nosa i zauważam krew na palcu, sztywnieje i dotykam nosa, ale od razu odsuwam rękę czując potężny ból..
- Ona mi złamała nos - szepczę jakby do siebie i zerkam na matkę, czując przypływ złości więc przytulam się Dawida - Trzymaj mnie, bo zaraz do niej znowu podejdę.
- Nie jest tego warta - szepcze i przykłada swoje czoło do mojego.
- No ładnie, trójkąciki też tworzycie? - uśmiecha się wrednie.
- No trzymajcie mnie, bo jej pierdolne - mówię nie hamując się - Wyjdź z tego domu precz i najlepiej nigdy nie wracaj. Nie wracaj nawet do tego miasta, bo nie tylko w ja mam ochotę w tym miejscu ciebie zabić.
- O ile wiem to mój dom - śmieje się.
- W zasadzie to mój - odzywa się mój ojciec - ale dla własnego lepiej wyjdź, bo powiem Dawidowi, żeby dał Kamili wolną rękę.
Uśmiecham się na jego słowa i zerkam na ojca, który też jest wściekły na nią.
- Idę i więcej się ze mną nie kontaktujcie - wychodzi trzaskając drzwiami, a ja cicho zaczynam oddychać buzią klnąc przy okazji.
- Kamila słowa - zbezczeszcza mnie ojciec - Przy niej mogłaś, ale teraz się opanuj.
- Ale złamała mi nos, ledwo oddech łapie mówiąc - patrzę na niego z lekkim wyrzutem - mam dosyć tego dnia.
Chcę odejść, ale Dawid nie chce mnie puścić.
- Do samochodu Kamila teraz - mówi Dawid cicho - musimy jechać do lekarza z tym.
Wzdycham ale się nie kłócę, idę ubrać buty i wychodzę na dwór, kieruje się do samochodu Dawida.
- Bardzo ładna - mówi cicho, ale i tak to wyłapuje - zapraszam z przodu.

 
Siadam z przodu czekając na niego, każe mi zapiać pasy i od razu jedziemy do szpitala. Po 15 minutach jesteśmy na miejscu, akurat Dawid się uśmiecha, gdy widzi znajomego lekarza który pół roku temu badał mnie i moją ciążę.
- Dzień dobry, przyjąłby nas pan na chwilę - pokazuje na mnie, a bardziej na mój złamany nos.
- Oczywiście, ostatnio panią badałem, jakieś pół roku temu - uśmiecha się w moją stronę - ale co się pani stało?
- Mała bójka - mruczę cicho.
- Oh rozumiem, zapraszam za mną - od razu kieruje się do swojego gabinetu, a my wraz za nim. Po wejściu wypytuje a potem ogląda mój nos.
- Pani nos został złamany wskutek mocnego uderzenia, oczywiście mogę go nastawić, ale przez pewien czas nie będzie pani mogła nim oddychać - uśmiecha się przepraszająco - oczywiście musimy zatamować krwawienie. Proszę usiąść na kozetce i poczekać chwilę.
Wychodzi z gabinetu, a ja wzdycham z łzami w oczach. Dawid, gdy to zauważa bierze mnie za rękę i całuje w nią.
- Nie martw się, niedługo będzie jak dawniej - Chciałabym, żeby się nie mylił.
Po jakiś 5 minutach przyszedł lekarz i zaczął mi nastawiać nos, jak to bolało. Potem wsadził mi dwie tamponady i kazał mi ich nie wyjmować, założył bandaż i wypuścił nas do domu. Była godzina 15, muszę zacząć się szykować. Za dwie godziny mam spotkanie z tym typem, Dawida ojcem.
- Dawid ja nie chcę - mówię cicho zatrzymując się w miejscu - tak strasznie się boję.
Od razu zrozumiał o co chodzi i mnie przytulił.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze, będziemy za wami jechać i pilnować - uśmiecha się lekko - ale pamiętaj, musisz wziąć najbardziej zakrywające ubrania.
Idziemy do samochodu i jedziemy do domu. Od razu lecę na górę się ogarniać.

Dawid pov.
Martwię się o nią, widzę, że nie jest ani trochę okej i jej uśmiech nie jest szczery.
- Ja jej tam nie puszczę nie ma mowy - mówię do Kamila i jego ojca - przecież jak on ją skrzywdzi to chyba go zabije..
Po godzinie schodzi Kamila, ubrana w czarne dżinsy z wysokim stanem, do tego koszulka i marynarka. Jest przepiękna mimo tego nosa. Ma piękne usta uchylone, żeby mogła brać oddechy, brązowe włosy z lekko wyblakniętymi czerwonymi końcówkami, szare piękne oczy, które jej błyszczą. Po prostu jest przepiękna, na ramieniu ma czarną torbę, w której ma pewnie nadajnik, ubrania i telefon. Najchętniej bym ją zatrzymał, ale gdy rozdzwonił się jej telefon wiedziałem, że musi iść.

Jakbym wiedział co się wydarzy na pewno bym jej tam nie puścił... 

Zatracona w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz