rozdział XXX

1K 123 53
                                    

Dream

Na dźwięk niskiego tonu mina Toril z powrotem zrzedła, a ona sama wzdrygnęła się prawie nieznacznie. Zwróciła się w stronę schodów, z których padły słowa, co natychmiastowo uczyniłem zaraz po niej. Moim oczom ukazał się wysoki mężczyzna o jasnych blond włosach, ubrany w dość elegancki strój. Wyraz jego twarzy był chłodny, z dość widocznym cieniem zdenerwowania. Ciężkim krokiem zszedł po (na moje oko) dwunastu stopniach, aż końcu przystanął naprzeciw Toril z rękami założonymi na piersi.

Toril

Atmosfera w pomieszczeniu zrobiła się gęsta, przez co miałam wrażenie, że ciężej mi się oddycha. W czasie drogi powrotnej dość sporo rozmyślałam nad tym jak wyglądać będzie moja konfrontacja z ojcem i jak mogłabym wybrnąć z kłopotów. Przystając jednak przed jego obliczem ojca wszystko co miałam na swoją obronę jakby nagle wypadło mi z głowy. Mimo to postanowiłam, że tym razem nie dam mu się.

- Że też miałaś czelność mnie okłamywać. Naprawdę myślałaś, że o niczym się nie dowiem? Dbałem o ciebie przez tyle lat, a ty odwdzięczasz mi się w ten sposób, tak? Jesteś niewdzięczna i bezczelna! 

- Dbać, to ty se możesz o roślinkę! Poza tym odkąd zaczęłam podstawówkę na okrągło nie ma cię w domu, więc o jakim dbaniu ty w ogóle mówisz? Może o zabranianiu mi kontaktów z rówieśnikami? Siłą zatrzymywaniu w domu przy książkach? A może chcąc wysłać mnie na studia z dziedziny, której nawet nie lubię, co? - spytam retorycznie, żywo gestykulując przy tym rękoma. - Może gdybyś dał mi więcej swobody niczego nie zabraniając, to nie doszło by do tego! 

- Nie tym tonem do ojca! - ostrzegł, grożąc mi palcem. - Dbałem o twoją edukację, abyś wyrosła na porządnych ludzi! Chyba, że chcesz skończyć jak matka w jakimś podrzędnym biurze, to proszę bardzo! Mogę ci to zagwarantować! 

- Nie mogę uwierzyć, że mówisz to głośno kiedy ona stoi zaraz obok! Czy ty w ogóle liczysz się z czyimiś uczuciami?! 

- Uczucia są zbędne w osiąganiu sukcesów - powiedział obojętnym tonem. 

- I to właśnie myślenie w taki sposób doprowadziło do tego wszystkiego - zarzuciłam mu. - Brzydzę się tym, tak samo jak i tobą. 

Widocznie zbulwersowany moimi słowami zacisnął dłonie w pięści i zrobił krok w moją stronę. Był to pierwszy i ostatni jaki wykonał, gdyż pomiędzy nami znalazł się nagle Dream, który miał dość zdezorientowany wyraz twarzy. Trudno mu się dziwić - zapewne mało zrozumiał z tych krzyków po norwesku. 

- A to niby kto? -spytał zniecierpliwiony ojciec, mierząc chłopaka wzrokiem. 

- Ja– - zaczął Clay, ale zaciął się w połowie. 

Spojrzałam na niego ukradkiem, a do głowy wpadła mi głupia myśl. Skoro i tak już mam przechlapane, to czemu nie pogrążyć się bardziej? Gorzej i tak już chyba być nie może. 

- To mój chłopak - powiedziałam pewnie, łapiąc Claya za rękę i przystając zaraz obok. - Tak jak ja jest streamerem i to właśnie jego odwiedzałam na Florydzie. Kocham go i mam zamiar się do niego wyprowadzić. 

Mój ojciec aż poczerwieniał ze złości słysząc to, co dało mi nie małą satysfakcję. 

- A więc jeszcze masz zamiar zmarnować sobie życie u boku kogoś takiego? - spytał, patrząc na nasze złączone dłonie z pogardą. 

- Dokładnie tak - oznajmiłam, patrząc na niego z wyższością i uśmiechem. 

Najpierw badawczo zlustrował wzrokiem naszą dwójkę, a następnie mamę.

- Świetnie! Więc rób sobie co chcesz - prychnął, wymijając naszą dwójkę. - Kiedy wrócę ma cię tu nie być. I żebyś mi się więcej na oczy nie pokazywała! 

- Z przyjemnością - po moich słowach nastąpiło trzaśnięcie drzwiami. 

Odetchnęłam ciężko ciesząc się, że mam to już za sobą. Dream objął mnie lekko ramieniem, na co posłałam mu uśmiech pełen ulgi, który odwzajemnił. Wtem podeszła do nas mama, na twarzy której malowało się wiele różnych emocji. Wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, jednak nie umiała dobrać słów. 

- Po prostu nic nie mów mamuś, obie wiemy, że to było nieuniknione - powiedziałam cicho, poklepując ją lekko po ramieniu. - Idę się spakować. Pomożesz mi, Dream? 

Blondyn jedynie przytaknął. Dalej trzymając się za ręce udaliśmy się po schodach na piętro, gdzie znajdował się mój pokój. Kiedy przekroczyłam jego próg moje serce dosłownie pękło. Tak jak powiedziała mama, był zdemolowany - na podłodze leżały porozwalane moje rzeczy, w tym sprzęt na którem niegdyś prowadziłam streamy i który teraz był doszczętnie zniszczony. 

- Przykro mi Toril - powiedział Dream, kładąc pocieszająco jedną z rąk na moim ramieniu. 

- Nie powinno - powiedziałam łamliwym głosem. - W końcu to tylko sprzęt. Zawsze mogę kupić sobie nowy, no nie? 

Nie uzyskałam odpowiedzi na swoje pytanie, dlatego po prostu podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej zapasową walizkę, do której zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Dream podawał mi te o które go poprosiłam i tym oto sposobem spakowana byłam już po kwadransie. Razem z walizką wróciliśmy na dół. Mama siedziała przy stole w kuchni, z twarzą schowaną w dłoniach. Na ten widok zrobiło mi się bardzo przykro. 

- Co teraz zrobisz? - spytała, kiedy przykucnęłam przy krześle na którym siedziała. 

- Sama nie wiem - wzruszyłam ramieniem. - Myślę, że wrócę z Clayem na Florydę. Porozglądam się tam za jakąś pracą i mieszkaniem. Obiecuję, że postaram jakoś sensownie ułożyć sobie życie. 

Mama pokiwała głową i pociągnęła nosem. 

- A ty co zamierzasz ? - spytałam, patrząc w jej pełne smutku oczy. - Wiem, że już od dawna nie kochasz ojca. Dlaczego więc wciąż z nim jesteś? Czy nie lepiej od niego odejść i ułożyć sobie życie na nowo?

- To nie takie proste Toril - westchnęła ciężko. - Jesteśmy małżeństwem od prawie czterdziestu lat. Poza tym co ludzie powiedzą? 

- To nie ma znaczenia mamo! Powinnaś patrzeć na siebie, a nie na innych! Naprawdę, przemyśl to bo tylko się przy nim męczysz. 

- Dobrze, tak zrobię - odpowiedziała, po czym z całej siły mnie przytuliła. 

Gest ten oznaczać miał nasze pożegnanie, dlatego oddałam go bez wahania. 

- Opiekuj się nią, proszę - te słowa zwróciła w stronę Claya, którego również objęła. 

- Oczywiście - zapewnił pewnie. 

Po tym opuściliśmy dom i wsiedliśmy do taksówki, po którą zadzwoniliśmy jeszcze w czasie pakowania. 

- A więc gdzie teraz? Do hotelu? - spytał Dream, patrząc na mnie ukradkiem. 

- W sumie to jest jeszcze coś co muszę zrobić - oznajmiłam, podając kierowcy odpowiedni adres.  

ibf [Dream]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz