rozdział XXIV

1.2K 132 50
                                    

Toril

Następnego dnia wstałam ze wschodem słońca, którego promienie wpadały przez okno do pokoju, który zajmowałam. Zamiast obrócić się na drugi bok i spróbować ponownie zasnąć postanowiłam wstać, aby zająć się czymś pożytecznym - a mówiąc czymś pożytecznym mam na myśli zrobieniem śniadania dla siebie i reszty. 

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół nie fatygując się nawet, aby przebrać się z piżamy w jakieś codzienne ciuchy. Tak jak podejrzewałam - nikogo nie zastałam na najniższej kondygnacji budynku, gdyż zapewne wszyscy jeszcze smacznie spali. To w sumie dość zrozumiałe, gdyż zegar wskazywał naprawdę wczesną godzinę. Nie zważając na to weszłam do kuchni. W mojej głowie od razu pojawiło się pytanie, co zrobić na śniadanie, aby wszystkim odpowiadało i posmakowało? Szczerze, to w czasie tych pięciu wspólnie spędzonych dni niezbyt zaznajomiłam się z gustami kulinarnymi reszty. W tej sytuacji okazało się to problematyczne, jednak nie podłamało mnie. Z nadzieją, że to dobry wybór, postanowiłam przyrządzić klasyczne naleśniki.

Nierozgarnięta błądziłam chwilę po kuchni, poszukując potrzebnych mi do tego składników. Po zdobyciu wszystkich potrzebna była mi już tylko miska do połączenia ich. Wyciągając ją z szafki narobiłam trochę hałasu, gdyż niefortunnie wypadła mi z ręki. Z cichą nadzieją, że hałas ten nikogo nie obudził, przystąpiłam do łączenia składników według przepisu, którego nauczyli mnie kiedyś bliźniacy. 

Nucąc pod nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek i mieszając ciasto jednocześnie usłyszałam nagle: 

- Dzień dobry.

Zaskoczona zwróciłam wzrok w stronę wyjścia. W jego progu stał Dream - zaspany, ubrany w luźny T-shirt i dresy, z włosami roztrzepanymi w nieładzie. Zupełnie jak wtedy, gdy zobaczyłam go po raz pierwszy. Tym razem jednak na jego widok dostałam przysłowiowych motyli w brzuchu. 

- Dzień dobry - powiedziałam ze skruchą. - Wybacz, obudziłam cię tym hałasem? 

- Nie przejmuj się tym - jego odpowiedz jasno wskazywała, że tak. - Co robisz?

- Wpadłam na pomysł zrobienia wszystkim śniadania - odpowiedziałam, wracając do mieszani ciasta. - Mam nadzieję, że lubisz naleśniki. 

- O tak! Kochana jesteś Toril - uśmiechnął się w uroczy sposób, przez który poczułam pieczeni na policzkach. - Potrzebujesz może z czymś pomocy? 

- W sumie to tak - przytaknęłam. - Widziałam w lodówce owoce. Mogłabym cię prosić abyś je umył i pokroił? Najlepsze naleśniki to te z bitą śmietaną i owocami. 

- Jasne! Już się robi.

Blondyn podszedł do lodówki, wyciągając z niej chyba wszystkie owoce jakie w niej były - banany, truskawki, borówki, mango, kiwi i maliny. Ja w tym czasie postawiłam na gaz patelnię, którą naszykowałam już wcześniej. Poczekałam aż się zagrzeje, po czym wlałam na nią pierwszą porcje ciasta. Czekając aż naleśnik się usmaży, przyglądałam się chłopakowi. Umył same truskawki, aby zaraz potem odejść od zlewu i wyciągnąć z szafki deskę do krojenia. Położył ją na ladzie, po czym z kieszeni dresów wyciągnął swój telefon. Przeglądał go chwilę, po czym i jego odłożył na rzecz ponownego podejścia do lodówki i wyciągnięcia z niej bitej śmietany. Wiedziałam, że jego zachowanie było spowodowane ADHD, jednak nie mogłam powstrzymać się przed cichym śmiechem. 

- Nie mogę z ciebie Dream - powiedziałam z uśmiechem, kręcąc głową z dezaprobatą. 

- O co chodzi? - spytał zdezorientowany. 

- Zacząłeś robić cztery rzeczy i żadnej z nich porządnie nie skończyłeś. Żeby tego było mało bierzesz się za piątą - wymownie spojrzałam na jego ręce, którymi otwierał szafkę z talerzami.

- Wybacz - podrapał się ze skruchą po ramieniu.

- Przecież wiem, że to nie twoja wina - zapewniłam, posyłając mu lekki uśmiech. - Poza tym sądzę, że to dość uroczę. 

Nie mogłam uwierzyć, że na moje słowa Dream się zarumienił. I to w tak uroczy sposób! Postanowiłam jednak nie komentować tego głośno i wróciłam do smażenia naleśników. Clay natomiast zajął się ponownie myciem owoców - tym razem jednak umył wszystkie na raz, które następnie zaczął kroić widocznie starając się na tym skupić. 

Miedzy nami trwała cisza, jednak nie była ona niezręczna. Należała raczej do tych przyjemnych, których aż nie chce się przerywać. Jednak ta została, przez głośny odgłos zbiegania po schodach. Nie minęła chwila, a w kuchni pojawił się Quackity, Karl, a zaraz za nimi (idący o dziwo spokojnie) Sapnap. 

- Co tak pachnie?! - spytał pierwszy z nich, oblizując usta.

- Zrobiłam dla nas naleśniki! 

- Kochana jesteś Toril! - Karl, który się do mnie przytulił, nieświadomie powtórzył wcześniejsze słowa Dreama. 

Dreama, który zmierzył naszą dwójkę dziwnym wzrokiem, którego nie mogłam zbytnio określić. Dlatego też zignorowałam go i powiedziałam z entuzjazmem:

- Dream przygotował owoce. Siadajcie i częstujcie się! Mam nadzieję, że będzie wam smakować. 

Dwa razy nie trzeba było im powtarzać. Wszyscy zajęli miejsce przy stole i zabrali się za pałaszowanie naleśników z bitą śmietaną i owocami. Niedługo potem dołączyli do nas pozostali - no może oprócz Georga, który dalej smacznie spał, przez co prawdopodobnie obejdzie się smakiem. 




Tak - w każdym moim fanfition jest i będzie rozdział poświęcony naleśnikom. Pozdrawiam i miłego życzę💜

ibf [Dream]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz