XXXI

420 24 5
                                    

- Nie mogę się doczekać, aż poznam naszego siostrzeńca - stwierdziła Orana.

Odkąd wróciła na Południe, nie opuszczał ją dobry humor. Tak naprawdę to ta młoda kobieta zaczynała wierzyć w to, że już nigdy nie będzie smutna. Nie po tym, jak żyła i co „tam" widziała. Tak jakby całe zło w życiu miała za sobą i nic przykrego nie mogło się już wydarzyć.

- Ja również - burknęła Rubi, nalewając herbatę.

- Słucham? Chłopczyk będzie miał już ile? Cztery miesiące? Czy naprawdę jeszcze nie byłaś ich odwiedzić?

- Odwiedzić to i może chciałam, ale za każdym razem byłam wypraszana uprzejmymi wymówkami służby ze strony pani domu. Orano, wiele się zmieniło - westchnęła smętnie Rubi. - Nasz siostra ... Awena, ona całkowicie się od nas, to znaczy ode mnie, odcięła. To nie jest skarga z mojej strony, ale ona ... bardzo się zmieniła. Gdy odeszłaś ... odmówiła mi pomocy - w oczach Rubi pojawiły się łzy.

- Kochana - Orana chwyciła dłoń siostry w swoją i mocno ścisnęła. - Przepraszam. Bardzo cię przepraszam za to, że zostałaś sama, ale ja ... Moją głową i sercem zawładnęło coś tak silnego, że nie mogłam nic na to poradzić. Wiem, że to było samolubne i nieuczciwe wobec ciebie, ale taką podjęłam wtedy decyzję. A ty poradziłaś sobie ze wszystkim bardzo dobrze. Posłuchałaś mojej rady i zwróciłaś się o pomoc do Taszy.

- Tak - Rubi uśmiechnęła się lekko.

- Ona bardzo chciała nas poznać.

- Wiem - odparła już rozpromieniona. - To wspaniała osoba. Cieszę się, że ją mamy.

- Być może jeszcze kiedyś serce Aweny się odmieni.

- Nie wstawiaj się za nią - Rubi spoważniała. - Jej zachowanie jest niedopuszczalne i karygodne. Jesteśmy jej rodziną, a czuję się tak, jakby uważała nas za wroga.

- To nie tak Rubi. Ona po prostu nie ma tak silnego charakteru, jak ty. Dodatkowo są osoby w otoczeniu Aweny, które celowo namieszały jej głowie. Te same, które próbowały mieszać także w mojej.

- Kogo masz na myśli?

- Nie domyślasz się? Pakitę i wuja Jonasa! Przecież to oczywiste - Orana wzięła głębszy oddech i uspokoiła nieco nerwy. - To oni na Papuziej Wyspie namówili ją do małżeństwa z Fabiem. Nasz siostra nigdy go nie kochała, a on jej.

- Skąd możesz o tym wiedzieć? Zwierzyła ci się?

- Nie Rubi i nie chcę o tym rozmawiać. Na tej przeklętej wyspie dzieje się zbyt wiele podejrzanych spraw, które tylko z wierzchu wyglądają dobrze.

- Domyślam się, gdyż po twoim powrocie z tamtego miejsca nie byłaś już taka, jak kiedyś.

- To miejsce jest niczym najpiękniej wyglądający owoc, któremu nie jesteś w stanie się oprzeć, lecz gdy tylko go spróbujesz, twoje oczy widzą o wiele więcej i zdecydowanie nie jest to miły krajobraz.

- Co takiego? - Rubi zamrugała parokrotnie oczami. - To jakaś zagadka?

- Nie kochana - zaśmiała się Orana. - Tego po prostu nie da się opowiedzieć.

- W porządku, nie opowiadaj o wyspie, ale chcę wiedzieć, dlaczego Awena wyszła za mąż za kogoś, kogo nigdy nie kochała?

- Dla pieniędzy i majątku.

- Nie tak wychowali nas rodzice.

- Ciotka z wujkiem ją do tego przekonali.

- A Fabio? On też jej nie miłuje?

- Niestety nie, ale zgodził się na mariaż, by mieć oficjalnie żonę.

- Ale po co?

- Najwidoczniej nie chciał nigdy z nikim łączyć się na stałe. Ale kto wie, może rodzina na niego naciskała, a tu nagle znalazła się chętna na tego typu związek.

UtopiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz