XXX

133 22 5
                                    

To była kolejna trudna noc. Mimo tego, że powinna spać spokojnie, wiedząc, iż tuż za ścianą znajduje się jej siostra z nową rodziną, to nie mogła. Powrót Orany ponownie wywrócił jej życie do góry nogami. Może nie dosłownie samo codzienne egzystowanie, choć tutaj także panował niewielki chaos organizacyjny, ile to emocjonalne.

Kiedy wśród witających i witanych nocnych gości wzruszenie i ekscytacja nieco opadły, Rubi przekonała się, iż to nie sen, a Orana naprawdę szczęśliwie powróciła do Południowej Części Stolic. Razem z Lucą poznały nowoprzybyłych i rozlokowały w poszczególnych pokojach, by odpoczęli po długiej podróży. Tak więc Orana z mężem i jego rodzicami zajmowali główną sypialnię, w której niegdyś przebywał ojciec, a siostra Ulana spała na kozetce w saloniku. Lokując dwie pary w jednym pokoju zakładała, że panie zajmą łóżko, jednak jak jej później powiedziała Orana, Cyntia nie potrafiła sapać na tak miękkim posłaniu, jakim okazał się materac i zdecydowanie bardziej przypadł jej do gustu pled rozłożony na posadzce, który dzieliła razem z mężem.

Po śmierci taty Rubi planowała zająć pokój taty, by w końcu jednak pozostać w swojej małej, wąskiej sypialence. Luca od samego początku upatrzyła sobie rozkładany fotel w kuchni obok pieca. Tak więc dobrze się złożyło.

Co się zaś tyczyło samej Orany ... Tak bardzo zmieniła się od chwili zniknięcia. Nie była już dziewczyną, a kobietą, która wraz z mężem oczekiwała narodzin potomstwa. Zniknęły gdzieś jej piękne, długie włosy, a skóra wyblakła i spłowiała. Jednak i tak w porównaniu z cerą rodowitych mieszkańców Północy wydawała się w miarę rumiana. Ich była bladoszara, niczym papier, a u tych starszych dodatkowo poprzecinana bruzdami minionych lat. Jednak oczy siostry pozostawały bystre i błyszczące, jakby chciały powiedzieć, że te zmiany są tylko chwilowe i kiedyś na powrót ujrzy ją piękną i zdrową. Orana wraz z Cyntią zakładały, iż jest ona w bliźniaczej ciąży przez wzgląd na rozmiary jej brzucha, a także czas trwania ciąży. Luca poparła ich tezę, a ona sama nie miała w tej kwestii zdania, gdyż bardzo rzadko miała okazję przebywać w towarzystwie brzemiennych kobiet.

Jednak prawda była taka, że to nie o zdrowie siostry i jej potomstwa martwiła się nocami, co również sobie w myślach wypominała. Nie, najbardziej frapowała ją informacja od siostry na temat tego, kto pomógł im wydostać się z Północy.

Po powrocie Orany przypomniała sobie także tamten list, który wręczyła jej Luca na kilka dni przed opuszczeniem Betli. Koperta była zaadresowana, ale bez danych nadawcy. Początkowo nie rozumiała, co to za dziwny wiersz, jednak końcowe przeprosiny ułatwiły jej rozszyfrowanie tożsamości nadawcy. Rubi nie wyrzuciła tego listu, choć w pierwszym odruchu zmięła i miała ochotę się go pozbyć. Jednak tak jakoś nie mogła. Wiersz brzmiał ciekawie, a przeprosiny wydawały się szczere.

Schyliła się więc do kufra z zimowymi ubraniami i po kilku chwilach wyjęła zza materiału, którym obszyta była skrzynia, ukryty list. Wygładziła go i ponownie rozkładając, w myślach przeczytała:

Niech nigdy nie będzie wypowiedziane,
że romans umarł.
Bo tak niewiele zajmuje moją głowę.
Nie potrzebuję niczego
poza tym, by móc oddychać.
Nie nurtuje mnie to,
bo i tak nie ma znaczenia.

Z powodu zainteresowania
jutro zostało odwołane
Pozwólmy zegarom się zresetować,
a wahadłom wstrzymać.
Ponieważ nic tam nie ma
poza przestrzenią pomiędzy
odkrywaniem, jak Cię zwą
i powtarzaniem Twojego imienia.

Rubi Rubi Rubi Rubi

Czy ty ...
Czy wiesz, co robisz?
Robisz mi?

Czy to możliwe, że żartujesz ze mną?
I naprawdę nie widzisz siebie ze mną?*

UtopiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz