Po skończonym, udanym wieczorze Marcus napisał od razu raport rozpoznawczy do ojca, informując o obecności Ulana Virgo w otoczeniu jego przyszłej małżonki. Wiadomość ta oczywiście nie została zignorowana, a dokładnie sprawdzona, o czym przekonał się, wezwany następnego dnia na audiencję do swojego patrona.
- To najpewniej przypadek - orzekł ojciec. - Jednak mój człowiek sprawdzi to dokładnie. Na razie nie będziemy sobie nim głowy zawracać, gdyż jak twierdzisz, dziewczyna baczniejszą uwagę przykłada do znajomości z tobą - mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie kącikiem ust. - Co przy takim nazwisku zanadto nie dziwi. Jaki kolejny ruch?
- Kolacja ojcze.
- W porządku. Ufam, że wiesz, co robić? - zmierzył go srogim wzrokiem.
- Tak ojcze - odparł bez zająknięcia.
- Doskonale - mężczyzna odwrócił wzrok. - Kontynuuj więc swoje zadanie - dodał, co oznaczał jednocześnie zwolnienie z dzisiejszego przesłuchania.
Przed spotkaniem z Oraną dostarczono mu teczkę z danymi Virgo, które dokładnie przestudiował. Z informacji od ojca wynikało, iż mężczyzna umyślił sobie sprowadzenie swojej rodziny z Północy, choć był raczej na straconej pozycji. Obecnie repatriację praktycznie wstrzymano z powodu strajków w tamtejszych kopalniach, a łapówkarstwo i nieuzasadnione wydanie decyzji, surowo karano. Sprawę dodatkowo komplikowała wrodzona choroba jednego z członków jego rodziny. Najlepszym rozwiązaniem było zapomnienie o tym, co zostawiło się na tamtym skażonym terenie i ułożenie sobie życie od nowa. Skromnie i bez wychylania się, co by jeszcze nie zostać pod byle pretekstem wydalonym z Południowej Części Stolic.
Marcusowi jedynym logicznym rozwiązaniem zagadki związanej z Oraną i Virgo, wydawały się intencje czysto osobiste. Być może ten ubogi żołnierz miał dość towarzystwa zmanierowanych i wymagających kobiet, pragnąc dla odmiany porozmawiać z jakąś dziewczyną, która wpadła mu w oko. Kto wie, może po prostu się mu spodobała i chciał mieć coś z tego wyjazdu dla siebie? Dla własnej przyjemności.
Tak do końca tego nie rozumiał, gdyż dla niego Orana była zbyt dziewczęcym okazem, na który on sam bez przymusu mógłby się skusić. Dziewczyna nie była brzydka, ale brakowało jej kobiecych krągłości i kształtów. Szczupła i równa mu wzrostem nie prezentowała się w swoich kreacjach, chociażby odrobinę kusząco. Biust miała drobny, a biodra ledwo zaznaczone pod materiałem sukni. To wszystko sprawiało, że nie czuł naturalnej chęci do tego, by się do niej zbliżyć. Jednak nie był to problem, wszak dziewczyna mogła jeszcze dojrzeć lub przybrać na wadze. A skoro jego przyjaciel Fabio miał zamiar spłodzić dziedzica z kobietą, której ciałem brzydził się, odkąd zaczął dojrzewać, to tym bardziej i on poradzi sobie ze swoim zadaniem.
Musiał przyznać, że Orana zyskiwała przy bliższy poznaniu. Była miła i w miarę elokwentna, gdy mijała pierwsza trema związana z jego osobą. Być może brakowało jej nieco wiedzy i obycia, ale skąd niby córka podupadłego plantatora miałaby ją wziąć? Ani ona, ani żadna z jej sióstr nigdy nie uczęszczały do placówek w Kolonii. Był to jednak detal, który łatwo dało się naprawić i z retuszować. Miał wrażenie, że spokojnie uda mu się jakoś ułożyć wspólne życie z tą dziewczyną. Zapewne niewiele jej do szczęścia brakowało, a on już postara się osłodzić jej codzienność tak, by sam mógł prowadzić swoje prywatne życie na własnych warunkach.
Tak, idealna symbioza, z której oboje będziemy czerpać korzyści - rozmyślał. - A gdy tylko pojawią się dzieci, będą ją miał praktycznie z głowy - uśmiechnął się do swoich myśli.
~~~~
Na umówioną kolację dziewczyna zjawiła się punktualnie, co zaliczył na plus. Niepewna mina i rozbiegany wzrok, wskazywały na to, że nie spodziewała się, iż będą spożywać posiłek jedynie we własnym towarzystwie. Ale z kim niby mieliby biesiadować? Na pewno nie z jego ojcem, a tylko ten jego krewny przebywał obecnie w pałacu. Owszem, na kolację mogła zostać zaproszona jeszcze jej rodzina lub jego przyjaciele, ale wolał się nie rozpraszać. Dziewczyna w swojej skromnej postaci i szacie nie przykuwała zanadto wzroku, a będąc sam na sam, nie miał wyjścia i pozostawał skupiony na niej. Zostało mu jednie parę dni do załatwienia kontraktu małżeńskiego i wolał dmuchać na zimne.
CZYTASZ
Utopia
RomanceOrana uważała się za szczęśliwą, młodą kobietę, której przyszłość jawiła się w jasnych barwach. Jednak ten doskonały świat, o którym marzyła, legł w gruzach w przeciągu paru chwili. A prawda o perfekcyjnym i dobrym życiu osób jej podobnych, została...