Ocean niekończącego się pyłu i kurzu, skały, ziemie skrajnie suche i jałowe. Wahania temperatur, kapryśna aura oraz uboga w szatę roślinną flora nie chroniła gruntu przed niszczącą działalnością atmosfery. Nie było tutaj niczego, z czym chciałoby się związać na stałe. Zostać. Żyć tutaj.
Mniej więcej tak sobie wcześniej to wyobrażał, ale słowo pisane czy zasłyszane i tak nijak nie miało się do rzeczywistości. Człowiek ledwo się tu znalazł, a już pragną powrotu do normalności. Tak się jednak składało, że decyzja, którą powziął, była bardzo daleko idąca w skutkach. Nie było już odwrotu.
Podniósł głowę i ponownie spojrzał na postać człowieka, którego zarys, mimo niedużej odległości, jaka ich dzieliła, stawała się bardziej rozmytą plamą wtapiającą w drobinki wirującego wkoło piasku. Ten jednak uparcie wskazywał właz pod ich stopami.
To pułapka – podpowiadała mu intuicja, a serce waliło jak młotem. Czuł spływający pot po ciele i ból w zaciśniętych szczękach. Blizny i świeżo zagojone rany na plecach swędziały jak nigdy wcześniej. – Głupcze. Twoje życie i tak jest skończone!
Dlatego zdecydował się wejść we wskazane miejsce. Niechętnie ukucnął i zaczął odkręcać wieko szczelnie zamkniętej pokrywy. Ani drgnęła, ale wtedy przewodnik podał mu nieduży łom i sam zaczął mocować się z kłopotliwym wejściem.
To niemożliwe, by ludzie tam mieszkali – nie dowierzał, cały czas obawiając się zasadzki. Wynajęty informator wiedział, że otrzyma zapłatę po przekroczeniu granicy, a będzie nią wolność w Południowej Stolicy. Każdy z nich więc mógł być oszustem. Mężczyzna widział dokumenty deportacyjne, ale czy były prawdziwe?
Właz drgnął i przerwał potok podejrzeń. Kiedy w litej skale ukazał się ciemny tunel, wszystkie lęki przybrały na sile. Tutejszy człowiek nakazał mu zejść pod ziemię. Poprawił więc niewielki plecak, dostrzegając szarość świtu na stalowym niebie. Wichura opadała z sił. Ostrożnie postawił nogi na drabince i zaczął opuszczać się w dół. Okrągły jaśniejszy otwór nad jego głową stawał się coraz mniejszy. Było mu duszno i gorąco. Czuł, że nie może zaczerpnąć powietrza w takiej ilości, w jakiej go potrzebuje. A gdy zabrakło szczebli, odniósł wrażenie, że to już koniec; że dotarł do kresu wszystkiego. Zacisnął powieki, bo w jego głowie wszystko się mieszało, bo wszystko przepadło, wszystko stracił, a jedynym obrazem, który pozostał bez zmian, stanowiło piękne kobiece oblicze i śliczne usta powtarzające te okrutne słowa. I tak po prostu, bezwładnie zeskoczył w ciemną otchłań, która być może pochłonęło go już dawno, dawno temu, gdy zdecydował się na to szaleństwo ...
***
Wiele miesięcy wcześniej
Nic nie czuł i niczego nie kontrolował, dopóki nie znalazł się w powozie, który automatycznie skierował się do wynajmowanego mieszkania.Nie chciała cię! Odrzuciła! Nienawidzi cię! – wszystkie te myśli w jednej sekundzie zaczęły bombardować jego oniemiały umysł.
Twoja arogancja, egoizm oraz brak poszanowania uczuć innych... Tolerowałam cię ... udawana życzliwość ... dobre wychowanie, o którym ty nie masz bladego pojęcia – słowa Rubi zaczynały odbijać się echem w jego głowie. – Przyczyniłeś się do rozpadu mojej rodziny ... Chodziło jedynie o nasze ziemie... Jesteś najgorszym złem, jakie mogło mnie spotkać ...
- Zatrzymać pojazd! – krzyknął spanikowany, a gdy tylko poczuł grunt pod stopami, zwymiotował resztkami śniadania i żółcią. Wstrętne i gorzkie upokorzenie wychodziło z każdej komórki jego ciała. – Nie chcę cię nigdy więcej oglądać! – ponowny skurcz ścisnął ścianę żołądka, choć ten był już pusty.
CZYTASZ
Utopia
RomanceOrana uważała się za szczęśliwą, młodą kobietę, której przyszłość jawiła się w jasnych barwach. Jednak ten doskonały świat, o którym marzyła, legł w gruzach w przeciągu paru chwili. A prawda o perfekcyjnym i dobrym życiu osób jej podobnych, została...