Obudził ją odgłos kroków odbijający się echem od drewnianego stropu, który wieńczył sufit jej pokoju. Prace nad przystosowaniem poddasza do zamieszkania szły do przodu, a mężczyźni znajdowali się teraz nad jej sypialnią. Minęło kilka dni, od kiedy Ulan zabrał się za modernizację ostatniego piętra i trzeba mu było oddać to, że efekty były widoczne. Większość zalegających tam gratów została wyniesiona i posegregowana. Tylko cenne pamiątki rodzinne uniknęły pocięcia na opał, tak cenny w porze zimnej, czy wyrzucenia.
Marcus zjawiał się w dworze już o świcie i razem z jej szwagrem porządkowali, a obecnie odnawiali strych. Kiedyś pomyślałaby, że robi to celowo, by zbliżyć się do niej, jednak teraz nie nawiedzały ją podobne odczucia. Mężczyzna był dla niej niczym duch – miała świadomość, że jest gdzieś tutaj, w jej domostwie, jednak nie czuła na sobie jego dawnego, badawczego spojrzenia, ciągłego zagadywania i szukania atencji. O nie, wręcz przeciwnie – równie dobrze mogłoby go nie być, a ona ... Cóż, i tak by pewnie się nad tym zastanawiała. I samo zastanawianie się już ją dziwiło, bo o czym tu było myśleć?! Ich dawne spory i zaszłości zostały wyjaśnione. Ustalili, że żadne z nich nie jest winne drugiemu. Dlaczego więc, gdy wczoraj przed południem, to Luca zaniosła na strych drugie śniadanie, niechcący wyręczając ją w tym obowiązku, poczuła w sobie irytację? Wszak ona codziennie to robiła. I dlaczego tak nagle zaczęła sobie do tego rościć prawo? Po co? Czyżby chciała go zobaczyć? (Oczywiście tylko po to, by po raz kolejny upewnić się, że dał jej spokój.) Dlaczego więc sama też tak się nie zachowa? Dlaczego nie da mu spokoju – gdzieś tam w głębi siebie, w swojej głowie.
Teraz, kiedy emocje już opadły, a ona ponownie odzyskała spokój i przespane noce, zaczęło do niej dochodzić coraz więcej racjonalnych przesłanek odnośnie tego, co uczynił Marcus. Jak bardzo ta decyzja zmieniła jego życie. Jak bardzo ryzykował własnym życiem! I jak wiele wyrzeczeń kosztowała go tamta brawura.
„Kto robi coś takiego?" – kiedyś to pytanie powtarzane przez Oranę, nic dla niej nie znaczyło.
Teraz rozumiała jego wydźwięk, desperację w głosie siostry i tę przemożną potrzebę znalezienia odpowiedzi.
„On to zrobił dla ciebie" – brzmiała odpowiedź siostry, i Rubi dochodziła do wniosku, że taka jest prawda.
„Zrobił to dla mnie" – te słowa pobrzmiewały w jej głowie co jakiś czas. A gdy ktoś robi coś takiego, to przecież nie może być tak do końca zły, prawda? Być może wcześniej nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie dobro może w nim drzemać? Być może ...
Pogrążona we własnych myślach weszła do kuchni, zastając w niej większość domowników pochłoniętych rozmową i zajadaniem świeżo upieczonego placka ze śliwami.
- Witaj Rubi – zagadnęła ją Aylin. – Dobrze spałaś?
- Panienka to teraz odsypia wszystkie te nocy, które jeszcze niedawno spędzały jej sen z powiek – wtrąciła Luca. – Powrót na wieś dobrze jej zrobił. Nie ma to jak tutejsze powietrze – dodała, zajęta swoimi obowiązkami.
- Tak, racja – przyznała Rubi. – Dziękuję – i zajęła miejsce przy stole, a jej wzrok padł na Ulana.
Najwyraźniej mężczyźni zdążyli już zrobić sobie przerwę, nim ona odbyła poranną toaletę. Wstyd było przyznać, ale dzisiaj rzeczywiście późno wstała. Wieczorem nie mogła zasnąć, zastanawiając się nad swoją irytacją związaną z Lucą i tacą śniadaniową. A właśnie, skoro Ulan był tutaj, to gdzie był Marcus? I wtedy to zauważyła – Luca szykowała koszyk z prowiantem, być może dla ich gościa, który na przykład pozostał na strychu.
- Przyznaję, że ostatnio straszny ze mnie śpioch – oznajmiła, wstając ze swojego miejsca. – Dlatego powinnam wziąć się do pracy. Luca, w czym mogę Ci pomóc? – i podeszła do służki.
CZYTASZ
Utopia
RomanceOrana uważała się za szczęśliwą, młodą kobietę, której przyszłość jawiła się w jasnych barwach. Jednak ten doskonały świat, o którym marzyła, legł w gruzach w przeciągu paru chwili. A prawda o perfekcyjnym i dobrym życiu osób jej podobnych, została...