I

762 47 15
                                    

Prolog

Dawno, dawno temu, w odległym świecie, w przepięknej krainie, żył sobie władca, który od zawsze uważał się za mądrego i sprawiedliwego króla.

Miał cudownej urody żonę oraz dwóch synów, bliźniaków, których kochał ponad wszystko, a miłość ta stale rosła w siłę i przywiązanie. Dni mijały, a królewicze z dzieci zmienili się w mężczyzn, z których każdy chciał wieść tak dostane i szczęśliwe życia, jak ich ojciec. Ten z kolei nie był w stanie wskazać swojego następcy. Dlatego też postanowił podzielić kraj na pół, by każdy z jego potomków dostał godziwą schedę po swoim rodzicu.

Niestety różne dzieci, rodzą się z różnymi skłonnościami. Są takie, które charakteryzują się swoistą zachłannością, takim apetytem - i to nie tylko na pożywienie - który przekracza możliwość spożywania. Nigdy im dość.

Królewska para nie zwróciła dostatecznej uwagi na jednego z synów, który nie dostawał wystarczająco dużo troski dopasowanej do swoich potrzeb. Rodzice i służba nie potrafili odczytywać jego potrzeb. Na przykład, kiedy malec płakał i niania zaczynała go karmić, on jeszcze bardziej się awanturował, gdyż potrzebował przytulenia, a to wszystko pogłębiało w nim od najmłodszych dni jedynie gromadzący się gniew. Fakt, że inni coś mieli, a jemu brakowało, tak głęboko się w nim zakorzeniło, że stało się główną osią udręki tego młodego człowieka.

Nie potrafił on już prawidłowo wyrażać swoich pragnień, jak i przyjmować od innych niczego dobrego. W jego głowie obraz rzeczywistości został zniszczony i przebudowany. Mądrzy nauczyciele, od których mógł się nauczyć czegoś pożytecznego i dobrego, niszczeni byli przez niego u źródła. Chłopczyk przepełniony zawiścią często krzyczał: On jest okropny! Upokarza mnie! A takie osoby, nawet jeśli zdobędą to, na czym im zależy, nadal będą odczuwać zawiść z tego powodu, że inni też to mają.

Taka oto złość może rodzić w człowieku nim owładniętym tylko jedno: cierpienie.

Przesiąknięty i zdominowany przez negatywne uczucia król jednej połowy krainy, zatruł życie własnych poddanych. Zniszczył żyzne ziemie, wybił zwierzęta w imię wojny o lepsze jutro. Jego brat, widząc to, za wszelką cenę chciał uniknąć krwawego konfliktu, tak by ocalić poddanych i własne dobra. Za namową Czarnoksiężnika przemienił się w piękną, choć bardzo groźną bestię i ruszył na granice opustoszałej krainy, by broić swojego kraju.

Walka z wrogiem była długa i ciężka, ale w ostatecznej rozgrywce zazdrosny brat, nie widząc innego wyjścia, opuścił swój pałac i poddała się woli brata-bliźniaka.

- I co się wtedy stało ze złym władcą mamo? - zapytał chłopczyk.

- Cóż jedni powiadali, że brat-potwór pożarł go na miejscu, a inni, że zabrał w miejsce odosobnienia, gdzie nikt niemagiczny nie mógł się dostać. Wiadomo było jedynie, że piękna bestia zniknęła i nikt nigdy więcej jej nie widział, ani w postaci stwora, ani ludzkiej.

W międzyczasie ludzie z krainy dobrego brata, widząc spustoszenia w sąsiedniej połówce, przekonali Czarnoksiężnika do tego, by postawił magiczną barierę oddzielającą oba kraje od siebie i uniemożliwił przechodzenie jednych mieszkańców do drugich. I tak to właśnie było mój mały.

- Mamo, ta historia nie ma sensu - naburmuszył się malec.

- Dlaczego?

- No ... - zamyślił się. - Nie ma morału.

- Jak to? - odezwał się niespodziewanie jego ojciec. - Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.

- Przestań - obruszyła się matka.

UtopiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz