II

317 31 11
                                    

Popołudniowy obiad w towarzystwie siostry i Pakity wydawał się nie mieć końca. Orana miała ochotę włożyć sobie do ust swoją niedużą porcję jedzenia i uciec od stołu tam, gdzie kurz nigdy nie opada. Oczywiście nie wypadało ani tak szybko spożywać posiłków, ani tak szybko opuszczać towarzystwa. Zważywszy, że minęło zaledwie dziesięć minut, odkąd siedziały razem. Byłoby to zarazem dość podejrzane ... A jakiekolwiek podejrzenia były jej nie na rękę. Dlatego też wolno przeżuwała kolejne kęsy swojego dania, modląc się w duchu do swoich Patronek, o jak najszybsze skończenie tej katorgi.

Nie mogła znieść widoku swojej starszej siostry. Jej rąk, twarzy, a zwłaszcza ust, które to przyjęły tak chętnie „tamto" paskudztwo. Na samą myśl o tym, czuła narastające w sobie mdłości. Sama już nie wiedziała, kim tak naprawdę była jej siostra. Czy stała się taka po zeszłorocznej wizycie w tym miejscu, czy też od samego początku grała grzeczną damę? I czy ona także po powrocie do domu, nie będzie już tą samą Oraną, co do tej pory? Odpowiedź na to pytanie, aż sama cisnęła jej się na usta. Oczywiście, że wróci inna. Nic już nie będzie takie jak dawniej.

Pogrążona w rozmyślaniach na temat ostatnich zdarzeń, nie brała udziału w rozmowie pozostałych pań i po skończonym posiłku, z ulgą opuściła jadalnie, udając się do swojego pokoju.

Jeszcze z samego rana nie mogła doczekać się kolejnego, wieczornego przyjęcia, a teraz marzyła o tym, by już nigdy nie musieć wychodzić z tej sypialni. Chyba że z zamiarem powrotu do domu.

Marzenia.

Po krótkiej chwili usłyszała pukanie do drzwi i do środka wkroczyła jedna ze służek Pakity, by pomóc jej w dzisiejszych przygotowaniach. Bezwiednie poddała się wszystkim procedurom, jakich wymagały wieczorne spotkania w towarzystwie.

~~~~

- Czy źle się dzisiaj czujesz? – usłyszała za sobą głos ciotki i odwróciła się w jej stronę, starając przybrać bardziej pogodny wyraz twarzy.

Pakita była drugą żoną męża siostry jej mamy. Zarówno mama, jak i jej siostra dotknięte były rzadką chorobą genetyczną, która to odprowadziła obie panie kilka lat wstecz do innego świata. Dlatego też Orana i Awena oraz najmłodsza z sióstr, Rubi, nie były w żaden sposób spokrewnione z Pakitą. Jednak Jonas, ich wuj, był bardzo zżyty z rodziną Ramnon. Razem z ojcem musieli przejść zarówno przez chorobę, jak i śmierć swoich żon, dlatego nie chciał tracić z nimi kontaktu. Wujek Jonas zawsze wydawał jej się pogodnym i zadowolonym z życia człowiekiem, który to bardzo kochał swoją pierwszą żonę, ale po jej odejściu, nie poddał się złemu losowi i postanowił na nowo poukładać sobie życie, zawłaszcza, że nie miał dzieci z pierwszego małżeństwa. A może nie chciał mieć ich w ogóle, gdyż do dzisiaj nie doczekał się żadnego potomstwa.

Istniała też inna dość ważna zaleta wuja Jonasa. Był on pierwszym w hierarchii Dynasem, w służbie Hospodara. Piastował poważny urząd w stolicy, odpowiadając za infrastrukturę i łączność w Zjednoczonych Stolicach. Koneksja z nim była więc czymś bardzo pożądanym, zwłaszcza dla podupadłego rodu, gdzie na zamążpójście czekały trzy panny.

Sama Orana lubiła towarzystwo wujka i jego drugiej małżonki, dlatego spędzanie z nimi czasu, nie było czymś wymuszonym, a wręcz przyjemnym. Pakita była dojrzałą i piękną kobietą, która roztaczała wokół siebie aurę pewności i zdecydowania. Na jej twarzy często pojawiał się uśmiech, sugerujący coś ciepłego i miłego, co sprawiało, że nigdy nie pozostawała sama, skupiając wokół siebie odpowiednie towarzystwo. Orana uważała, że ma szczęście, posiadając taką przyjaciółkę. Zwłaszcza w dniu, gdy została zaproszona w to miejsce.

Teraz jednak sama już nie wiedziała, co o tym myśleć.

„Czy ciotka w ogóle wiedziała o tym, co dzieje się w życiu Aweny? A jeśli nie, to czy powinna jej powiedzieć? Porozmawiać z kimś o tym?" – rozmyślała podczas przygotowań do wyjścia.

UtopiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz