Kłótnia z siostrą pozostawiała w niej sporą dozę gniewu, choć ten w większości zamienił się w smutek i przygnębienie. Wcale nie chciała wstępować na wojenną ścieżkę z Aweną, ale ta sama się o to prosiła. Nigdy wcześniej nie zauważała w siostrze tak dużych rezerw zazdrości i uszczypliwości. Owszem, nie były ze sobą bliską, ale odległość, która dzieliła je obecnie, zdawała się osiągnąć swoje maksimum.
Być może obie potrzebowały czasu i ochłonięcia. Nie zapowiadało się na to, by którakolwiek z nich miała ochotę na wyciągnięcie ręki do tej drugiej, ale życie przecież musiało toczyć się dalej. Zwłaszcza tutaj w pałacu, gdzie każdy dzień dla każdego uczestnika zjazdu był dość szczegółowo przygotowany.
Z planu wynikało, że powinna się udać na drugie śniadanie do sadu, gdzie podawano świeże owoce i bezpośrednio z nich wyciskane soki oraz nektary.
Swoją wędrówkę podjęła bez większego entuzjazmu, by dopiero widok zielonych koron drzew, przez które przedzierało się światło dnia, zdołało nieco podnieść ją na duchu. Z naprzeciwka już zmierzała w jej stronę, z uśmiechem na ustach, Pakita.
- Jesteś, jesteś! - stwierdziła swoim ostatnio zwyczajowo podnieconym głosem ciotka. - Bo mam dobre wieści. Ale co to za mina? Coś się stało?
- Nie ciociu - odparła.
- Tylko mi tu teraz nie choruj, skarbie - dodała Pakita, opiekuńczo klepiąc ją po dłoni, którą przełożyła sobie pod ramię. - Zdecydowanie potrzebna jest ci świeża porcja owoców. Od razu nabierzesz kolorów.
Obie zatrzymały się przed ladą, na której poukładano kolorowe napoje, opatrzone etykietami z rysunkami owoców, z jakich zostały otrzymane.
Ciotka podała jej wybrany przez siebie koktajl, a następnie sama przystąpiła do picia witaminowego napoju, a gdy w jej szkle pojawiło się dno, powiedziała:
- Od razu lepiej, czyż nie?
Orana skinęła głową, choć nie dobrnęła jeszcze do połowy swojej porcji. Jej żołądek zwinął się w nerwowy supeł, który nie chciał ustąpić. Dziewczyna czuła, jak napój zatrzymuje się w przełyku i wolno spływa w dalsze części przewodu pokarmowego.
- Pokłóciłam się z Aweną ciociu - powiedziała, by przerwać ciszę między nimi, a także odwrócić uwagę ciotki od popędzania ją w przyjmowaniu porcji witamin.
- To chyba normalne wśród sióstr - skwitowała ciotka z uśmiechem.
- Nie wiem - wzruszyła ramionami. - Może czasami zdarzały się nam sprzeczki, ale to była poważna i ... bolesna wymiana zdań. - Ciotka przybrała bardziej zmartwiony wyraz twarz, ale nic na to nie powiedziała. - Nigdy nie widziałam w niej tyle pretensji względem mnie. Ja zawsze cieszyłam się jej szczęściem i nie podejrzewałam, że ma ona w sobie tak głębokie pokłady zazdrości, zwłaszcza względem rodziny.
- Posłuchaj Orano - ciotka przybrała poważny ton głosu. - Twoja siostra samodzielnie i świadomie podjęła decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Jeśli teraz widzi, że mogłaby lepiej ulokować swoje uczucia, tylko dlatego, że ty miałaś więcej szczęścia w miłości niż ona, to jest w głębokim błędzie. Dostała najlepszą partię, na jaką miała szansę w tym miejscu, a może i we wszystkich Stolicach. Nie jest też czymś dziwnym jej zachowanie. Jako starsza uważała, że to ona powinna wyjść z was trzech najlepiej za mąż, dając jednocześnie swoim siostrom lepszy start w dorosłość. To ambitna dziewczyna i nie ma się co dziwić jej zachowaniu. Nawet ja zazdroszczę ci takiego powodzenia w pałacu - ciotka mrugnęła do niej porozumiewawczo. - Zobaczysz, kiedy emocje opadną, wszystko wróci do normy. A ty nie możesz ulegać chwilowym wahaniom nastroju swoich bliskich, gdyż w grę nie wchodzi ich los, a twój i to jest teraz najważniejsze. Musisz skupić się na sobie i swoich uczuciach. Swoich zadaniach, a chyba nie muszę ci przypominać, jak ogromną stawką jest dla ciebie i twojej rodziny mariaż z rodziną Croyów, prawda? Kochanie, wiem, że zabrzmi to okrutnie, ale małżeństwo z miłości jest czymś, o czym większość może jedynie pomarzyć. A kiedy w grę wchodzi dodatkowo pokaźny majątek i wsparcie pozycji rodziny, to nie ma się tu nad czym zastanawiać i brać pod uwagę zmienne humory osób trzecich. A teraz do rzeczy. - Pakita, wyjęła z dłoni dziewczyny do połowy pełną szklankę i odłożyła na stół. Ponownie złapała ją pod rękę i pociągnęła alejką w głąb ogrodu. - Miałam dzisiaj okazję porozmawiać na osobności z Ulanem Virgo. Och, dziecko Patronki nam sprzyjają - ciotka wymownie uniosła wzrok do góry. - I stwierdzam, że jest jak najbardziej zainteresowany znajomością z tobą. Sam zresztą zapytał, czy twoja rodzina będzie miała coś przeciw jeśli zaprosi cię na spacer lub w czasie balu od czasu do czasu będzie ci towarzyszył w zabawie. Cudownie! Oczywiście w jego towarzystwie wykazałam się należytą powściągliwością, swobodnie zapewniając, iż nie widzimy w tym problemu.
CZYTASZ
Utopia
RomanceOrana uważała się za szczęśliwą, młodą kobietę, której przyszłość jawiła się w jasnych barwach. Jednak ten doskonały świat, o którym marzyła, legł w gruzach w przeciągu paru chwili. A prawda o perfekcyjnym i dobrym życiu osób jej podobnych, została...