Jesteście gotowi?
Louis
— Louis?! Chodź szybko do łazienki!
Zmarszczyłem brwi, ale wstałem i ruszyłem w stronę łazienki. Zerknąłem przez drzwi i rozszerzyłem oczy, patrząc na ilość narkotyków na podłodze.
— Co to do cholery jest?!
Uśmiechnął się lekko i chwycił pierwszą woreczek. Otworzył go, a ja z otwartą szeroko buzią, patrzyłem, jak wysypuje całą zawartość do muszli, a potem nacisnął spłuczkę.
— Jestem czysty od tamtej imprezy. Nie brałem nic, nie piłem alkoholu. Miałem ten woreczek, bo potrzebowałem go, aby coś załatwić. Ja nie wciągałem. Przysięgam na wszystko. Jestem czysty. Chcę, aby zobaczył, że wszystkie narkotyki, które miałem, wysypuję. To były wszystkie. Jeśli chcesz, możesz przeszukać mój pokój czy cały dom, ale już nic nie znajdziesz.
— Rób to — nakazałem. — Chcę to widzieć.
To było cholernie zadowalający, satysfakcjonujący widok, kiedy wysypywał z każdego woreczka biały proszek czy inną formę.
— Co tutaj miałeś? — zapytałem, kiedy wysypał ostatni woreczek.
— Metamfetaminę, amfetaminę, DMT, kokaina. Miałem jeszcze heroinę, to była taka ta bryłka. Mam jeszcze... Morfinę. I strzykawki. To wziąłem tylko raz. Jedyny raz. Nigdy więcej tego nie brałem. Chcę się tego pozbyć, ale nie wiem, gdzie mam to wyrzucić.
— Strzykawki do kosza, a morfinę mi daj. Zrobię z nią porządek. Jeśli jeszcze raz zobaczę u ciebie jakikolwiek woreczek czy strzykawkę, nie będziemy mieli o czym rozmawiać, Harry — powiedziałem, a on kiwnął głową. — Posiadanie narkotyków jest po pierwsze nielegalne. Zgłoszę to do odpowiednich służb. A po drugie, bardzo niezdrowe.
— Wiem. Już nigdy nic nie wezmę. Obiecuję na wszystko.
CZYTASZ
Where the stars shine most → larry ✔
FanfictionTam, gdzie gwiazdy lśnią najbardziej. Tam, gdzie ludzie robią ostatni krok. Tam, gdzie są ostatnie chwile życia. Tam, gdzie ich losy się odmieniły na dobre. Harry Styles, dwudziestolatek, piosenkarz, aktor. Mogło się wydawać, że miał idealne życie...