Rozdział 34

289 19 2
                                    

— Louis? Wszystko okay?

Spojrzałem na niego i niemal zakląłem, kiedy zobaczyłem całą zapłakaną twarz. Rzuciłem zakupy na podłogę i momentalnie obok niego usiadłem.

— Chodź, możesz się wypłakać w moją koszulkę — powiedziałem, przyciągając go do siebie. — Co się stało?

— Zayn do mnie napisał. Nie mam ci tego za złe, że do niego napisałeś. Rozumiem, że chciałeś dobrze. Wiem, że... Pewnie pomyślałeś, że przyjaźniliśmy się kiedyś, że teraz jak wróci, będzie okay i będzie... Będzie dobrze. Ale nie będzie. Nie było go, kiedy dowiedziałem się o śmierci mamy, nie był obok mnie, kiedy jechałem na pogrzeb, a potem to samo przeżywałem z siostrą. Był Liam. Tylko on. Zawiódł mnie. Zniszczył moje zaufanie i zniknął. Nie wiedziałem, gdzie był.

— Wiem, Lou. Może teraz będzie dobrze? Wszystko mu powiedziałeś, będzie ci lżej?

— Nie. Nie będzie. Wszystko mnie boli, nie mogę normalnie oddychać, dusi mnie to. Rozumiesz? Dusi mnie życie. Chciałem ci pomóc. Udowodnić wszystkim, że dam radę, ale... Ale ja chyba nie mogę. Nie umiem ci pomóc — powiedział. — Jestem zmęczony tym, że musiałem udawać, że Liam nie wie niektórych rzeczy. Nie umiem sobie odpuścić i tobie pomocy. Też jej potrzebujesz.

— Zrobimy tak. Wyrzuciłem wszystkie narkotyki natomiast ty, oddasz mi wszystkie żyletki i rzeczy, którymi robisz sobie krzywdę. Papierosy również. Widzę te ślady od gaszenia petów. Wszystkie zapalniczki również. Jeśli będziesz chciał zrobić sobie krzywdę, przyjdź do mnie.

Where the stars shine most → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz