Rozdział 39

273 23 4
                                    

- Harry! Gdzie jedziemy? Powiedz mi, powiedz!

Zaśmiałem się pod nosem, na co Louis prychnął. Pytał o co średnio co dziesięć minut. Oczywiście to ja prowadziłem. Louis nadal nie odzyskał kluczyków od Liama. I nie zapowiadało się, aby je szybko odzyskał.

- Wysadzę cię zaraz gdzieś przy drodze, jak nie przestaniesz marudzić. Zobaczysz na miejscu.

- A powiesz chociaż kiedy?

- Kiedy dojedziemy, to będziemy.

Prychnął i obrócił się w stronę okna. Każdy przyznałby mi rację, że obrażony Louis wyglądał jak wściekły kotek. I to nie podlegało żadnej dyskusji.

- Jedziemy tam, gdzie gwiazdy lśnią najbardziej - powiedziałem, a Louis obrócił się w moją stronę zaciekawiony. - I tam, gdzie ludzie robią ostatni krok. Tam, gdzie są ostatnie chwile życia.

- Czy ty chcesz mnie zabić w lesie i zakopać? Wziąłeś chociaż łopatę?

Musiałem zrobić śmieszną minę, bo zaczął się śmiać.

- Louis!

- No co? Pożartować sobie nie wolno? - zapytał. - Poza tym, włącz radio! Co tu masz za piosenki?!

Nim zdążyłem zaprotestować i zmienić playlistę, Louis kliknął w "play" i zaczęła grać jego piosenka. Poczułem gorąc na policzkach.

- Haroldzie!

- Siedź cicho, Louis.

Where the stars shine most → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz