Jeff wyszedł a ja miałam jeszcze czasu żeby się przygotować. Tak strasznie się bałam dzisiaj iść do szkoły, przecież tam był ten Max. Nie chce go widzieć! Ale muszę, jesteśmy w jeden klasie. Boje się go, ale nic na to nie poradzę. Wyszłam ze swojego domu i wolnym krokiem szłam przez park z nadzieją że spotkam Jeffa. Nie zdziwiło mnie to, że on tam siedział. Nawet się ucieszyłam. Tylko że on.. spał na ławce! Chyba był zmęczony, skoro śpi na ławce. Podeszłam do niego, chciałam swoją rękę położyć na jego włosach. Nie udało mi się tego dokonać, złapał mnie za rękę i w tak szybkim tępię znalazłam się obok niego na ławce. Powiedział przez sen:
-Moja Lucy nigdy cię nie zostawię, na zawsze będziemy razem.
-Yyy.. Jeff?- szepnęłam mu w ucho, nie mogłam nic więcej z siebie wydobyć.. strasznie mocno mnie przytulił do siebie.
-Mhm..?- i nagle się obudził.. zjebał się z ławki- Jak ty się tutaj znalazłaś?
-Szłam akurat do szkoły i zauważyłam ciebie, więc podeszłam. Ale ty spałeś- zarumieniłam się gdy Jeff wypowiedział te piękne słowa przez sen.
-Ohh, a co ty taka czerwona?- zapytał jakby zdziwiony moim rumieńcem, zaśmiał się.
-Bo powiedziałeś jakieś słowa przez sen- i ja się zaśmiałam.
-A co powiedziałem?- dopytywał się wszystkiego.
-"Moja Lucy nigdy cię nie zostawię, na zawsze będziemy razem."- powiedziałam żeby wiedział.
Zarumienił się cały chyba ze wstydu. Tak słodko wyglądał, ale nie mogłam dłużej patrzeć się na niego musiałam iść do szkoły!
-Jeff ja idę do szkoły, do zobaczenia- i pocałowałam go, a ten podniósł się z ziemi.
Pobiegłam do szkoły, byłam równo z dzwonkiem. Wbiegłam do klasy, zajęłam miejsce. Popatrzyłam się na Maxa, siedział na swoim miejscu. Wyglądał jakby coś planował, trochę mnie to przeraziło. Ale nic nie mogę z tym zrobić. Przez wszystkie lekcje byłam w swojej chorej wyobraźni. Nawet do Claudi się nie odzywałam.
Po lekcjach wyszłam ze szkoły, skierowałam się w stronę mojego domu. Nic się nie działo, przechodziłam przez park. Nie było Jeffa, pomyślałam że on pewnie jest zajęty. I wolnym chodem szłam dalej przez park. W pewnym momencie, poczułam silne rece na mojej twarzy i dłoniach. Ciągnęły mnie do jakiegoś samochodu, próbowałam się wyrwać. Miałam ciemno przed oczami, i zemdlałam.
Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, było jedno okno, ale zakratkowane. Łóżko stojące w kącie pokoju. Leżałam na ziemi, koło drzwi były dwie postaci. Jedną postać dość szybko rozpoznałam, to był Max. Znów miał te oczy zmniejszone. I jeszcze jedna postać tam była, stała w cieniu. Była cała czarna, nie było wyraźnie widać. Max do mnie:
-Ohh, jak ty słodziutko wyglądasz. Tym razem twój wspaniały Jeff ci nie pomoże. Zgnijesz tutaj- zaśmiał się. A ja się trzęsłam ze strachu.
-Max daj jej już spokój, nie widzisz że ona się boi?- powiedział ten co stał ciągle w cieniu.
-Shadow morda!- Aha, czyli to jest Shadow, Shadow, Shadow.. czyli Cień? Czy to jacyś nowi zabójcy, Max i Shadow, czy jak? Nie mam pojęcia, dalej siedziałam na ziemi. Zimno mi było, ale nie chciałam im tego mówić. Nie chciałam się odzywać, a na pewno nie do nich.
-Max idziemy! Wieczorem zaniosę jej jedzenie- i we dwoje wyszli. A ja wstałam z tej podłogi i ruszyłam do łóżka. Leżałam myśląc o Jeffie. Mam nadzieje że on mnie uratuje, nie chce być niewolniczką tych dwóch zabójców.
----------------------------------------------------------------------
O to następny rozdział książki! XDDDD
I jak wam się podoba ten rozdział? Taka akcja się dzieje:3
Postaram się dać jutro następny rozdział ^^
CZYTASZ
Go to sleep...
RomanceHej. Mam na imię Lucy, jestem szesnastoletnią dziewczyną. Mieszkam tylko z matką, gdyż mój ojciec zostawił nas z nie wyjaśnionych przyczyn. Ogólnie czasami jeżdżę do niego, ale jeśli pytam o tą jego wyprowadzkę to nie odpowiada. Od 12 roku życia, za...