Weszłam do pokoju Chrisa i przestraszyłam się. Zobaczyłam Chrisa leżącego na ziemi w krwi, nie ruszał się już, a jego tętno nie biło. Łza spłynęła mi po twarzy jak widziałam jego w czerwonej mazi na podłodze. Na ścianie było napisane jedno zdanie, którego nienawidzę "Go to sleep..". Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam na pogotowie, które pojawiło się w góra 2-5 minut. Wzięło Chrisa na nosze i pojechało z nim szybko do szpitala, a ja spokojnie pojechałam autobusem, aby nie przeszkadzać im w swojej robocie.
Byłam zła na Jeffa, nawet bardzo zła. Nie daruje mu tego, skoro chce wojny to będzie ją miał. On cierpiał za niewinność, za nic. On nic nie zawinił, to ja zawiniłam. Jeff powinien mnie zabić, a nie jego.
Gdy dojechałam do szpitala to poszłam do recepcji i spytałam się gdzie on leży, jedna z pielęgniarek zaprowadziła mnie do sali nr 7. Weszłam do środka i zobaczyłam Chrisa leżącego w łóżku szpitalnym. Był nieprzytomny, usiadłam na krześle obok jego łóżka i zastanawiałam się co zrobić aby się zemścić na Jeffie.
Po krótkiej chwili lekarz wszedł do sali i przywitał się ze mną. Powiadomił mnie, że stan Chrisa jest bardzo ciężki, ale udało mu się zszyć brzuch, opatrzyć ręce, nogi oraz głowę. Lecz mimo to, kilka dni Chris może leżeć w śpiączce. Lekko zdziwiona, że tyle się stało dla Chrisa wydusiłam z siebie jedynie:
-A on ma szanse przeżyć?
-Ma szanse, ale też ma szanse umrzeć, nic na to nie poradzę- odpowiedział- a kim Pani jest dla pacjenta?
-Przyjaciółką- odparłam cicho. Nigdy się nie zastanawiałam kim dla niego jestem- mógłby mnie Pan powiadamiać na bieżąco jeśli się coś stanie?
-Dobrze, tylko proszę podać nr telefonu.
-Dobrze- podałam jemu swój nr oraz nr do ojca Chrisa.
-Dziękuje, teraz Pani może trochę posiedzieć przy pacjencie- odrzekł z lekkim uśmiechem i wyszedł.Położyłam dłoń na dłoni Chrisa i patrzyłam się na niego ze smutnym wyrazem twarzy. Dostrzegłam kątem oka, że ma on blizny na rękach. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, to taka, że znowu on to sobie zrobił, mimo to nie byłam pewna. Wytarłam łzy, które poczułam, że się gromadzą w oczach i uspokoiłam się trochę. Powtarzałam sobie ciągle, że Chris nie może umrzeć. Jednak co by się nie stało, to dla Jeffa nie pójdzie to płazem.
Około godziny 22 lekarz powiedział, że czas odwiedzin się skończył. Pocałowałam lekko w policzek Chrisa i wyszłam ze szpitala udając się do domu, gdzie czekała mnie rozmowa zapewne z ojcem jego. Myślałam przez całą drogę co by mu odpowiadać na przeróżne pytania dotyczącego tego zdarzenia. Mimo to, wszystko mi się mieszało.
Po półgodzinnym spacerze dotarłam do furtki, przeszłam przez nią i otworzyłam drzwi do domu, gdzie zostałam jego ojca siedzącego na kanapie w salonie i trzęsącego się. Weszłam do środka, zdjęłam buty i podeszłam do jego ojca, usiadłam koło niego i przywitałam się cicho. Nie mówił nic przez dłuższy czas, ale kiedy się uspokoił wydusił z siebie jedynie:
-Dlaczego to stało się mojemu synowi?
-Nie mam pojęcia- odparłam cicho- niech się Pan nie martwi- przytuliłam go, chodź nie był to tata spokrewniony ze mną, więc dziwnie się czułam.
-Jak mam się nie martwić jak mój syn leży w szpitalu?- odrzekł.
-Wiem, że to dla Pana ciężkie, ale trzeba myśleć o tym, że będzie dobrze- uśmiechnęłam się lekko, a on mnie również przytulił.
-Nie dam rady- poczułam, że spłynęła mu jedna łza po policzku.
-Da Pan radę, będę ciągle przy Panu, jeśli pomoże to oczywiście- zerknęłam delikatnie na niego.
-Niech mi Lucy nie mówi ciągle jak do Pana, mów mi po prostu Tato- zaśmiał się cicho.
-Dobrze Tato- uśmiechnęłam się- już lepiej trochę?
-Tak, dziękuje- puścił mnie i poczochrał mnie po włosach po czym zerknął na zegarek- jutro masz szkołę, może pójdziesz już się położyć?
-Dobrze- wstałam- dobranoc w takim razie- zachichotałam.
-Dobranoc- odpowiedział z uśmiechem.Poszłam do pokoju Chrisa, nie było już krwi ani tego napisu. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Na początku nie mogłam zasnąć, bo myślałam ciągle o Chrisie, który leży w szpitalu.
***
Następnego dnia nie poszłam do szkoły, siedziałam z Tatą Chrisa, żeby mu polepszyć humor. Zadzwoniłam do szefa Chrisa i poprosiłam go o kilka dni wolnych dla jego pracownika, bo ten jest w ciężkiej sytuacji i nie da rady zjawić się w pracy. Oczywiście zgodził się jego pracodawca i życzył mu zdrowia.
***
Poszłam z "Tatą" do Chrisa. Nadal leżał nieprzytomny, lekarz oznajmił, że może on mięć wstrząs mózgu, ale nie wiedzą dokładniej, bo muszą to sprawdzić. Tato się przestraszył, może nie byłam lekarzem, ale samej mi to dobrze nie zabrzmiało. Spytałam się taty co dokładniej może znaczyć to "wstrząśnięcie mózgu". Powiedział, że to inaczej amnezja i Chris może wszystkiego nie pamiętać.
-------------------------------------------
Oto następny rozdział♥
Przepraszam, że tyle na niego czekaliście~
Oznajmiam, że to przed ostatni już rozdział c;
Ale będzie II część tej książki <3
Mam nadzieję, że przeczytacie II część ;*
CZYTASZ
Go to sleep...
RomanceHej. Mam na imię Lucy, jestem szesnastoletnią dziewczyną. Mieszkam tylko z matką, gdyż mój ojciec zostawił nas z nie wyjaśnionych przyczyn. Ogólnie czasami jeżdżę do niego, ale jeśli pytam o tą jego wyprowadzkę to nie odpowiada. Od 12 roku życia, za...