7. Pierwszy dzień porwania~

539 53 7
                                    

Po jakimś czasie poczułam się senna, więc zasnęłam. Obudził mnie ten "Shadow". Wcześniej mówił że przyjdzie wieczorem, więc musi być już wieczór. Usiadłam i patrzyłam się jak ten stoi z jedzeniem w ręku. Byłam głodna, a ten się lampił na mnie. Nie wytrzymałam i powiedziałam: 

-No dasz te żarło, czy będziesz stać i się gapić na mnie? 

-Trzymaj- i podał mi jedzenie- potrzebujesz jeszcze czegoś? 

-Nie- gdy to usłyszał wyszedł z pokoju. 

Zjadłam to co mi dał, łzy poleciały mi z oczu. A co jeśli będę tutaj siedziała aż do końca swych dni. Wytarłam łzę, wzięłam się w garść. I krzyknęłam w duchu: 

-Jeff mnie uratuje! Mam taką nadzieje. 

Chciałam pogadać z Jeffem. Ale nie miałam jak, w końcu wpadłam na pomysł jak mogę to zrobić. Wstałam z łóżka, podeszłam do drzwi i mocno w nie kopałam, krzyczałam. Odsunęłam się od drzwi gdy usłyszałam kroki. Wszedł Shadow i zapytał: 

-Czego chcesz? 

-Mogę do kogoś zadzwonić z mojej komórki?- i się uśmiechnęłam. A ten tylko westchnął i wyszedł z pokoju. Po jakichś może pięciu minutach przyszedł do mnie z moim plecakiem. Powiedział: 

-Wyciągaj telefon i dzwoń- podeszłam do mojego plecaka, wyjęłam telefon. 

-Mógłbyś wyjść? Chciałabym z kimś pogadać na osobności- i znów się uśmiechnęłam. A ten wyszedł, mój plan szedł jak po maśle.

Dostałam z pięć sms od Jeffa. Więc już wiem jaki jest jego numer.  Zadzwoniłam do niego, oczywiście on odebrał. Zapytał: 

-Lucy? Gdzie ty jesteś? 

-Jeff, proszę uratuj mnie. Max i jego znajomy uwięzili mnie- szeptałam żeby Shadow za drzwiami nie usłyszał co ja mówię. 

-Ja pierdole, jak ja ich zobaczę. To długo sobie nie pożyją- powiedział już bardzo zdenerwowany. 

-Uratuj mnie, Jeff- i ten wszedł do pokoju, kurwa. Chciałam żeby dał mi osobności. 

-No kończ już!- krzyknął Shadow. A Jeff to chyba usłyszał, bo zaczął mi coś gadać. Ale go nie słuchałam. Shadow podszedł do mnie, zabrał mi telefon i rozwalił mi go. Krzyknęłam na niego: 

-Co ty kurwa robisz?! 

-Pff- i wyszedł z pokoju. Próbowałam go walnąć, ale mi się nie udawało. Gdy wyszedł całą moją złość przeniosłam na ściany, drzwi. Kopałam, krzyczałam, łzy leciały mi z oczu. Gdy się uspokoiłam, postanowiłam iść spać. 

Miałam nadzieje że Jeff będzie mnie szukać. Było tu chłodno, zimno. Miałam dość tego pomieszczenia. Bycie niewolniczką dla nich było gorsze niż cokolwiek innego. Znalazłam coś ostrego w tym pokoju. Lekko się kułam tym czymś.. i swoją krwią pisałam na ścianie "Jeff". Poczułam się słabo, więc położyłam się spać. Zawsze było mi nie dobrze, od krwi. Kurwa, czy oni nie mogli by już przyjść i dać mi jedzenie, głodna jestem. Podeszłam znów do tych drzwi, kopałam i krzyczałam. Aż w końcu ruszył się ktoś, tym razem to był Max. Popatrzył się na mnie tymi swoimi małymi oczami. 

-Czego tym razem chcesz? 

-No nie wiem, a jak myślisz?- i zaburczało mi w brzuchu. 

-Aha, czyli domagasz się jedzenia. Już zaraz ci przyniosę, ukochana- wyszedł, a ja czekałam. Przyniósł mi jakieś tam jedzenie. Nie jadłam przy nim, poczekałam łaskawie aż on wyjdzie. Dopiero gdy wyszedł zjadłam to co mi dał. Zrobiło mi się zimno, więc wskoczyłam pod kołdrę. 

Patrząc się na napisy, wypisane moją krwią i myśląc o Jeffie. Zasnęłam. Niech Jeff szybko mnie odnajdzie, chce się znaleść w jego ramionach. 

------------------------------------------

I jak rozdział? :3 Dziękuje wszystkim którzy czytają moją książkę ^^ 
Chcecie dzisiaj kolejny rozdział, ale wieczorem? Czy jutro? ;D 

Go to sleep...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz