W środku nocy obudziłam się, nie mogłam się ruszać. Dalej byłam w swoim pokoju, ale.. wisiałam na ścianie? Coś mnie trzymało. Słyszałam kroki, które wędrowały po moim pokoju. Pierwsza moja myśl to "Jeff". Ale jednak nie, to nie był on. To był slender. Czego on tutaj chce? Po krótkim czasie się skapnęłam że on trzyma mnie swoimi tymi mackami.
-Czego ty tutaj kurwa przylazłeś? I jeszcze nie mogę się ruszyć przez Ciebie- powiedziałam z gniewem w oczach, on to chyba zauważył.
-Chce ci tylko jedno powiedzieć- zaczął ostrym tonem- Żeby nie było Jack jest mój! I nie masz prawa go wykorzystywać, jasne? Bo jak nie, to "przypadkiem" coś ci się stanie. Zrozumiano?
-Mhm, czy ty jesteś gejem?!
-Łał, aleś ty spostrzegawcza.
-Dzięki.
-A więc narka.
-Pa.
Wyszedł z pokoju, o co mu chodzi? Nie kocham Jacka, wole Jeffa. Spojrzałam na telefon była jakaś 3 w nocy. Ehh, postanowiłam położyć się jeszcze spać. Ale tych wrażeń to jeszcze nie koniec. Poczułam szturchanie, otworzyłam powoli oczy. Nade mną stał Jack. O nie, tylko żeby Slender tego nie widział.
-H-hej- powiedziałam.
-Hej. Chce ci powiedzieć, że Slender jest mój- i mrugnął do mnie.
-To ty też jesteś gejem?
-No chyba tak.
O jezu, mój ukochany Jeff przyjaźni się z dwoma gejami. Jestem kulturalna, ale jeśli wiedzą że wole Jeffa. To po co do mnie przychodzą i mi to mówią?! Coś tam jeszcze do mnie gadał, ale nie słuchałam go. Wyszedł, i dobrze. Niech się tam rucha z tym swoim Slendusiem!
Jeszcze troszeczkę się przespałam. Obudziłam się o 6, wstałam z łóżka, ubrałam i uczesałam. Zeszłam na dół, zjadłam śniadanie. Poszłam się pakować... jeszcze dość dużo czasu mi zostało. Więc zeszłam na dół, a tam czekała na mnie Jane. Jeszcze ona?! Zgaduje, ona jest lesbijką? Coś w to wątpię, przecież pocałowała Jeffa.
-Witam cię.
-Czego tutaj chcesz?
-Jeffa- zaśmiała się- On jest mój! On woli mnie, jestem dla niego stworzona!
-Jakoś w to nie wierze, Jeff kocha mnie.
-Jesteś pewna?- uśmiechnęła się.
-Tak jestem pewna.
-To Jeff wybierze którąś z nas, tak?
-Okej, pewnie mnie wybierze- zaśmiałam się. A ona wyszła. Fakt, Jane jest ładna, miła, słodka i fajna. A ja jestem brzydka i nudna. Aczkolwiek on woli mnie, chyba. Mam nadzieje. Ogólnie dalej tego nie rozumiem że Jeff kocha taką istotę jak ja. Dziś szkoła, mam nadzieje że spotkam dziś Jeffa.
Wyszłam do szkoły, nie chciałam przechodzić teraz przez park. Po szkole z nim pogadam, po szkole. Musze się przygotować na tą rozmowę. Weszłam do szkoły i podeszłam do Claudi. Rozmawiałyśmy i szłyśmy razem do klasy. Lekcje jakoś mi minęły. A właśnie, dlaczego ostatnio Dominic się do mnie nie odzywa? W ogóle jakoś go nie widuje w szkole. Ciekawe co jest. Ale mniejsza o to.
Wyszłam ze szkoły, szłam przez park. To co tam zobaczyłam przeraziło mnie, Jeff całował się z Jane. Nie wierzyłam w to, jak on mógł? Cofałam się, gdy wyszłam z parku.. biegłam ile sił w nogach. Chciałam jak najszybciej zamknąć się w swoim pokoju.
Oczami Jeffa
Siedziałem sobie w parku i czekałem na Lucy. Jane podeszła do mnie i zaczęła gadać coś tam. Gdy zobaczyła że Lucy jest już dość blisko nas, podeszła bliżej mnie i mnie pocałowała. Kątek oka dostrzegłem jak Lucy cofała się i uciekała. Gdy Lucy była daleko, ogarnąłem się i cofnąłem. Zaczęłam do Jane:
-Co ty kurwa wyrabiasz?!
-A jak ci się wydaje, kochanie?
-Nie nazywaj mnie tak.
-Ale przecież ty wolisz mnie niż Lucy, prawda? Prawda?!
-Nie. Wole Lucy, a ty daj mi spokój.
Oddaliłem się od niej, nie wiem o co jej chodziło. Ale na pewno muszę przeprosić Lucy. Szedłem w kierunku jej domu, chciałem wejść jej oknem, lecz było zamknięte. Musiałem wejść drzwiami, były otwarte. Coś nowego. Wszedłem na górę i chciałem wejść do pokoju Lucy, lecz nie mogłem. Pukałem w nie, wiedziałem że tam jest Lucy. Jakoś udało mi się wejść do tego pokoju, musiałem rozwalić szybę w drzwiach. Rozejrzałem się po pokoju, ciemno było. Zapaliłem światło, to co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną. Lucy leżała na ziemi pod ścianą, krew była dookoła niej, ręka jej krwawiła. Podszedłem do niej, spojrzałem się na nią. Ona ledwo głowę podniosła, z łzami w oczach i uśmiechem na twarzy powiedziała mi "Dziękuje że byłeś przy mnie". Podniosłem ją, i położyłem na łóżku. Rękę jej owinąłem czymś tam.
Leżała nie przytomna, wyglądała tak jak wtedy gdy byliśmy w tym domu, a ja zabijałem tą małą dziewczynkę. Nie chciałem jej zostawić w takim stanie, więc postanowiłem że zostanę u niej na noc. Położyłem się koło niej, i zasnąłem wtulony do niej.
--------------------------------------------
O to następny rozdział :3
Dziękuje wszystkim którzy to czytają *^*
Liczę na pozytywne komentarze :'3
CZYTASZ
Go to sleep...
RomanceHej. Mam na imię Lucy, jestem szesnastoletnią dziewczyną. Mieszkam tylko z matką, gdyż mój ojciec zostawił nas z nie wyjaśnionych przyczyn. Ogólnie czasami jeżdżę do niego, ale jeśli pytam o tą jego wyprowadzkę to nie odpowiada. Od 12 roku życia, za...