5. Niespodzianka~

656 57 3
                                    

Następnego dnia, obudziłam się z rana zła i smutna. Byłam zła dlatego, że nie wiedziałam o co chodzi dla Jeffa. A smutna dlatego że ta cała sprawa z Maxem. Muszę mu dzisiaj odmówić, nie boje się jego reakcji, ponieważ go nie znałam. Rozumiem jakby mnie się o to spytał Dominic, to jest mój przyjaciel.. i znam go bardzo dobrze! Ale nowy uczeń? Nie, nie. Nic z tych rzeczy. 

Wyszłam z domu.. szłam przez park. Miałam nadzieje że zobaczę Jeffa. Chciałam mu powiedzieć, że odmówię dla Maxa na tą propozycje. Przechodziłam przez jego "ulubiona" ławkę, ale go tam nie było. Na początku myślałam, że nie chce mnie już widzieć. Gdy przyjrzałam się ławcę, i zauważyłam małą karteczkę. Podeszłam, i tylko pisało:
"Spotkamy się dzisiaj. Twój Jeff".
Wzięłam kartkę ze sobą, żeby nikt jej nie zauważył. 

Weszłam do szkoły, a później do sali. Claudia już siedziała w naszej ławce, podeszłam do niej i powiedziałam: 

-Hej Claudia. 

-No hej, jak tam? 

-Dobrze. A tam? 

-Też dobrze. 

I usiadłam na swoim miejscu. Nauczyciele, jak zwykle pieprzą o czymś. A ja przez wszystkie lekcje, patrzyłam się na Maxa, i zastanawiałam się jak mu odmówić. 

Po lekcjach, wyszłam ze szkoły. A Max podbiegł do mnie i zapytał: 

-A więc co, zgadzasz się? 

-Nie, wybacz. Nie będę twoją dziewczyną. 

-No okej- i odszedł zrezygnowany. 

Oczami Maxa

Ohh, Lucy mi odmówiła. Nikt mi nie odmawia, nigdy w życiu. Nie ma takiej opcji. Dzisiaj tego pożałuje, pożałuje. Jeszcze dzisiaj się z nią spotkam. Nie pożyje zbyt długo. 

Oczami Lucy

Wróciłam do domu, weszłam do swojego pokoju. A tam Jeff leżał na moim łóżku. Podeszłam do niego: 

-Hej Jeff. 

-Hej, i co w sprawie tego Maxa? 

-Odmówiłam- podszedł do mnie i pocałował. 

-Wiedziałem że mnie nie zostawisz- przytuliłam go. 

-Chodź, chce ci pokazać gdzie mieszkam. 

-Okej. 

Ten mnie pociągnął za rękę i wyszliśmy oknem. Ten wyskoczył, a później mnie złapał. Tak dobrze czułam się w jego ramionach. Potem szliśmy jakimiś ulicami, którymi nie znałam. Przeszliśmy przez ciemny las, i doszliśmy do szarego, wysokiego, ciemnego budynku. Był dość stary, ale trzymał się, zadziwiające. Weszliśmy, było ciemno i dużo krwi. Wtuliłam się w niego, nie dobrze mi się robiło od krwi:

-Wejdźmy tutaj. Chce ci kogoś przedstawić- weszliśmy do pokoju. Były tam trzy ciemne postaci. Szybko je rozpoznałam- A więc, poznaj Jacka- i wskazał mi ręką na niego- O to Slender- i mi pokazał- A to Ben. 

-Hej- powiedziałam tak strasznie cicho. Jeff się zaśmiał. 

-No witaj- powiedzieli trzej na raz. 

-A więc, to jest ta Lucy o której wam opowiadałem- powiedział i przytulił mnie od tyłu. 

Siedziałam z nimi przez dość długi czas. Robiło się ciemno, w końcu powiedziałam: 

-Ej. Chłopacy, ja będę musiała już powoli się zbierać. 

-No dobra, odprowadzę cię- powiedział Jeff. 

Pożegnałam się z Benem, Slenderem i Jackiem. I wraz z Jeffem wyszliśmy na dwór. Szliśmy tą samą drogą co wcześniej z rana. Weszłam do domu, pożegnałam się z Jeffem. Idąc z salonu, do mojego pokoju zastanawiałam się co będę robić jutro. Weszłam do swojego pokoju, a tam czekała na mnie mała niespodzianka. Stał na środku mojego pokoju Max z nożem w ręku. Chciałam uciec, cofnęłam się. Ale nie mogłam, drzwi się zamknęły: 

-No witaj ukochana- powiedział Max. 

-C-Co ty tutaj robisz?- odpowiedziałam lekko przestraszona. 

Max się tylko zaśmiał tak psychopatycznie, że aż dreszcz mnie przeszedł po całym ciele. Wyglądał tak samo, jak dzisiaj w szkole. Jednak oczy jakby mu się pomniejszyły. To było straszne. Podchodził do mnie coraz bliżej, krzyczałam. 

Oczami Jeffa

Odprowadziłem Lucy do domu. Chciałem się jeszcze przejść, więc postanowiłem pokręcić się przy jej domu. Usłyszałem krzyki, rozpoznałem ten głos. To była Lucy! Co tam się działo? Postanowiłem wpaść na chwilkę. Dźwięki wydobywały się z jej pokoju, więc wszedłem oknem. Gdy tylko zauważyłem że Lucy siedzi przy ścianie, a ktoś ją dusi. Postanowiłem od razu zareagować. Zbliżałem się do tego faceta, Ten ktoś popatrzył się na mnie, nie rozpoznałem kto to. Ale on mnie chyba rozpoznał. Przestał ją dusić, odskoczył do tyłu. I uciekł oknem. A niech spierdala, ale żeby mi się tutaj przy niej nie kręcił. 

Oczami Lucy 

Gdyby nie Jeff, skończyłabym z rąk Maxa. Nie chce go zabijać, tak samo nie chce żeby to Jeff zrobił. Niech żyje, niech żyje... jeszcze. Póki może. Siedziałam i z trudem odzyskiwałam oddech. Jeff pomógł mi wstać i położył mnie do łóżka. Był przy mnie, powiedział: 

-Nie odejdę od ciebie, aż do jutra. 

-Dziękuje- i zasnęłam. Nie poczułam kiedy Jeff położył się przy mnie, ale czułam takie ciepełko. Milutko było. Jednak ta noc musiała się skończyć. On wstał i zszedł z łóżka, ja też musiałam ruszyć dupę. Powiedział że będzie spadać, a ja go przytuliłam na pożegnanie. Ten mnie pocałował i wyszedł. 

------------------------------------------------------

Taki dość dłuższy rozdział. Jak wam się podoba? :3 
Taka akcja się dzieje XD Krejzi XDDDDD 
#Yolo #Swag. Jutro postaram się wstawić następny rozdział c: 
I dziękuje wszystkim którzy czytają moją książkę c: 

Go to sleep...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz