9. Horrorek z Jeffem.

541 54 6
                                    

Obudziłam się, matka jak zawsze wołała mnie na śniadanie. Spakowałam się, ubrałam, rozczesałam swe włosy i zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Pośpiesznie zjadłam danie które zrobiła mi mama, pożegnałam się z nią i wybiegłam z domu. Szłam sobie powoli słuchając głośno muzyki. Poczułam silne ręce na moich nadgarstkach, ktoś ciągnął mnie do ciemnego miejsca. Pierwsza moja myśl to było że to jest Max, ale jednak to nie on. Ten ktoś popchnął mnie do ściany, objął delikatnie w tali.. i pocałował mnie od tyłu. 

Gdy się przypatrzyłam tej osobie, rozpoznałam ją. To był Jeff. Powiedział: 

-Hej, idziesz do szkoły? 

-Tak. 

-No okej, to do zobaczenia- pocałował mnie jeszcze raz i poszedł. 

Szłam przez tą ciemną uliczkę, której nie znałam. Idę, idę, idę i nic! Gdzie ja jestem? Nie mam pojęcia. Skręciłam w boczną uliczkę, stali tam trzej mężczyźni. Wystraszyłam się ich, patrzyli się na mnie jakby chcieli mnie zabić. Jeden się uśmiechnął, a ja zaczęłam się cofać. Byli przy mnie coraz bliżej, uciekałam. Biegłam ile sił w nogach, a oni mnie gonili. Biegłam ciągle prosto.. gdy musiałam skręcić, skręcałam w byle którą stronę. Moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, musiałam się zatrzymać. Siedziałam pod ścianą, i czekając co dalej będzie patrzyłam się na nich. Chyba daleko nie zabiegłam, bo oni zmęczeni nie byli, no tak kurwa, ta moja słaba kondycja. Ehh... 

-Nasza słodziutka się już zmęczyła- powiedział któryś z nich. 

-To co, zabawimy się z nią?

Podchodzili do mnie coraz bliżej, trzęsłam się. Krzyczałam, po upływie może pięciu sekund pojawił się Jeff. 

-No, no. Zaczepiacie moją dziewczynę, chłopaki? Oj, kara was nie minie- zaśmiał się, a ja tylko patrzyłam się na niego oczami które błagają o pomoc. 

Tych trzech cofało się do ściany. Jeff podchodził do nas, nie mieli jak uciec. Trudno, niech mają karę za to. Oni byli przerażeni, a Jeff nie zważając na to powiedział: "Ciii... idź spać..." i szybkim ruchem przebił im wszystkim serca. Tyle krwi, nie dobrze mi się zrobiło. Ledwo wstałam i szłam kiwając się na własnych nogach. 

-Ej, Lucy. Pomóc ci może? 

Upadłam, a ten podbiegł do mnie i mi pomógł. Szłam ledwo przytulona do niego. Pomógł mi dojść do domu, nie mogłam iść do szkoły. Weszłam i mojej matki nie było, napisałam do niej że źle się poczułam w drodze do szkoły, więc wróciłam. Zaprosiłam Jeffa do mnie, bo skoro matki nie ma. To chce żeby ktoś był przy mnie. Nawet sam on chciał zostać u mnie, żeby patrzeć czy będę dobrze się czuć. Taki kochany jest. Powiedziałam: 

-Jeff. A może chcesz coś porobić? 

-A co ty chciałabyś robić?- odpowiedział mi na pytanie pytaniem. 

-A masz może chęć na jakiś film?- i mrugnęłam do niego. 

-Okej- uśmiechnął się czule. 

Wzięłam laptopa, zrobiłam przekąski i poszliśmy na górę. Usiedliśmy przy ścianie, położyłam laptop na naszych nogach, włączyłam jakiś horror. Najstraszniejszy horror jaki miałam, zawsze się go bałam. Ehh, ale mam Jeffa, a więc mogę się do kogoś przytulać. Oglądaliśmy, Jeff był bardzo skupiony, a ja nie raz się do niego przytulałam. Nastał wieczór, moja matka miała nie długo przyjść, musiałam się pożegnać z Jeffem. Odprowadziłam go do parku, przytuliłam go i poszedł. Wróciłam do domu, moja matka już tam była. Przywitałam się z nią i poszłam spać. 

------------------------------------------

Taki dłuższy rozdział :3 
Jak wam się podoba? ;) 
Przepraszam że musieliście tak długo czekać, chodź nie wiem czy dwa dni to tak długo XD Ale okej XD 

Go to sleep...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz