24. Śmierć.

166 16 1
                                    

Miałam już wyciągać jedzenie, gdy nagle..

Ktoś wbił nóż w blat obok mnie, odwróciłam się aby sprawdzić kto to. Nikogo nie dostrzegłam, jednak poczułam ciarki na całym ciele. Ktoś albo raczej coś mówiło bardzo cicho. Nie zapaliłam światła i to był mój błąd. Wyciągnęłam nóż z blatu i wycelowałam ostrze przed siebie. Usłyszałam jak ktoś się śmieje, wystraszyłam się jeszcze bardziej. Serce mi biło z dużą prędkością, bałam się. Wycofałam się do włącznika i włączyłam światło. Dostrzegłam w kącie stojącą Jane, uśmiechała się. Zaczęłam mówić:

-Czy to ty podpaliłaś mi dom?
-A jak myślisz?- podeszła do mnie o krok, a ja się cofnęłam- ale żebyś nie musiała się wysilać, to odpowiem ci tak.
-Czemu to zrobiłaś?- zaczęłam się lekko trząść.
-Bo zabrałaś mi Jeffa- popatrzyła się w bok- on jest mój.

Wzięła następny nóż z blatu i zaczęła do mnie podchodzić. Zaczęłam się cofać powoli i ostrożnie aby się nie wywrócić, miałam nadzieje że Jeff wstanie i zejdzie na dół. Lecz z każdą sekundą wątpiłam w to, odwróciłam się od niej i zaczęłam biec na górę do pokoju gdzie spał Jeff. Jane zaczęła biec za mną, gdy była blisko mnie zamachnęłam się nożem i trafiłam ją w ramie, czarna cieć trysnęła z jej rany. Upuściła nóż i chwyciła się dłonią za ranę aby zatamować tą cieć. Skorzystałam z tego że przestała za mną iść i zajęła się tą swoją raną, nie żałowałam że jej to zrobiłam.
Otworzyłam drzwi do pokoju i wparowałam jak najszybciej do środka. Gwałtownie zamknęłam drzwi, aż Jeff się obudził i spojrzał na mnie. Trzymałam mocno nóż w stronę drzwi cofając się trochę. Trzęsłam się.
Jeff wstał i podszedł do mnie, zaczął mówić:

-Co się dzieje?
-J-Jane, to ona podpaliła mi dom- zerknęłam na niego.

Jeff zabrał mi nóż i otworzył lekko drzwi, zapalił światło na korytarzu i wyślizgnął się z pokoju. Wyjrzałam lekko przez drzwi i obejrzałam dokładnie każdy kąt korytarza. Wyszłam z pokoju i podeszłam cichutko do schodów. Nie było nigdzie Jane, czarna cieć prowadziła do drzwi wejściowych. Moja pierwsza myśl była że ona uciekła.
Jeff był jeszcze przymulony, ale przeszukał cały dom na wszelki wypadek. Nie było jej nigdzie, wróciliśmy do pokoju. Jeff się ponownie położył spać, a ja koło niego. Objął mnie mocno i przykrył mnie kołdrą. Uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam się w niego próbując zapomnieć to co się dziś wydarzyło.

Po dłuższym czasie zamknęłam oczy i z Jeffem zasnęliśmy przytuleni do siebie.

***

Obudziłam się. Jeffa nie było obok mnie, usłyszałam coś na dole. Postanowiłam zejść. Rozciągnęłam się, wstałam i zeszłam na dół. Jeff był w kuchni i robił śniadanie. O dziwo zaskoczyło mnie to że umie gotować, zrobił tosty. Usiadłam przy stole, a Jeff położył talerz z dwoma tostami. Zaczęłam je jeść, były przepyszne. Jeff usiadł naprzeciwko mnie i jadł swoją porcję tostów. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:

-Pyszne to.
-Dziękuje, starałem się jak najlepiej to zrobić- odwzajemnił uśmiech.

Zjadłam do końca tosty, wstawiłam talerz do zmywarki i zerknęłam na niego. On również wstawił talerz do zmywarki i pocałował mnie lekko. Uśmiechnęłam się i powiedziałam mu że pójdę odwiedzić swoją mamę w szpitalu.
Wzięłam swoją torbę i wyszłam z jego domu, udałam się przez las do szpitala.
Po dość długim czasie doszłam do niego, weszłam do środka i spytałam się pierwszego lepszego lekarza o pokój gdzie leży moja mama. Dowiedziałam się że leży na drugim piętrze w pokoju nr 4. Weszłam po schodach na górę i wślizgnęłam się do pokoju. Nikogo tam nie było prócz mojej mamy, usiadłam na krześle obok niej i trzymałam ją za rękę. Spała, położyłam lekko dłoń na jej sercu, nie poczułam bicia.
Przeraziłam się i wyszłam natychmiast z sali, zawołałam lekarza. Przybiegł jakiś doktor, wszedł do sali i sprawdził puls mojej mamie, bicie serca i jakieś inne rzeczy.

Po chwili popatrzył się na mnie przez otwarte drzwi ze smutnym wyrazem twarzy. Nie oznaczało to nic dobrego, oznajmił mi że moja mama nie żyje. Zaczęłam płakać, łzy leciały mi strumieniami. Weszłam ponownie do sali i nachyliłam się lekko nad mamą. Jane zabrała mi moją matkę, tak łatwo jej nie odpuszczę. Pożałuje tego, pocałowałam ostatni raz moją mamę, była zimna.
Wyszłam z sali, wyjęłam telefon z torby i zadzwoniłam do swojego taty. Powiedziałam mu o śmierci mojej mamy i o pożarze. Był w szoku z resztą jak ja, usiadłam na korytarzu i wycierałam co jakiś czas łzy czując pustkę w sercu. Nie miałam pojęcia jak teraz ułoży się moje życie.

--------------------------------------------

Podoba się? Mam nadzieję ;)
Zostaw lajka lub komentarz c;
Do następnego ;**


Go to sleep...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz