Następnego dnia, tuż z samego rana Stark podniósł się z łóżka i ruszył powolnym krokiem do windy. Tej nocy nie spał najlepiej. Dręczyły go koszmary, na które nie mógł nic poradzić, gdyż ostatnią paczkę Valium, postanowił oddać swojej córce. Ona zdecydowanie potrzebowała ich bardziej. Nim załatwi kolejną porcję leku, jakoś sobie poradzi.
Kliknął jeden z guzików na panelu dotykowym. Zmierzał w stronę kuchni. Niczego w tej chwili nie pragnął mocniej, niż kubka gorącej, czarnej kawy. Kiedy tylko oszklone drzwi otworzyły się na oścież, ruszył w kierunku ekspresu, pod który podstawił swój ulubiony kubek. Nie minęło kilka minut, a w pomieszczeniu roznosił się aromatyczny zapach świeżo zaparzonej kawy. Zadowolony, choć wciąż zaspany, chwycił w dłoń swój ulubiony napój i zaczął łapczywie go pić. Teraz dotarło do niego, jak bardzo brakowało mu tej życiodajnej cieczy.
— O, już wstałeś Tony — zauważył Steve, który nieoczekiwanie wszedł do pomieszczenia. — Gdzieś wczoraj był? Miałeś się pojawić na spotkaniu.
Anthony przez moment wpatrywał się beznamiętnie w widoki za oknem, próbując przypomnieć sobie, o jakie zebranie mogło mu chodzić. Nagle doznał olśnienia. Fury.
— Mówił coś ciekawego? — rzucił obojętnie, nie odrywając wzroku od szyby.
— Nie, ale młoda nam narobiła niezłych problemów. Powinieneś odesłać ją do rodziny — odparł poważnym tonem rozmówca. — Jest zbyt roztargniona i impulsywna.
— Zostaje tutaj — urwał krótko, biorąc kolejny łyk. — To mój dom i moje zasady, więc z łaski swojej nie pouczaj mnie, co powinienem, a czego nie powinienem robić.
Rogers osłupiał. Zupełnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Nim jednak zdążył się otrząsnąć po tym, co usłyszał, Starka już nie było.
***
Dowell obudziło późnym porankiem uporczywe miauczenie kotki. Pewnie znów upomniała się o swoją porcję karmy. Przewróciła się leniwie na drugi bok, zawzięcie ignorując irytujące odgłosy. Wciąż jeszcze jedną nogą była we śnie.
Leki, które podał jej zeszłej nocy Stark rzeczywiście działały skutecznie. Czuła się spokojna i wypoczęta, choć wciąż nie miała najmniejszej ochoty podnosić się dziś z łóżka. Pragnęła jedynie leżeć samotnie z głową wciśniętą w poduszkę, udając, że nie istnieje. Zresztą, czy miała coś lepszego do roboty?
— Doreen? — odezwał się znajomy głos po drugiej stronie drzwi. Nie czekając na odpowiedź, mężczyzna wparował do jej sypialni wraz z tacą wypełnioną po brzegi kanapkami. Położył je na szafce nocnej, po czym usiadł na brzegu łóżka. — Ty nadal w piżamie?
— Dopiero wstałam — wymamrotała, przecierając od niechcenia opuchnięte oczy. Niechętnie sięgnęła ręką po jedną z kanapek.
— Jak się czujesz? — zapytał spokojnym tonem Tony, uważnie przyglądając się córce. W jego dużych, ciepłych oczach można było dostrzec niepewność i niemałe zatroskanie. — Wyspałaś się?
— Jest już lepiej — odparła zdawkowo, nie chcąc go dodatkowo zamartwiać. I tak pewnie miał już sporo problemów na głowie. — Dziękuje za te leki. Naprawdę mi pomogły. Przespałam praktycznie całą noc.
— Cieszę się. — Uśmiechnął się łagodnie, ostrożnie przeczesując palcami kasztanowe loki Dor. — Wiesz, jak będziesz potrzebowała porozmawiać to... zawsze możesz przyjść do mnie — dodał, dostrzegając, że nie jest z nim do końca szczera.
CZYTASZ
Krucze znamię || Avengers || TOM I
FanficRagnarök nadszedł. Strzeżcie się tego, który niechybnie przybędzie, aby zasiać zniszczenie. Po upadku jednego ze światów na gałęziach przedwiecznego Yggdrasillu, została naruszona równowaga we wszechświecie. Ostatnie bariery oddzielające krainy od...