Drepcząc przed siebie, dziewczyna przypomniała sobie, iż z własnego roztargnienia zapomniała wziąć swojego szkicownika z domu. Został on na biurku wraz z innymi szpargałami. Westchnęła. Nie chcąc niepotrzebnie wracać, ruszyła dalej przed siebie, ignorując to. Włożyła słuchawki do uszu, odpalając jeden z jej ulubionych albumów zespołu Skillet i zatopiła się w muzyce. Idąc pod fioletowym parasolem, spoglądała rozmarzona nad deszczem lejącym się z pochmurnego nieba. Nic nie mogło tegoż poranka zepsuć, nawet silna wichura targająca włosami. Miała w końcu szansę na spotkanie ze Starkiem i nie zamierzała tego zaprzepaścić.
Przyśpieszyła kroku.
Dzisiaj musiała pojawić się w szkole o wiele wcześniej, gdyż chciała posiedzieć trochę w bibliotece, by powtórzyć zagadnienia przed konkursem.
Ostatnimi czasy jakoś nie była w stanie zebrać się w sobie, aby posiedzieć nad książkami. Spacerując ulicą, zupełnie nie interesowała się to, co się dookoła niej dzieje. Jej rozmyślania przerwał jednak chłopak, który spiesząc się, wpadł na nią przypadkiem. Przewracając się, z torby wypadło mu kilka opasłych podręczników do fizyki oraz pomniejszych przedmiotów.
— Uważaj, jak chodzisz — skarciła chłopaka Doreen. Po krótkiej chwili dotarło do niej, że przez swoje gapiostwo oraz nieuwagę do tego doszło. Wystarczyło tylko uważać na to jak się idzie, a nastolatek by na nią nie wpadł. Dowell speszona wyciągnęła rękę w kierunku młodzieńca, by pomóc mu wstać. Wtedy też szatynka w końcu postanowiła się odezwać:
— Przepraszam cię, to moja wina. Zamyśliłam się — przeprosiła z wyraźną skruchą. — Pomóc pozbierać ci książki? — zaoferowała bez chwili zawahania.
— O... okej — wyjąkał niepewnie. Kiedy pomagała mu pozbierać porozrzucane przedmioty, mogła się mu bliżej przyjrzeć. Wydawał się być podobnym do niej wieku. Jego dosyć delikatna uroda i pucułowata twarz sprawiała, że dziewczyna nie mogła nie uśmiechnąć się na jego widok. Dość długie, kasztanowe włosy jegomościa, teraz leżały rozrzucone w nieładzie na wszystkie możliwe strony. Spoglądając na ciemnowłosą swymi ciemnobrązowymi oczami, zdawał się wręcz przenikać Doreen wzrokiem. Ciepłe, spokojne... chyba tak mogła je opisać.
Z trudem oderwała od niego spojrzenie, karcąc samą siebie w duchu:
— Dziewczyno! Pierwszy raz chłopa na oczy widzisz, że się tak podniecasz? Zachowuj się do cholery. To nie Disney.
Jak udało się wszystko ogarnąć, okazało się, iż niewiele czasu zostało do rozpoczęcia zajęć. Bez słowa pożegnania, pozostawiła zdziwionego nastolatka, oddalając się w stronę szkoły. Nici z powtórki do konkursu, teraz jedynie co było ważne, to zdążyć do szkoły i nie dostać bury od nauczyciela, prowadzącego zawody. Wystarczyło już na dziś problemów.
***
Wchodząc do budynku, od razu zaczęła rozglądać się za klasą, w której miała się stawić. Zadyszana wbiegła do sali i wysapała ze sporym trudem:
— P... Przepraszam za s... spóźnienie.
— Usiądź — poprosiła nauczycielka, lustrując ją spojrzeniem. Oburzenie i zniesmaczenie malujące się na obliczu kobiety niejednego przyprawiłoby o gęsią skórkę, a chłodny ton głosu nie wróżył niczego pozytywnego. Najpewniej tylko cud, albo litość ze strony belferki uchronił dziewczynę przed wylądowaniem na dywaniku u dyrektora, lub siedzeniem w kozie za karę.
Kobieta wskazała nastolatce dłonią jedyne miejsce siedzące, jakie pozostało. Idąc do ostatniej ławki, mieszczącej się z tyłu klasy, minęła ogrom siedzących cicho uczniów, którzy już od co najmniej pięciu minut rozwiązywali test.
CZYTASZ
Krucze znamię || Avengers || TOM I
Fiksi PenggemarRagnarök nadszedł. Strzeżcie się tego, który niechybnie przybędzie, aby zasiać zniszczenie. Po upadku jednego ze światów na gałęziach przedwiecznego Yggdrasillu, została naruszona równowaga we wszechświecie. Ostatnie bariery oddzielające krainy od...