2. Pomógł mi Ślizgon

900 59 112
                                    

– Mówiłam, że nic mu nie jest.

Will otworzył oczy, bo ktoś potrząsał jego ramieniem. Tym kimś okazał się Cecil Markowitz będący w towarzystwie Lou Ellen Blackstone. Dwójka jego przyjaciół przyglądała mu się z troską na twarzach.

– Przegapiłeś kolację – powiedział Cecil. – Miałeś pójść tylko odłożyć torbę.

Will podniósł się do pozycji siedzącej. Głowa nadal go bolała.

– Przepraszam, jestem zmęczony.

– Aha, to może przeniesiesz się do dormitorium? – zaproponowała Lou Ellen.

Will chwycił się za głowę, w ustach miał nieznośną suchość, a żołądek skręcał się z głodu.

– Wyglądasz jak kupka nieszczęścia – podsumował to Cecil.

– I tak się czuję – odpowiedział Will. – Chyba prawie zemdlałem, kiedy tu szedłem.

Lou Ellen i Cecil wymienili zaniepokojone spojrzenia.

– Musisz przystopować, stary – stwierdził Cecil.

– Mhm. Wiecie, że pomógł mi Ślizgon?

– Widzisz, jest tak źle, że Ślizgoni się nad tobą litują! – zirytowała się Lou Ellen. – Kto to był?

– Nie wiem. Ciemne kręcone włosy, blada twarz, dość niski...

– Brzmi jak di Angelo – stwierdziła Lou. – Ale to nie mógł być on. Totalnie antysocjalny typ. Z nikim się nie trzyma, ludzie się go boją. Zresztą nic dziwnego, jest synem nekromanty. Po szkole krążą ploty, że zna zaawansowaną czarną magię. Ponoć zamienił królika Drew Tanaki w węża.

Mózg Willa pracował strasznie wolno i domagał się natychmiastowego odpoczynku dla właściciela, a nie komentarza do rewelacji sprzedawanych mu przez przyjaciółkę.

– Nieważne, podziękuję mu później... O nie... – jęknął. – Zapomniałem o wypracowaniu dla Apolla. To na jutro.

– Pisaliśmy to razem w niedzielę, pamiętasz? – prychnęła Lou. – Trzy interpretacje dla dziesięciu różnych przepowiedni delfickich.

Will westchnął.

– Racja. Idę do dormitorium.

*

Will wszedł do Wielkiej Sali na śniadanie następnego dnia w towarzystwie przyjaciół, ale zatrzymał się przy wejściu i przeczesał wzrokiem stół Slytherinu.

– Tam siedzi.

Lou Ellen skrzywiła się.

– No i? Co teraz zrobisz? A jeśli podejdziesz, a on potraktuje cię Niewybaczalnym?

– W sali pełnej uczniów i nauczycieli? Tylko mu podziękuję – odpowiedział Will i ruszył w kierunku końca stołu. Nico di Angelo siedział tam z boku, sam i nie wyglądał na zainteresowanego rozmową z kimkolwiek. Cecil i Lou Ellen mogli tylko wzruszyć ramionami i udać się do koleżanek i kolegów ze swojego domu.

Will dziarskim krokiem podszedł do Ślizgona i usiadł na wolnym miejscu obok niego.

– Hej, nie podziękowałem ci wczoraj.

Nico di Angelo wzdrygnął się i spojrzał na niego ze zdumieniem.

– Dobrze ci radzę, Solace, jeśli ci życie miłe, to uciekaj do swoich pluszowych przyjaciół.

– Nie boję się – odpowiedział Will, wzruszając ramionami i sięgnął po truskawkę z miseczki stojącej na stole.

– To lepiej zacznij, nie jesteś tu mile widziany. To stół Slytherinu.

Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz