15. Parę łyków szampana

637 49 15
                                    

– Di Angelo!

Nico zamknął oczy, by Clarisse nie widziała, jak nimi przewraca. Zaczął żałować, że nie przeniósł się z pracą domową do dormitorium.

– Co jest? Chcesz odwołać treningi? – spytał, starając się nie zdradzać zbyt dużej nadziei.

– Oszalałeś?! – prychnęła. – Jest dopiero początek listopada. Jak dobrze pójdzie, to będziemy trenować do świąt.

Nico powstrzymał jęknięcie.

– To czego chcesz? Inni kapitanowie już wygaszają quidditcha.

– Serio? Solace ma puchar na wyciągnięcie dłoni i chce teraz odpuścić? Byłby idiotą.

Nico nie wiedział, jak to skomentować.

– Nie mówię tylko o nim – skłamał.

Clarisse przyjrzała mu się z miną pod tytułem: „nie jestem naiwna".

– Wiesz, skoro jesteśmy przy Solasie, a ty się z nim prowadzasz, to rzeczywiście mógłbyś mu podsuwać takie pomysły, jak odwoływanie treningów.

Nico postanowił jej nie zdradzać, że wcale nie musi tego podpowiadać Willowi.

– Nie będę w to mieszał quidditcha – burknął Nico.

– Zastanowimy nad tym później. – Clarisse machnęła ręką. – Teraz nie mam głowy myśleć nad niszczeniem go, skoro już nie zagramy ze sobą w tym sezonie.

– Mhm – zgodził się Nico.

– A teraz słuchaj, di Angelo – rozejrzała się, jakby sprawdzając, czy nikt ich nie podsłuchuje. – Robię tajną imprezę urodzinową. Czuj się zaproszony.

– Słucham?

– Możesz nawet wziąć Solace'a, o ile się nie boi.

– Nie sądzę, żeby chciał tu przyjść – burknął Nico.

– Nie bądź głupi. Przecież mówię, że to tajna impreza. Nie będę jej robiła w pokoju wspólnym. Dam ci znać o miejscu, będzie ohasłowane. Następna sobota o dziewiętnastej.

– To miłe, że o mnie pomyślałaś...

– Słuchaj mnie, di Angelo. Nie przyjmuję odmowy. Wszyscy członkowie drużyny są zaproszeni.

*

– To chyba tu – powiedział Nico. – Szóste piętro. Ale wciąż możemy się wycofać.

– Chciałbyś – odpowiedział Will.

– Pewnie, że bym chciał! Nie cierpię spędów, które zabierają mi energię życiową.

– Daj spokój. To jakie jest hasło?

– Przejdź trzy razy obok ściany z myślą, że chcesz się dostać na przyjęcie urodzinowe Clarisse. Brzmi idiotycznie, prawda? Może to żart?

– Dawaj.

Nico czuł się jak głupek, krążąc przy ścianie i mamrocząc do siebie, że chce się dostać na imprezę. W dodatku nic się nie wydarzyło. Nie pojawiły się żadne drzwi, jak mu obiecano.

– Widzisz? Nie działa – ucieszył się Nico. – Chodźmy lepiej do biblioteki. Posiedzimy w dziale niewidzialności.

– Aha, innym razem. Ja spróbuję.

Will zamknął oczy i powoli ruszył wzdłuż ściany. Po chwili z cichym pyknięciem pojawiły się na niej drzwi. Nico otworzył usta.

– Co jest? Jak to zrobiłeś?

Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz