Nico stał w sali wejściowej i starał się nie pokazać po sobie, że się denerwuje, zwłaszcza że nie było czym się denerwować. No dobrze, było czym. Chciał dobrze wypaść przed przyjaciółmi Willa, a jednocześnie nie chciał mieć z nimi do czynienia.
Śmieszne, ale przed wyjściem z dormitorium wygładził szatę i próbował ułożyć sterczące kosmyki włosów, czego normalnie nigdy nie robił, nawet gdy chciał się spodobać Willowi.
Nerwowy ścisk w żołądku. Trójka Puchonów szła w stronę Nica. Za późno, by się wycofać. Próbował się wyprostować i przyjąć postawę, jaką widział u Willa, gdy Ślizgoni szydzili z niego przed meczem.
– Cześć. – Will przywitał się pierwszy. Próbował się uśmiechnąć, ale Nico już odgadł, że nie jest w dobrym nastroju.
Cecil i Lou Ellen wydali z siebie jakieś dziwne mruknięcia, mające chyba oznaczać „hej".
– Cieszę się, że przyszliście – skłamał Nico. Tak naprawdę to wyobrażał sobie, że przyjaciele Willa oleją sprawę i będzie mógł się całować z Puchonem za Wrzeszczącą Chatą. Może nie było to zbyt dojrzałe podejście, ale Nico nic nie mógł poradzić, że ostatnio myślał głównie o pieszczotach, którymi mogliby się obdarzać.
– Idziemy? – spytał Will, pokazując wyjście z zamku. – Niezłe dekoracje.
Przy drzwiach leżały dynie. Zbliżało się Halloween, więc Hogwart zapełniał się ozdobnikami. Nico miał wyrąbane w to święto. Kolejna okazja do tłoku i hałasu, które zabierały mu energię życiową, ale wydawało mu się, że nie jest dobrym pomysłem dzielenie się swoimi spostrzeżeniami z towarzyskimi ludźmi z Hufflepuffu.
Wyszli z zamku. Trawa była wybielona przymrozkiem.
– Chyba niedługo będę musiał zawiesić treningi quidditcha – odezwał się Will, a z jego ust wypłynął obłoczek pary. – Pogoda robi się coraz gorsza.
Nico dał szansę na reakcję Cecilowi i Lou Ellen, ale się nie odezwali.
– Liczę, że Clarisse pójdzie za twoim przykładem. Ostatnio nie chciała odwołać treningu, a było pięć stopni.
Will uśmiechnął się.
– Clarisse jest twarda i nie odpuszcza łatwo. Po prostu zacznij się ubierać cieplej, jeśli nie chcesz zmarznąć.
Nico znowu nie doczekał się żadnego komentarza ze strony pozostałej dwójki. Starał się nie westchnąć głośno z rezygnacją.
– A teraz nie jest ci zimno? – spytał Will.
– A co? Jeśli powiem, że jest, to dasz mi swój szalik?
– Nie, opieprzę cię, że nie wziąłeś swojego.
– Tak się nie bawię – odpowiedział Nico.
Mógł oczywiście dalej przekomarzać się z Willem. Była to jedna z rzeczy, które bardzo lubił, bo Will był świetnym partnerem do przekomarzanek, ale zaczynał czuć się coraz bardziej nieswojo.
– To gdzie idziemy? – spytał, kierując swoje pytanie w stronę przyjaciół Willa.
– Nie do Świńskiego Łba – odpowiedział Cecil.
– Trzy Miotły – dodał szybko Will, jakby chciał ugasić konflikt, który nawet się nie zaczął.
Nico oczywiście się tego spodziewał, psychicznie nastawił się na tłok. Jako że dotarli do wioski dość szybko, udało im się nawet znaleźć niezły stolik w gospodzie. Zamówili po kremowym i usiedli.
CZYTASZ
Jak nie zostać nekromantą | Solangelo crossover
FanfictionNico jest synem zbiega i mordercy. Zazdrości wszystkim ludziom, którzy nie muszą nieść tego ciężaru, takim jak na przykład Will Solace. Will jest człowiekiem, który nie ma prawa istnieć. Szkolny prymus, prefekt i kapitan szkolnej drużyny quidditcha...